X
 

     

Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Je-stem nieszczęśliwszy, niż mniemałem, najnieszczęśliwszy z ludzi.Jesteś mojążoną, kocham cię jak kochankę i widzę, że kochasz innego.Ten inny to naj-milszy człowiek na całym dworze i widuje cię co dzień, i wie, że go kochasz.Ha! jak mogłem myśleć  wykrzyknął  że ty przezwyciężysz swą miłość? Mu-siałem chyba rozum stracić, aby wierzyć, że to jest możliwe.Nie wiem  odparła smutno pani de Cl�ves  czy zbłądziłeś sądząc przy-chylnie postępek tak niezwyczajny jak mój; ale nie wiem, czy ja się nie omy-liłam wierząc, że mi oddasz sprawiedliwość?. Nie wątp o tym  odparł pan de Cl�ves  omyliłaś się, oczekiwałaś po mnierzeczy niemożliwych jak te, których ja oczekiwałem po tobie.Jak mogłaś sięspodziewać, że ja zachowam rozum? Zapomniałaś tedy, że kocham cię bezpamięci i że jestem twoim mężem? Jedna z tych rzeczy może przywieść doostateczności, cóż dopiero obie razem? I czegóż w istocie nie czynią!  cią-gnął. Miotają mną same gwałtowne i mętne uczucia, których nie jestempanem.Nie czuję się już godny ciebie; ty nie wydajesz mi się godną mnie.Ubóstwiam cię i nienawidzę; obrażam cię i błagam o przebaczenie; podziwiamcię i wstyd mi, że cię podziwiam.Słowem, nie ma już we mnie spokoju anirozsądku.Nie wiem, jak mogłem żyć od naszej rozmowy w Colomiers i oddnia, gdy dowiedziałaś się od królewicowej, że twoją przygodę znają.Nie mo-gę zgadnąć, w jaki sposób ją znają ani co zaszło między panem de Nemours atobą w tej mierze; ty nie powiesz mi tego nigdy, a ja cię nie proszę o to.Pro-szę jedynie, abyś pamiętała, że uczyniłaś mnie najnieszczęśliwszym człowie-83 kiem na ziemi.Po tych słowach pan de Cl�ves opuścił żonę i wyjechał nazajutrz nie wi-dząc jej; ale zostawił list pełen smutku, zacności i słodyczy.Odpisała mu, aodpowiedz jej była tak wzruszająca i uspokajająca co do jej postępowania wprzeszłości i na przyszłość, że ponieważ jej zapewnienia oparte były na praw-dzie i zgodne z jej uczuciami, list ten uczynił wrażenie na panu de Cl�ves iuspokoił go nieco; tym bardziej iż skoro pan de Nemours pośpieszył do królarównocześnie z nim, dawało to pewność, że nie będzie w pobliżu jego żony.Za każdym razem, kiedy pani de Cl�ves mówiła z mężem, jego miłość, za-cność, przyjazń, jaką miała dla niego i ta, którą mu była powinna, zaprzątałyjej serce, osłabiając myśl o panu de Nemours; ale to było tylko na jakiś czas;ta myśl wracała niebawem, jeszcze żywsza i przytomniejsza niż wprzódy.Przez pierwsze dni po wyjezdzie księcia nie czuła niejako jego nieobecno-ści, potem ta rozłąka wydała jej się okrutna.Od czasu jak go kochała, nieminął dzień, w którym by się nie obawiała albo nie spodziewała spotkania;gorzką wielce była jej myśl, że nie jest już w mocy przypadku sprawić, aby gospotkała, Wyjechała do Colomiers; udając się tam, zabrała z sobą wielkie ob-razy, które dała skopiować z oryginałów wykonanych na żądanie pani deValentinois do jej pałacyku w Anet.Wszystkie znaczne czyny, spełnione zapanowania króla Henryka, znajdowały się na tych obrazach.Było tam, mię-dzy innymi, oblężenie Metzu i wszyscy, którzy się tam odznaczyli, byli wy-malowani z wielkim podobieństwem.Pan de Nemours był w ich liczbie, i tomoże obudziło w pani de Cl�ves chęć posiadania tych obrazów.Pani de Martigues, która nie mogła jechać ze dworem, przyrzekła jej spę-dzić kilka dni w Colomiers.Aaska królowej, którą dzieliły obie, nie zrodziła wnich zawiści ani niechęci; były w przyjazni, nic zwierzając sobie wszakżeswych uczuć.Pani de Cl�ves wiedziała, że pani de Martigues kocha widama,ale pani de Martigues nie wiedziała, że pani de Cl�ves kocha pana de Nemo-urs ani że on ją kocha.To, że była siostrzenicą widama, czyniło jej panią deCl�ves tym droższą; a pani de Cl�ves kochała ją również jak osobę, która ko-cha tak jak ona i która kocha serdecznego przyjaciela jej ukochanego.Pani de Martigues przybyła do Colomiers, jak przyrzekła pani de Cl�ves;zastała ją pędzącą życie nader samotne.Księżna szukała wręcz zupełnej sa-motności i spędzała wieczory w ogrodzie bez otoczenia domowników.Zacho-dziła do owego domku, w którym pan de Nemours ją podsłuchiwał; szła dopokoju wychodzącego na ogród.Dworki jej i służba zostawali w drugim po-koju albo wpodle domku i nie zjawiali się, aż zawezwani.Pani de Martiguesnie widziała nigdy Colomiers, zdziwiły ją wszystkie cudy, jakie tam ujrzała, azwłaszcza ten luby domek.Spędzały tam z panią de Cl�ves wszystkie wieczo-ry.Swoboda, samotność, noc w najpiękniejszym ustroniu w świecie, wszyst-ko to było przyczyną, że gawędy młodych kobiet trwały bez końca.Każda znich kryła w duszy miłość; mimo że nie dochodziło do zwierzeń, lubiły roz-mawiać ze sobą.Pani de Martigues byłaby z żalem opuszczała Colomiers,gdyby, odjeżdżając stamtąd, nie miała się udać w miejsce, gdzie był widam.Odjechała spiesząc do Chambord, gdzie dwór znajdował się w tej chwili.Koronacji dokonał w Beims kardynał lotaryński; resztę lata dwór miałspędzić w zamku Chambord, który świeżo zbudowano.Królowa ucieszyła siębardzo widząc panią de Martigues; nacieszywszy się nią do syta, spytała opanią de Cl�ves i o to, co robi na wsi.Pan de Nemours i pan de Cl�ves byli w84 tej chwili u królowej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript