[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Zakładała ona, że wszelka materia, łącznie z tą, z której zbudowane były ciała wiernych, jest z gruntu zła i musi zostać zniszczona.Imperator nigdy nie ustalił, jakim cudem udało im się zdobyć broń, popularnie zwaną “wymiataczem planet", ani jak bez pomocy fachowców wycelowali ją we własne słońce.Tak czy inaczej, spowodowany przez nich fajerwerk położył kres rozwojowi nowego wyznania.Z tuzin innych proroków nakłaniał do wymordowania najbliższych sąsiadów, ale tych mesjaszy łatwo dało się wyłapać, ledwie wystartowali do krucjaty.Był też człowiek, który zaadaptował konwencjonalny system monoteistyczny.Język sakralny wzbogacił o żargon techniczny i nawrócił nawet kilka systemów planetarnych.Imperator miał z nim nieco kłopotów, ale trwały one tylko do chwili, gdy inkryminowany prorok zbiegł na jeden z mocno rozrywkowych światów Imperium, przy okazji zabierając ze sobą całą kasę sekty.Inny z kolei doszedł do wniosku, że nirwana to cel godny poszukiwań, jednak nader odległy.Wierni kupili wiec kilka gargantuicznych liniowców kosmicznych, połączyli je i wyruszyli w drogę, aby odnaleźć ową nirwanę.Sądząc po ich kursie, znajdowała się ona gdzieś na skraju wszechświata, dlatego od chwili startu przestali przyprawiać imperatora ból głowy.Pozostali jeszcze wyznawcy Talameina.Początek ruchowi dał pewien młody wojownik.Przerażony upadkiem morale nakazał życie w czystości i ubóstwie.Swoje życie poświęcił Najwyższej Istocie, mieczem usuwając każdego, kto nie pasował do pobożnie kreślonego obrazka.Imperator wkroczył w chwili, gdy zwolennicy nowej religii zamierzali siłą udowodnić wszystkim prawdziwość wyznawanej wiary.Jego Wysokość zaproponował talameinczykom samemu prorokowi transport w jakiś zaciszny kącik galaktyki, gdzie znajdą sobie stosowny system.Ci przyjęli propozycję z radością, załadowali się na pokłady statków i zniknęli w otchłaniach kosmosu, pozwalając ludziom odetchnąć z ulgą.Owo “humanitarne" rozwiązanie zbytnio nie cieszyło imperatora, jednak wydawało się najlepsze.Stara, zmurszała teokracja chyliła się ku upadkowi, przez co przegrałaby w wojnie, a tym samym wyznawcy Talameina usadowiliby się nazbyt blisko ludnej i bogatej gromady planet i tylko patrzeć, jak rozleźliby się po całej galaktyce.Imperator dobrze też wiedział, że nic tak nie zaszkodzi handlowi imperium, jak młoda, wojownicza religia.Ostatecznie musiałoby to doprowadzić do kosmicznej wojny i destrukcji obu stron.Zastosowane rozwiązanie pozwoliło spacyfikować sytuację bez likwidacji wszystkich wyznawców Talameina.Poza tym w przypadku przetrwania tej wiary dawało talameinczykom motyw do cichego uznawania imperatora za osobę przychylnie do nich nastawioną.Jego Wysokość dobrze to wszystko pamiętał, ale jako że był człowiekiem uprzejmym i dobrze wychowanym, pozwolił Mahoneyowi wygłosić stosowny wykład z historii.- Jeszcze ryby, pułkowniku?Mahoney łyknął tęgo z ponownie napełnionego dzbana, tłumiąc w ten sposób lekką czkawkę.Gdy tylko brzozowe szczapy wypaliły się na rozżarzony węgiel, imperator ułożył płatki łososia na ruszcie.Poczekał kilka minut, po czym spryskał je napitkiem.Ogień, podsycony kroplami alkoholu liznął niemal gotowe danie, przyrumieniając skórkę.Jego Wysokość podał rybę do konsumpcji.Mahoney nie przypominał sobie, kiedy ostatni raz jadł coś równie dobrego.- A zatem ludzie Talameina zakończyli podróż w tej tam.Gromadzie Wilka - mruknął wszechwładca.Uśmiechnął się wspominając, jak to sam wybrał ów system dla młodych jeszcze wtedy fanatyków.Jakiś dworski dowcipniś nazwał wówczas tę okolicę “Wilczym szańcem".Trzeba przyznać, że w świetle ostatnich zdarzeń było to całkiem prawidłowe skojarzenie.