Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Władysława pod Janem Arbi, biskupem waradyńskim, [wojska rozciągnięte] na dwa tysiącekroków.W takim porządku ruszyło wojsko przeciw Turkom, a za rycerstwem i chorągwiamikrólewskimi postępowały tabory obozowe.Przez trzy godziny czekano nadejścia nieprzyjaciela.Lubo zaś powietrze było dotychczas jak najpogodniejsze i morze uspokojone, z nagła taki wicher itak gwałtowna od zachodu powstała burza, że wszystkie prawie chorągwie królewskie, wyjąwszyproporzec św.Jerzego, który był pod strażą samego króla, podarła się i aż po drzewce połamała.Atak nie tylko, rzekłbyś, niebo, ale same nawet żywioły barbarzyńcom pomagały do zwycięstwa.[.]ODWAGA I DZIELNOZ KR�LA WAADYSAAWA W BITWIE WARNECSKIEJ [1444]Skoro zaś Władysław król spostrzegł, że na prawym skrzydle pierzchać poczęli Węgrzy, a policznych zgrajach Turków coraz liczniejszy gmin następował, jak dzielny wódz i drugi Cezar,uderzył na nieprzyjaciół w to właśnie miejsce, skąd największe groziło niebezpieczeństwo i ścielącwszystkich, gdzie którego napotkał, to włócznią, to mieczem, część ich trupem położył, częśćzmusił do ucieczki.Za przykładem króla ruszył odważnie Jan wojewoda, wódz wyprawy, którygdy się połączył z wojskami i chorągwiami królewskimi, król niezrównanej odwagi natarł tymdzielniej na Turków, i ścigając ich cztery tysiące kroków, taką między nimi rzez sprawił i takwielką zadał im klęskę, że kto o tych sprawach słyszał, wiary im dawać nie chciał; a wyjść niemogli z zadumienia ci, którzy na nie własnymi oczyma patrzali, dziwiąc się, jak w jednymczłowieku mogło być tyle siły i męstwa.Wróciwszy potem w to miejsce, z którego był wyruszył, w celu odparcia reszty nieprzyjaciół, gdy spostrzegł, że na chorągiew św.Władysława Turcyprzeważnie nacierali i że ta w wielkim była niebezpieczeństwie, pobożnym uniesiony zapałam,pobiegł na pomoc rycerzom dokoła od Turków obstąpionym, którego jak tylko Turcy zobaczyli,trwogą zdjęci jedni zaraz pierzchnęli, drudzy padli pod mieczem; trzy tysiące głów w tym jednymmiejscu i prawie w jednej chwili poległo.Ale chociaż liczne i potężne wojska nieprzyjaciół wwielu miejscach porażał i znosił oręż królewski, nieznaczne jednak zdawały się te straty dlaniezmiernej Turków mnogości, u których w miejsce zabitych albo zbiegłych świeże zarazwystępowały szyki.Wielkiej nadto używali Turcy chytrości, pomiędzy konnym rycerstwemumieściwszy tu i ówdzie łuczników niezdolnych do walki, a jak niektórzy podają, nawet kobietwiele zebrawszy dla większej tylko liczby i grozniejszej postawy wojska.Prowadzili wreszciestado znaczne wielbłądowi obciążonych już to jedwabiami, już to zasobem strzał i innych rzeczydo życia i wyprawy wojennej potrzebnych; widziano niektóre obładowane pieniędzmi złotymi isrebrnymi, które Turcy, zwyczajem z dawna u Tatarów używanym, widząc się wniebezpieczeństwie, a zwłaszcza uciekając przed nieprzyjacielem, naumyślnie z worówrozsypywali po ziemi, aby żołnierzy królewskich zatrudnić i opóznić w pogoni.Szkodziły wojskutakże wielbłądy, płosząc swoją potwornością konie, tak że jezdzcy nie mogli nimi podług wolikierować; Wołosi i niektórzy inni z rycerzy, bardziej pieniędzy niżeli sławy chciwi, z wielkąodwagą gonili za tymi wielbłądami i mnóstwo ich nazabijali.BITWA KR�LA WAADYSAAWA Z JANCZARAMI [1444]Napadał król tymczasem i łamał hufce nieprzyjaciół, między którymi wyborowy zastęp Tatarówuległ i zupełnej doznał porażki.Gdzie się tylko pojawił, uciekali przed nim Turcy, jakby nagłym znieba piorunem przerażeni.Zwróciwszy się potem na pieszych łuczników tureckich, janczaramizwanych, wielu trupem położył, nie bez znacznej jednak straty swoich ludzi i koni.Rzeczenibowiem Turcy janczarowie, umocniwszy się w jednym miejscu i pospuszczawszy ku ziemi długieswoje tarcze dla zasłonienia się od ciosów, tak straszliwą na wojsko królewskie wypuścili strzałchmurę, że się niebo od nich zaćmiło; a gdy gęste jak grad spadły na ziemię pociski, wiele od nichzginęło ludzi, konie pokaleczone wydały jęk okropny; niektóre zaś miejsca tak zasłane byłystrzałami, że wojsko piesze i konne przechodzić tamtędy nie mogło.W tej między pieszymi walcedużo ucierpiało wojsko królewskie i król stracił wielu znakomitych rycerzy.Gdy bowiem ówzastęp janczarów tak swoją liczbą ogromną, jak i mnóstwem strzał wypuszczanych groznym iprzeważnym się okazał i inni wahali się nań uderzyć, król wysłał przeciw niemu Polaków; sam teżnie chcąc swoich odstąpić, rzucił się w pośrodek walki i między piechotnym wojskiem siałpogrom tak straszliwy, że janczarowie zachwiani stanęli w miejscu i już byli umyślili poddać siękrólowi z całym wojskiem z samych zaprzańców złożonym i z cesarzem, który uwijał się międzynimi w pośrodku, kiedy nagle spostrzegli, że wojsko królewskie cofać się i uciekać poczęło.ZnaćBóg, na grzeszników zagniewany, niegodnym osądził lud chrześcijański zwycięstwa ipomyślności.Twierdzą ludzie biegli w rzemiośle wojennym, którzy byli obecnymi w tej bitwie, żekról Władysław sam stał się powodem klęski następnej, przeto iż na początku walki Turkówporażonych i uciekających za daleko ścigał; gdyby bowiem w tej pogoni zachował był stosownąmiarę, pewnie byłby odniósł zwycięstwo i wojnę ukończył z chwałą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript