X
 

     

Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.P.Kwa-skowski przyznał się wprost, że nigdy pałasza nie miał w ręku.%7łmudzin miał wiele kłopotu,nim mu się udało ustawić obydwu zapaśników tak, że wyglądali od biedy jak dwaj szermierzegotowi do walki.Nareszcie na dany znak ostrza zetknęły się z sobą, a p.Wicenty i %7łmudzin,także uzbrojeni w pałasze, stali z boku, by przestrzegać warunków pojedynku.P.Artur, kuwielkiemu zgorszeniu %7łmudzina, czuł ciągle jakąś niepohamowaną ochotę oparcia się o ścia-nę, o kilkanaście kroków oddaloną, i cofał się ku niej, oganiając się pałaszem od natarczywo-ści p.Kwaskowskiego w sposób, o jakim się ani Maremu, ani żadnemu innemu fechtmistrzo-wi nie śniło.Trzymał prawe ramię całkiem wyciągnięte ku swemu przeciwnikowi i poruszałpałasz w prawo i w lewo, jak gdyby chciał najostrożniej w świecie spędzić muchę, która bybyła usiadła na brzuchu p.Kwaskowskiego.Ten ostatni wymachywał bronią jak ongi królBolesław Trzeci376 swoim %7łurawiem, ale skutek tych śmiercionośnych zamachów nie odpo-wiadał zamiarom szermierza, albowiem tenże zamrużył był oczy i podnosząc nogi bardzowysoko w górę, postępował naprzód, uderzając ciągle ostrzem o powałę szopy albo o ziemię.Kilka razy tylko rozszedł się po szopie łoskot głuchy, świadczący, że p.Kwaskowski uderzyłpłazem pałasza o jedną lub drugą część ciała p.Artura.Na koniec, gdy ten ostatni był już lite-ralnie przypartym do muru, p.Wicenty wyrzekł spokojnie: Krew! Stój!  zawołał Wyksztkiłło w chwili, gdy Kwaskowski już prawie rękojeścią pałaszadosięgał swego przeciwnika.W istocie krew płynęła z prawej ręki p.Artura, i to z małegopalca, na którym skóra w długości jednej ćwierci cala przecięta była od srogiej stali Kwa-skowskiego.Ten ostatni otworzył oczy i dostrzegłszy krew rzucił pałasz, i poskoczył kuswojej sukni, zawieszonej na belku, gdzie miał różne przybory lekarskie.W oka mgnieniu zzawziętego nieprzyjaciela stał on się troskliwym o zdrowie pacjenta medykiem i wydobywałz kieszeni różne szarpie i bandaże, by opatrzyć ranę. Ale furda, braciaszku!  zawołał p.Wyksztkiłło  to się samo zagoi, nim zajedzie doCewkowic! Kawałek angielskiego plastru i będzie po wszystkim!Tu p.Dolski, trawiony niepokojem, wpadł do szopy i dowiedziawszy się, iż obie stronymają już  satysfakcję , wziął stąd asumpt do drugiej mowy, w której wzywał ich, by się prze-prosili i by sobie podali dłonie.Co gdy nastąpiło, wszyscy odjechali na powrót do Cewkowic,375Aluzja odnosi się do Adama Sapiehy, który rzeczywiście ze względów osobistych rzucał niejednokrotnierozpoczęte przedsięwzięcie polityczne.Wydrwi to Lam w pózniejszej powieści pt.Dziwne kariery, gdzie Sapie-ha występuje jako hrabia Albin Skirgiełło.376Bolesław Trzeci, tj.Bolesław Krzywousty (1086 1113).130 w tym samym porządku, w jakim przybyli.P.Wicenty milczał gruntowniej niż kiedykolwieki przeżuwał w duchu swój tryumf z powodu, iż udało mu się tak świetnie sparaliżować intrygiBiałych, czyhających na życie księcia Artura.Książę milczał i dumał o wielkim dowodziemęstwa, który dał właśnie, i o wrażeniu, jakie to sprawi na umyśle panny Róży.Kwaskowskibył wesół i śpiewał głośno:Grzmot nie piorun, krew nie woda;Kto wojuje, zna, co boje!Tylko p.Wyksztkiłło był bardzo niekontent, najprzód dlatego, że %7łmudzin w ogóle nigdynie daje zupełnemu zadowoleniu przystępu do swego serca, a po wtóre dlatego, że nie mógłpojąć, jakim sposobem machanie pałaszem w szopie i zadraśnięcie czyjegoś małego palcamoże stanowić  honorową satysfakcję.A jednak tak jest w istocie, i w naszych czasach natym, a nie na czym innym polega honor, jako też satysfakcja!131 ROZDZIAA XVTRAKTUJCY NA PRZEMIAN O MIAOZCI, O POLITYCE I O NIEZR�WNANYMROZUMIE STANU OBWODU CYBULOWSKIEGOPo powrocie do Cewkowic pan Artur udał się do swego pokoju, albowiem, jako  ranny ,potrzebował koniecznie wypoczynku.Ale wypoczynek ten przerywano mu ciągle, co pięćminut bowiem wpadał do pokoju lokaj, a co drugich pięć minut zjawiała się pokojówka z za-pytaniem, to od jaśnie pani, to od jaśnie panny Róży, jak się ma jaśnie pan  hrabia i czyliczego nie potrzebuje? Jaśnie pan hrabia nie potrzebował niczego i czekał tylko, ażeby upły-nęło tyle czasu, ile go musi upłynąć, nim rycerz ranny może pokazać się w towarzystwie bezobudzenia podejrzeń, iż wcale nie był rannym.Gdyby nie ten wzgląd na prawdopodobień-stwo, zapoznawany tak często przez pisarzy dramatycznych, ale wielce ważny dla pana Artu-ra, byłby on już był dawno poszedł zaprezentować damom swoje oblicze, nową i tak świetnąopromienione aureolą.Tak zaś czekał, nudził się i pocieszał się myślą, że teraz sympatie pan-ny Róży musiałyby stanowczo przechylić się ku niemu, gdyby ich był nie pozyskał pierwej.Ażeby jednak oddać zupełną sprawiedliwość memu bohaterowi i ażeby uczynić zadość pre-tensjom tych szanownych czytelników, dla których osoby przedstawione w tej powieści mająjeszcze nie dosyć stron szlachetnych, wzniosłych, uczciwych i pięknych, muszę dodać, że doradości p.Artura mieszało się pewne głębokie niezadowolenie.Mamże powiedzieć prawdę?Obiecałem dawniej, że bohater mój, zostawszy księciem, już nigdy nie będzie renegatem,nigdy nie zapragnie powrócić w szeregi pospólstwa, pozbawionego tytułów.Ale niestety,zmuszony jestem wyznać, że tytuł jego ciężył mu teraz niezmiernie i że żałował, dlaczego niebył księciem u p.Szeliszczyńskiej, w Błotniczanach, gdziekolwiek indziej zresztą, a dlaczegonie pozyskał serca panny Róży jako prosty Artur Kukielski! Wyrzucał sobie gorzko, że lek-komyślna chęć błyszczenia pożyczanymi piórami zawiodła go zbyt daleko, że dobrze jestudawać księcia dla zabawki, ale udawać go przez całe życie, a osobliwie udawać go wobecpanny Róży, to będzie nad jego siły.Ludzie zakochani, tak jak pijani, czują niepohamowanypociąg do mówienia prawdy, przynajmniej gdy mówią do ubóstwianej istoty.Pan Artur czuł,że niepodobna mu będzie nie  wypaść z roli prędzej lub pózniej, i w takiej chwili chciałbiec, rzucić się do nóg pannie Róży i powiedzieć jej wszystko.Ale tu znowu tchórzostwo,także właściwe niektórym ludziom zakochanym, nie pozwalało mu wykonać zamiaru.Niemógł być pewnym, czy córce państwa Kacprowskich podobał się dla własnych tylko, osobi-stych swoich zalet, czy głównie dla mniemanego swego tytułu i dla mniemanej pozycji so-cjalnej? Zatrzymywał się tedy w pół drogi, postanawiał temporyzować377, badać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript

    Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.