X
 

     

Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Meredith nie myślała o samobójstwie, leczpotrzebowała chwili błogiego zapomnienia. ROZDZIAA 4Kiedy świt zajrzał do nieskazitelnie czystej sypialni ciotkiMary, Meredith drzemała w białej pościeli na staromodnymłóżku.Przez sen snuła wspomnienia.Pełne rezerwy zachowanieCyrusa, podłe oskarżenia Myrny, zeznania Tony'ego.Pamiętała,że zbierało jej się na mdłości, kiedy biegła od Hardenów do ciotkiMary.Nie mogła się nawet zdobyć, by powiedzieć prawdęzaniepokojonej staruszce i dziadkowi.Zbyt się wstydziła tego, cosię stało.Spakowała się i poszła prosto do banku, aby podjąć swojeżałośnie małe oszczędności, uzbierane z pensji kelnerki.Niemając pojęcia, co będzie robić, kupiła bilet w jedną stronę naautobus do Chicago.Pocałowała zmartwionych krewnych napożegnanie i wsiadła do Greyhounda.W duchu powiedziałaCyrusowi  do widzenia.Wtedy miała jeszcze nawet nadzieję, że Cyrus za niąpojedzie.Nadzieja rozwiała się brutalnie.Ale Meredith nosiłaprzecież jego dziecko pod sercem.Audziła się, że Myrna zmiękniei powie synowi prawdę o jej ciąży.Ale nikt nie pobiegł nadworzec autobusowy, żeby zatrzymać Meredith.Dworzec w Chicago wydał jej się odpychający, zatłoczony.Zciskając kurczowo w ręce starą walizkę, Meredith próbowałazwalczyć w sobie instynktowny strach przed samotnością i brakiem jakiegokolwiek wsparcia.Jeśli nie uda jej się znalezćjakiegoś kąta, zawsze może pójść do YWCA*�, myślała.Czuła sięzle.Bała się.Wisiała nad nią grozba Myrny, poszukującej jej zarzekomą kradzież pieniędzy.Pierwsze trzy noce spędziła w YMCA*�*�, opłakując Cyrusa iszczęśliwe, minione dni.Potem usłyszała o innym domuprowadzonym przez Kościół.Tylko kilka osób wynajmowało tampokoje.Postanowiła spróbować szczęścia, z nadzieją naznalezienie spokojnego, intymnego miejsca, w którym nieśledziłyby jej nieustannie współczujące oczy innychsponiewieranych kobiet.Rozpamiętywała swoje odejście z YMCA, wędrując bez celupo spękanych chodnikach.Zimny wiatr targał jej długie włosyokalające szczupłą, bladą twarz.Poczuła na policzkach ipowiekach chłód płatków śniegu.Co miała robić?Los wyciągnął do niej rękę, kiedy bezmyślnie zeszła zkrawężnika i nagle upadła na jezdnię.Leżała na bruku obokeleganckiej limuzyny.Chwilę pózniej ujrzała spokojną, bystrą twarz o niebieskichoczach, wąskich ustach, wydatnych kościach policzkowych iwłosach ciemnoblond.- Nic się pani nie stało? - spytał aksamitny głos.- Jest pani*�YWCA (Young Women Christian Association) - Chrześcijańskie Stowarzyszenie Młodych Kobiet.*�*�YMCA (Young Men Christian Association) - Chrześcijańskie Stowarzyszenie Młodych Mężczyzn -międzynarodowe organizacje religijno - charytatywne prowadzące między innymi Linie domy noclegowe. bardzo blada.Meredith od razu rozpoznała nowojorski akcent.W kawiarniczęsto słyszała turystów z Nowego Jorku.Uśmiechnęła się.- Nic mi nie jest - wyszeptała.- Chyba opadłam.Oczy mężczyzny błysnęły.- Chyba tak.Ale trochę w tym pani pomogliśmy, prawda,panie Smith?Pojawił się drugi mężczyzna, ciemnowłosy olbrzym odużych, głęboko osadzonych zielonych oczach oraz imponującymnosie i grubych rysach twarzy.Był ubrany w uniform szofera.- Nie zdążyłem zahamować - stwierdził.- Bardzo miprzykro.To moja wina.- Nie - odparła Meredith słabym głosem.- Zasłabłam.Jestemw ciąży.Mężczyzni wymienili pytające spojrzenia.- A pani mąż? - odezwał się pierwszy mężczyzna.- Jest tugdzieś z panią?- Nie mam.męża - wyszeptała i wybuchła płaczem.- Onnic nie wie.- O, rety.- Henry pogłaskał ją po rozczochranych włosach.-Cóż, wobec tego proszę pojechać z nami.Wielka, czarna limuzyna kojarzyła się jej w dziecinnysposób z niebezpiecznymi przestępcami.Meredith pomyślała, żeszczuplejszy z mężczyzn nosi ubranie typowe dla płatnego mordercy, zaś jego kierowca to wypisz wymaluj gangster zobstawy.Nie po to uciekła od zagrażającego jejniebezpieczeństwa, aby znów brnąć w ryzykowną sytuację.- Nie mogę jechać z wami - powiedziała gwałtownie.Przeniosła wzrok z jednego mężczyzny na drugiego, a z jej oczumożna było czytać jak z otwartej książki.- Może coś to pani wyjaśni, jeśli się przedstawimy? -uśmiechnął się szczupły człowiek.- Jestem Henry Tennison.A topan Smith.Jestem biznesmenem, działającym w zgodzie zprawem.- Pochylił się i spojrzał rozbawionym wzrokiem.- - Mynie jesteśmy nawet Włochami.Zerknęła na tę wesołą twarz i wszystkie obawy zniknęły.- Tak jest o wiele lepiej.Smith, pomóż mi posadzić panią wsamochodzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript

    Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.