- A potem zaczęli ciągnąć do nich wszelcy odszczepieńcy, degeneraci i bandyci.Wszyscy jak jeden mąż deklarowali się z miejsca jako prawdziwi wyznawcy jedynie słusznej wiary, i tak dalej.- To wszystko? - spytał imperator.- Jestem niezwykle ciekaw, co jeszcze może się popieprzyć.W żadnym przypadku nie było to wszystko.W gruncie rzeczy sprawy wyglądały już całkiem źle.Jakieś 150 lat wcześniej religia oparta na wierze w boskość Talameina przeżyła schizmę.Grupa wyznawców, dalej określana jako Grupa A, zajęła jedną stronę przypominającą podwójny sierp gromady gwiezdnej, Grupa B zasiedliła zaś przeciwną.Przy czym grupa B rekrutowała się spomiędzy nader ortodoksyjnych wyznawców.Grupa A miała wprawdzie “wielkiego proroka", faceta który twierdził, że jest potomkiem samego Talameina, ale wpływy samej religii osłabły.Głównymi przyczynami odsunięcia jej na margines życia był wzrost bogactwa tamtych światów, zawirowania polityczne po schizmie oraz nieustanne kłótnie miedzy prorokami mającymi nieco gorsze rodowody.Takie i podobne zjawiska najpierw przygasiły żarliwość wiernych, ostatecznie zaś pozwoliły przejąć realną władzę plutokracji pod postacią Rady Kupców.W skład owej rady wchodziła głównie kupiecka arystokracja, nade wszystko zainteresowana powiększaniem zamieszania wokół przyszłej roli religii w życiu społecznym i polityce.Po cichu wszyscy przyznawali, że pomysł z radą to tylko tymczasowy wybieg, wstęp do ustanowienia rządów prawdziwie plutokratycznych w miejsce teokracji.Prorok Grupy A był zatem jedynie figurantem, chociaż trzeba przyznać, że samym swym istnieniem powstrzymywał rzeczoną okolicę Gromady Wilka przed popadnieciem w kompletną anarchię.Z drugiej strony bytowali członkowie Grupy B, którzy ślubowali powrót do zwyczajów dawnych wojowników, gotowych ginąć za wiarę.Hołdowali czystości obyczajów, a że tak do połysku wypucowany styl życia wymaga nieustannego pilnowania, by ktoś go nie zbrukał, szybko ustanowiono specjalny zakon rycerski w czarnych mundurkach.Wojownicy owego bractwa głośno wyrzekali się wszelkich dóbr doczesnych, chociaż z drugiej strony wszyscy wiedzieli, że ich forteca aż pęka w szwach od nadmiaru różnych bogactw gromadzonych, jak powiadano oficjalnie, “dla dobra ogółu".Owi dalecy, chociaż bliscy duchem potomkowie ziemskiej Inkwizycji zwali się Jannisarami.Starczyło życia jednego pokolenia, by przejęli władzę nad wyznawcami Talameina skupionymi w Grupie B.- Zatem z jednej strony mamy do czynienia z arystokracją kupiecką, książętami i baronami - powiedział imperator.- Ich szef nazywa się.- Parral.Zwykły hultaj.Obecnie przewodzi radzie.- A ich prorok?- Niejaki Theodomir.Za młodu wyciął w pień całkiem sporo niewiernych, potem zaczął robić pieniądze.Uwielbia łapówki, interesuje się antykami oraz żywotami męczenników, którzy zginęli za wiarę.Sanctus, jego planeta i stolica połowy gromady zarazem, zwana jest Miastem Grobów.- A kto jest duchowym wodzem Jannisarów?- Pewien morderca zwany Inglid.Moi agenci donieśli, że wśród wielu jego słabości, niepoślednie miejsce zajmuje uzależnienie od narkotyków.Imperator przycisnął obie dłonie do głowy i powoli potarł skronie.- Nasi analitycy.- Starczy, pułkowniku Mahoney - rozkazał wszechwładca głosem całkiem trzeźwym.- Sam wiem, co mogli stwierdzić analitycy.Po pierwsze, nie da się pozyskać minerału X w tajemnicy.Po drugie, gdy tylko plotki się rozejdą, wszyscy żądni bogactwa poszukiwacze ruszą w drogę, szlak będzie wiódł przez Gromadę Wilka.Po trzecie, można oczekiwać, że w miarę spokojni dotąd kupcy nabiorą korsarskich obyczajów, a Jannowie zaczną dokonywać rozbojów
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|