Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Idzcie stąd!  wołam do Laytona i Legha. Wracajcie do zakrystii! Tutaj nie ręczę za waszebezpieczeństwo! Przysyła nas król. zaczyna młodszy wizytator,jednakże zaraz zostaje zakrzyczany. Czort was przysyła, nie król! No, no  łagodzę. Dosyć tego dobrego!.I szeptem dodaję do wizytatorów:  Wracajciedo zakrystii, szczerze wam radzę.Opat was w razieczego obroni.Layton i Legh spuszczają głowy i chyłkiemwymykają się na zewnątrz.Wówczas mogę spokojnieprzepytać wieśniaków. Gdzie reszta? W klasztorze, szukają kielicha mszalnegoi ornatów  odpowiada Standish. Ratują je!  poprawia kuchmistrza stary White.Ratują przed tym heretyckim nasieniem! Powinniściepozwolić nam czynić swoje.Nie powinniścieprzeszkadzać zbożnemu dziełu. Jest nas więcej  dodaje nieznajomy. Ktoś ty? Nazywam się Goodman, pochodzę z hrabstwaSomerset.Moi rodacy też bronią swoich świątyń.Występujemy w obronie Kościoła, skoro kler i szlachtanic nie robią.Przysłano mnie tutaj, abym pokierowałmiejscowymi.Muszą zebrać się do kupy i bronićklasztoru.Obowiązkiem każdego wiernego jesturatować co się da z majątku Kościoła i przechować na lepsze czasy. Nieprawda!  zaprzeczam gwałtownie. Wieciedlaczego? Dlatego, że po tym jak ci dwaj uciekną.a niewątpię, że zdołacie ich przepędzić aż do Londynu.najjaśniejszy pan przyśle tutaj armię swoich ludzi i każewas wszystkich powywieszać! Wszystkich nie da rady powiesić  bagatelizujeproblem stary White. Nie wyrżnie całej wsi. A i owszem!  wpadam mu w słowo. Co to,myślisz, że król Henryk nie ma armat, nie ma broni?Sądzisz, że brakuje mu konnych żołnierzy z mieczamii pikami? Uważasz, że coś go powstrzyma przedzbudowaniem setek szafotów? No to co my mamy począć?  Duch walki wyrazniez nich uchodzi.W tymże momencie za próg dzwonnicywsypuje się garstka wieśniaków spoglądających na mnietakim wzrokiem, jakbym mogła sama jedna ocalić naszklasztor. Co począć? Król Henryk to żaden król, tylko Przeklęty Kret! wykrzykuje jakaś niewiasta od drzwi.Na głowę mazarzuconą brudną chustę, twarz zwróconą w przeciwnąstronę.Nie poznaję jej i cieszę się, że nie mogę dostrzecjej rysów.Nie chcę zeznawać przeciwko niej za to,że poważyła się na zdradę stanu. Udaje naszegomiłościwego pana, a w istocie cały jest włochaty jakkozioł! Brakuje mu piątej klepki, chciałby tylkowszystko pożreć, zagarnąć całe złoto pod siebie.Mówięwam, nie doczekamy lata!. Rzucam nerwowe spojrzenie Standishowi, którystojąc w progu, może mnie uspokoić, że wizytatorzy nicz tego nie słyszą  zdążyli się już zamknąć w zakrystii. Moi przodkowie założyli ten klasztor  odzywamsię łagodnie w zapadłej nagle markotnej ciszy. Zależymi na nim nie mniej niż wam.Jednakże na was zależy mibardziej.Jesteście moimi poddanymi, a ja jestem wasząpanią.Klasztoru nie zdołam uratować, ale was owszem.Wracajcie do swoich domów.Niech inspektorzydokończą wizytację.Może nie dopatrzą się żadnychnieprawidłowości i pozwolą kanonikom zostaćna swoim miejscu.Może jeszcze wszystko się dobrzeskończy.Rozlega się chóralne jęknięcie. A jeżeli nie?  rzuca ktoś z ostatniego rzędu.Jeżeli nic nie skończy się dobrze? Wtedy będziemy musieli ubłagać najjaśniejszegopana, aby odprawił złych doradców  odpowiadam i na powrót zaprowadził w królestwie porządek, jakipanował za dawnych czasów. Najlepiej z czasów przed pojawieniem sięTudorów  mamrocze ktoś.Wyciągam rękę, aby go uciszyć, ale w tej samejchwili ktoś inny woła: � Warwick! Cicho  rozkazuję, choć brzmi to raczej jakprośba. Jesteśmy winni najjaśniejszemu panulojalność.A jego wysłannikom pomoc. Przez tłum przechodzi szmer tak jakby zgody. Ale powiecie mu?  dopytuje jeden z wieśniaków.Powiecie miłościwemu panu, że nie może nam odbieraćklasztorów? Powiecie, że chcemy się modlić przyprzydrożnych ołtarzykach i chodzić na pielgrzymkido świętych miejsc? %7łe chcemy święcić dzień świętyi karmić głodnych u klasztornych bram? I jeszcze że towielmożowie powinni być doradcami, a nie jakiśCrummer, i że jego następczynią powinna byćksiężniczka Maria. Powiem tyle, ile będę mogła  obiecuję.Skołowani niczym bydlęta, które uciekły za płotna obce pastwisko i nie wiedzą, co począć z uzyskanąnagle wolnością, dają się niechętnie wyprowadzić pozateren klasztoru i skierować na drogę do wsi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript