Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.�Ktoś musi być wi-nien temu, że zle się czuję�, ten sposób wnioskowania jest właściwy wszystkim chorowi-tym, a to im bardziej prawdziwa przyczyna tego czucia się zle, fizyologiczna przyczyna, jestprzed nimi ukryta ( może ona leżeć w chorobie nerwu sympatycznego lub w nadmiernemwydzielaniu żółci, lub w niedostatku siarkanu i fosforanu potasu we krwi, lub w ucisku nadolną część ciała, hamującym obieg krwi, lub w zwyrodnieniu jajników i tym podobnych).Wszyscy cierpiący posiadają przerażającą łatwość wynajdywania pretekstów do bolesnychuczuć; rozkoszują się już samem podejrzeniem, gmeraniem w złościach i krzywdach pozor-nych, szperają w wnętrznościach swej przeszłości i terazniejszości, poszukując ciemnych za-gadkowych historyi, które pozwalają im opływać w dręczące domysły i upajać się truciznąwłasnej złośliwości rozdzierają najstarsze rany, rozkrwawiają oddawna zagojone blizny,czynią złoczyńców z przyjaciela, żony i dziecka i z wszystkiego, co dla nich najbliższe.63 �Cierpię, więc ktoś musi być winien temu�  tak myśli każda chorowita owca.Lecz pasterz,kaptan-asceta, mówi jej: Słusznie, moja owco! Ktoś musi być temu winien: lecz ty sama je-steś tym kimś, ty sama tylko jesteś winna temu  t y s a m a t y l k o z a w i n i ł a ś w z g lę d e m s i e b i e!�.To dość śmiało, dość fałszywie.Lecz jedno przynajmniej osiągniętoprzez-to, jak rzekłem, z m i e n i o n o przez to kierunek ressentiment.16.Zgadniecie już, o co, wedle mego wyobrażenia, k u s i ł się przynajmniej życiowy instynktlekarski przez kapłana-ascetę i do czego musiała mu służyć czasowa tyrania takich paradok-salnych i paralogicznych pojęć jak �wina�, �grzech�, �grzeszność�, �zepsucie�, �potępie-nie�: aby uczynić chorych do pewnego stopnia �n i e s z k o d l i w y m i, nieuleczalnychzniszczyć z pomocą nich samych, łagodnie zachorzałym nadać ścisły kierunek ku sobie sa-mym, wsteczny kierunek ich ressentiment (�jednego trzeba�  ) i w ten sposób w y z y s k a ćzłe instynkty wszystkich cierpiących dla samokarności, samostrażowania, przezwyciężeniasiebie.Jak rozumie się samo przez się, przy tego rodzaju lecznictwie, jedynie lecznictwieuczuciowem, nie może wcale chodzić o l e c z e n i e chorych w znaczeniu fizyologicznem;nie można nawet twierdzić, że instynkt życiowy ma przy tem leczenie na widoku i w zamia-rze.Pewne stłoczenie i organizacya chorych z jednej strony ( słowo �Kościół� jest na tonajpopularniejszą nazwą), pewne tymczasowe zabezpieczenie zdrowiej udanych, pełniej od-lanych z drugiej, wykopanie przez to p r z e p a ś c i między zdrowiem a chorobą  to było nadługi czas wszystko! A było to wiele, to było b a r d z o w i e l e!.[Wychodzę w tej rozpra-wie, jak to widać, z założenia, którego ze względu na czytelników, jakich mi trzeba, nie mu-szę dopiero uzasadniać: że �grzeszność� w człowieku nie jest zgoła stanem rzeczy, raczejtylko interpretacyą stanu rzeczy, to jest fizyologicznego rozstroju, widzianego w perspekty-wie moralno-religijnej, która nas już nie obowiązuje. %7łe się ktoś �winnym�, �grzesznym� cz u j e, to jeszcze nie dowód, że czuje się nim słusznie; tak samo nie jest się jeszcze zdrowymjedynie dlatego, że się ktoś zdrowym czuje.Przypomnijmy sobie jeno sławne procesy cza-rownic; najbystrzejsi i najbardziej ludzcy sędziowie nie wątpili wówczas, że ma się w nich doczynienia z winą; �czarownice� s a m e n i e w ą t p i ł y o t e m,  a mimo to nie było tamwiny. By założenie to w rozszerzonej wyrazić formie, to sam �ból duszny� nie jest wedługmnie wogóle stanem rzeczy, jeno wytłumaczeniem (przyczynowem wytłumaczeniem) stanówrzeczy, które się dotąd nie dały ściśle sformułować: przeto czegoś, co dotychczas nie jestuchwytne i naukowo w związek ujęte, właściwie tylko szumnem słowem, zamiast skromnegoznaku pytania.Jeśli ktoś nie może się z �dusznem� cierpieniemc uporać, to przyczyna tego,mówiąc z gruba, nie leży w jego �duszy�, prawdopodobniej już w jego brzuchu (mówiąc zgruba, jak się rzekło: co jeszcze nie zawiera wcale życzenia, żeby nas z gruba słuchano, zgruba rozumiano.) Silny, szczęśliwie udany człowiek trawi to, co przeżywa {społem z czy-nami, złoczynami), jak trawi swój obiad, nawet jeśli twarde połyka kęsy.Jeśli nie może upo-rać się z tem, co przeżywa, to ten rodzaj niestrawności jest tak samo fizyologiczny, jak każdyinny  i wielokrotnie w istocie tylko skutkiem owego innego. Przy takiem ujęciu rzeczymożna być, mówiąc między nami, zawsze jeszcze najsurowszym przeciwnikiem wszelkiegomateryalizmu.]17.Czy jednak ten kapłan-asceta jest właściwie l e k a r z e m?  Pojęliśmy już, że zaledwiewolno go lekarzem nazywać, chociaż on sam chętnie uważa się za �zbawiciela�, każe czcić w64 sobie �zbawiciela�.Zwalcza on tylko samo cierpienie, tylko przykre uczucie cierpiącego, n ie zaś jego przyczynę, n i e właściwą chorobę,  to stanowi nasz najbardziej zasadniczy zarzutprzeciw lecznictwu kapłańskiemu.Jeśli jednak popatrzymy z perspektywy, którą zna i posia-da sam tylko kapłan, to nie będziemy się mogli posiąść z podziwu, czego on przy tej pomocynie widział, czego nie szukał i czego nie znalazł [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript