X
 

     

Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pokruszył Zbytek dzielne niegdyś groty,Uciekły Zmiechy, Swywole, Pieszczoty.Dziś Wdzięków stała Miłość nie ubodzie,Bo Wdzięki samej stałe tylko modzie!Waleczna młodzież, co wiernie kochała,Zwięte zakony wierności zdeptała.Próżność zgasiła w sercach ogień tkliwy,Mało kto szczęścia, każdy złota chciwy!Do tego Rozum, co nic nie przebacza,Tkliwe westchnienia w żarty przeistacza.Jego to płody młoda piękność czyta,Biegnie za widmem, cień za prawdę chwyta.I nim Pasterka spotka Bohatera,Czas traci i z kwiatów wiosnę obiera!Znasz te, co o mnie dowcipnie gadają,Powiedz: kochane, czy kogo kochają?Czy przy ognisku, co ten dowcip rodzi,I czas, i Miłość z dymem nie uchodzi?�96 JULIAN URSYN NIEMCEWICZMiłość i WabnośćLubo przyjętym na świecie mniemaniem,%7łe wyspa Pafos jest bardzo zabawną,%7łe tchnie woniami, brzmi wdzięcznym śpiewaniem,I z samych rozkosz jest sławną!Mnie jednak wieści doszły o tym sprzeczne,To jest, że Kupid, nimfy nawet płoche,Czasami nudzą się trochę.Kto to powiedział, niechaj damy grzeczneNie chcą się pytać, mimo ich oporuNie powiem, bom dał me słowo honoru. Czemuż koniecznie, skąd to wszystko, śledzić,Nie dośćże samą rzecz wiedzieć? Na wyspie Pafos, między ciemnym gajem,Jużem to wprzódy powiedział,Jak sułtan swoim otoczon serajemWśród nimf nadobnych Kupidynek siedział.Hoże dziewice, ozdobnie przybrane,Szczyrze do swego bożka przywiązane,Na to swe myśli jedynie siliły,Jakby zepsutę chłopczynę bawiły.Lecz próżno w tańcach ruchem pełnym wdziękuZmiatały trawkę nóżkami drobnymi,Próżno do lutni jęczącego dzwiękuAączyły chory pienia dobranymi.Na próżno Dowcip, Wesołość szczęśliwaI hoża Piękność, Płochość szczebiotliwaSzukały, co by bożka rozerwało,Rzadko się kiedy której z nich udało. Równie dla bogów, jako tyż dla ludzi,Trudno jest bawić tego, co się nudzi.Nieraz, gdy Echa śmichy powtarzałyKtóż by się tego spodziewał! On, na to wszystko niedbały,Zadarłszy główkę poziewał.W tak smutnej rzeczy postaci,Wabność, co razem jest piękna i ładnaZawsze ponętna, często bardzo zdradna,I nigdy głowy nie traci,Niby to nową wymyśla zabawę:�Idzmy  rzecze  na murawę,Tam lepiej niż w tej saliW ślepą babkę będziem grali!�Komu sytości chorobaWykwintną rozkosz obojętną czyni,97 Temu się czasem i fraszka podoba.Kupidyn na myśl boginChętnie zezwala i wraz z całym gronemZaczyna pląsać na smugu zielonymBardziej niż kiedy wesół i ochoczy!Nie trzeba było zawiązywać oczy,Bo miał związane.Już boginie hożeRozprószyły się między jaśminy i roże.Każda z nich suwa jak łania,On się za nimi ugania.Kręci się wkoło, a w kużdym ruszeniu,Trzęsie się kołczyn na małym ramieniu.Znużony biegiem skrzydełka rozwija,Miga się szparko na powietrzach czystychLub się kryjąc po krzakach bzów kwiecistychTe skrzydłem dotknie, owe zręcznie mija.Nie słychać, jak krzyk i śmiechy!Wśród tych gonitw i uciechyZważano z boku, że Czułość lękliwa,Kiedy się za krzak mirtowy ukryła,Przeciwnie Wabność, płocha i łudząca,Wysuwa się i sama bożkowi natrąca!Nie dziw więc, że ją Kupid złapał snadnie.I gdy się nimfa wstydem niby kryje,Inne Kupida pytają wesoło Którą z nich złapał, czyli imię zgadnie?On, nie słuchając uczepion za szyję,Całuje usta i lice, i czoło,Lecz nic nie mówi! Aż Wabność zdradliwa�Nie znasz mię  woła  jam jest Czułość tkliwa!�Chłopczyna na to rzecze jej z uśmiechem:�Dla ciebie zwodzić nie jest więcej grzychem.Wiem ja, kto jesteś, masz pewne znamiona,Choć ślepy, znam cię, i z twarzy, i z łona.Szczyrym westchnieniem pierś się twa nie wznosiAni łza rzewna jagody nie zrosi,A zimne serce [z] skłonnościami zgodnieNie bije silnie, lecz chodzi wygodnie.Można się z tobą pośmiać i zabawić,Ale z Czułością lepiej życie trawić.�98 IZABELA CZARTORYSKALes AmoursUn de ces jours j'allois au temple de m�moire; je m'y ar�ttois longtems, mon coeur y re-trouve encore une Patrie! Au bout de quelques heures j'en sors, et mes yeux se fixent avec�tonnement sur une multitude d'enfans qui en garnissoient toutes les marches et tous les alen-tours! C'est des orphelins  me dis-je. Ils demandent soins et secours  mon coeur ne r�sistajamais � cet �ge,Ou 1'Enfant  embl�me de la jeune saisonGai comme Z�phyr, frais comme 1'AuroreDes couleurs du printems en jouant se colore.Je m'approche, ils me tendent les mains, d'autres se cachent, plusieurs ont 1'air de bouder!Etonn�e de leur beaut�, je veux les interroger, mais ils parlent � la fois et je ne puis les com-prendre: un bruit semblable � une vol�e d'oiseaux qui se pr�cipitent entre le feuillage d'unarbre touffu augmentoit la difficult�! J'examine de plus pres, j'aper�ois sous leurs v�tementsl�gers des ailes de diff�rentes couleurs qu'ils agitoient sans cesse et dans les boucles argent�esde leurs blondes chevelures des bandeaux plus brillants que 1'arc en ciel! Quoi  me dis jeen moi m�me  que viennent ils me raconter, � mon �ge ils devraient m'avoir oubli�e! Je medoutois d�j� que cette jolie troupe n'�tait que des amours!Je m' adresse � celui qui semblait le m�itre des autres, et lui demandois l'explication decette �trange visite!  Je suis 1'Amour  me dit il. Je le vois bien  lui r�pondis je. Cettefoule, qui se pr�cipite sur mes pas  continua t il  ce sont mes fr�res: d'abord je fus unique,et l'on se disait, il fut, il est, il sera toujours le m�me; le bonheur et 1'amitie me sourioientalors! L'Esp�rance effieuroit les sentiers que je parcourois, laissant une trace l�g�re, que jesuivois avec confiance! Je la fixais quelquefois, et de son haleine douce bet parfum�e elleredonnoit de la fra�cheur aux couleurs brillantes de mes ailes et de mon bandeau! Mais voyezcomme le monde est �trange! Ce que je croyois faire pour le bonheur de l'univers, deyientbient�t la source de 1'ennui! Ma constance parut monotone, on me d�sira autre que moi etchacun m'habilla � sa guise.L'Esp�rance m�me devient fugitive, elle me quittoit sans cesse,m'attrapoit souvent et puis se perdoit dans le vague des airs! Je m'en plaignis � ma m�re, maisje ne fus pas compris: plus jalouse de sa beaut� que de mon empire, elle lan�a d'un souffietous ces amours, qui vaguent � pr�sent � tort et � travers sur ce vaste univers! Chacun de mesfr�res a un autre genre de s�duction: V�nus leur partagea ses gr�ces, sa ceinture et ses d�fauts [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript

    Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By mÄ‚Ĺ‚c to robić prosimy, abyś wyraziĂ„ÄââÄâââ€ĹËâ€Ë‡Ä‚„‚‚¬ÄąË‡Ă„‚‹Â˜Ä‚˘â€šÂ¬ÄąË‡Ä‚‚¬Ă‚¦Ă„‚‚‚ zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częĹÂââ‚ĂÄâ€ÄÄ…ˇÄ‚‹Â˜Ä‚˘â€šÂ¬ÄąË‡Ă„‚‚¬Ă„ąĹşciowo finansować rozwÄ‚Ĺ‚j świadczonych usług.

    Pamiętaj, Ĺźe dbamy o TwojĂ„Â… prywatność. Nie zwiĂ„ÄÄââââ‚ÂÂ¬Ă„ąË‡Ä‚‚¬ÄąË‡Ă„‚‹Â˜Ä‚˘â€šÂ¬ÄąË‡Ă„‚˘â‚¬ĹˇÄ‚˘â€žË˜kszamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy rÄ‚Ĺ‚wnieĹź o bezpieczeństwo Twoich danych. WyraĹźonÄ‚ââ‚Ăâ€ÄÄââ‚Â¬Ă‚¦Ă„‚‹â€ˇÄ‚„‚‚¬Ă„ąÄľĂ„‚‚… zgodę moĹźesz cofnąć w kaĹźdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerÄ‚Ĺ‚w w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatnoĂ„Äâ€ÂĂâ€ĹÄÄľÄ‚„‚˘â‚¬ĹˇÄ‚˘â‚¬ĹˇÄ‚‚¦Ă„‚„‚‚›ci. Rozumiem jĂ„Â… i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerÄ‚Ĺ‚w w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) PolitykÄ‚â€ĹÄÄÄÄĂ˘â‚¬ĹˇÄ‚‹Â˜Ä‚˘â€šÂ¬ÄąË‡Ă„‚˘â‚¬ĹľÄ‚„ľÄ‚„‚„‚‚™ prywatności. Rozumiem jĂ„Â… i akceptuję.

    WyraĹźenie powyĹźszych zgÄ‚Ĺ‚d jest dobrowolne i moĹźesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcjĂ„Ââ„Äâ€ĹËââ‚ÂÂ¬Ä‚‹â€ˇÄ‚„‚„‚˘â‚¬ĹľÄ‚˘â‚¬ĹˇÄ‚˘â‚¬Ä…˜: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglĂ„Â…darce dla powyĹźej strony, z tym, Ĺźe wycofanie zgody nie bĂ„ĂââÄĂÄââ‚¬ĹˇÄ‚˘â‚¬Ä…˜Ă˘â€šÂ¬ÄąË‡Ă„‚‹Â˜Ä‚˘â€šÂ¬ÄąË‡Ä‚‚¬ÄąË‡Ă„‚˘â€žË˜dzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.