Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To oznaczałoby, że za chwilę powinien dotrzeć do czwartej,z której będzie musiał skręcić w lewo.A pózniej jeszcze raz w lewo, następne czterykomnaty i wróci do miejsca, z którego wyruszył na wędrówkę.W wyniku czego ogarnie go jeszcze większe przygnębienie i zniechęcenie.Odnalazł prześwitujące  miękkie miejsce w ścianie komnaty i przeniknął do następnej.Pomyślał, że zapewne we wszystkich pomieszczeniach - nie wyłączając tego, z któregowłaśnie wyszedł - można przejść jedynie przez ścianę, znajdującą się po lewej stronie.Skręcił w lewo i przekonał się, że -jak zawsze w komnacie z cylindrycznymi pojemnikami- oświetlenie jest odrobinę mniej intensywne.Machinalnie pokonał całą długość, minąłzbiornik i skierował się do przeciwległej ściany.I zderzył się z nią.Zciana nie chciała go przepuścić.To było coś nowego.Fakt ten jednak nie pocieszył małego androida.Nie rozproszyłnudy, która stała się jedynym towarzyszem wędrówki.Gdyby był człowiekiem, zapewnepostałby pod ścianą, drapiąc się w głowę.Może także, zirytowany, zaplótłby ręce natorsie i zaklął.Stał więc tak przez chwilę, po czym uniósł mackę, przyłożył do chromowanego pancerzai chyba nie uświadamiając sobie, co robi, lekko go podrapał.Pózniej splótł dwie innemacki w geście, mającym wyrażać obrzydzenie.- Ale heca! - powiedział, gdyż właśnie to miał na myśli.Pragnąc zbadać niezwyczajną komnatę, przeszedł wzdłuż lewej ściany i ponownieprzecisnął się wąskim przejściem, pozostawionym obok cylindrycznego zbiornika.Krótszy bok, przez który niedawno się prześlizgnął, okazał się wszakże całkowicie nie-przenikliwy.Coraz bardziej zaniepokojony, Vuffi Raa zaczął posuwać się wzdłuż pierwszejpołowy dłuższej ściany w kierunku walcowatego pojemnika.Kiedy znalazł się przy nim,dokonał następnego odkrycia.Dotychczas zaokrąglone powierzchnie komnat, które przywykł określać mianempojemników, okazywały się równie nie-przenikliwe jak wszystkie inne ściany.Tymrazem stało się inaczej.Mały robot stwierdził, że macka zagłębia się bez przeszkódw powierzchnię cylindra.Ponieważ i tak nie mógł znalezć innego wyjścia, podążył zamacką do wnętrza walca.Kiedy znalazł się w środku, natychmiast zauważył, że jedenpunkt wewnętrznej powierzchni jarzy się purpurowym blaskiem.Jak się spodziewał, zbiornik nie chciał go wypuścić; podszedł więc do rozjarzonego miejsca i zaczął jeoglądać.Okazało się, że jest przepuszczalne.Znalazł się znów w pomieszczeniu, mającym kształt prostopadłościanu, zupełniepodobnym do wielu innych - rozjaśnionych błękitnawą poświatą i nie mającym zbiorników83 @ Lando Calrissian i Myśloharfa Sharów- przez które przechodził w ciągu ostatniej doby.Tyle że w ścianie ujrzał jaskrawo świecące szkarłatne drzwi.Jeden, dwa, trzy, cztery.Powinien teraz znalezć się między dwiema mającymi zbiornikibłękitnymi komnatami, ale tu, gdzie się znalazł, nie widział żadnego cylindra.Pięć, sześć,siedem -coś dziwnego.Odnosił wrażenie, że przeciwległa ściana go przyciąga, a pozatym płonie czerwonym, ale trochę mniej intensywnym blaskiem.Vuffi Raa cofnął się izaczął myśleć.Odkąd wpadł w te tarapaty, upłynęły trzydzieści dwie godziny, piętnaście minut i czterdzieścidwie sekundy.Teraz już niemal go nie obchodziło, czy i jak się stąd wydostanie.Pozwolił, żeby ściana przyciągnęła go do siebie, i przeszedł przez.Lando ukrył twarz w dłoniach i siedział pod przezroczystą ścianą piramidy.W ciąguostatnich trzydziestu minut przeżył wiele wstrząsów, ale ten był chyba najsilniejszy.Tam, gdzie stary Zpiewak miał kiedyś oczy, widniały dwie głębokie, brzydkie rany -które bardzo szybko się goiły i nie wykazywały ani śladu infekcji, podobnie jak starzecnie okazywał, że odczuwa jakikolwiek ból.Mimo to był ślepy - straszliwie, okrutnie,nieodwołalnie okaleczony.I szczęśliwy z tego powodu jak dziecko.- Kapitanie - powiedział.- Proszę cię, nie martw się z mojego powodu.Tak to już jest,że w życiu nie ma niczego za darmo.Wygląda na to, że zamieniłem oczy na oświecenie.Dopiero teraz wiem, kim dotychczas byłem: upośledzonym dzikusem, który wprawdziewidział, ale nie rozumiał, na co spogląda.Teraz zaś stałem się człowiekiem cywilizowanymi inteligentnym - który, dziwnym zrządzeniem losu, jest niewidomy.Czy nie uważasz, żeto sprawiedliwa zamiana?Lando mruknął, po czym od niechcenia szturchnął czubkiem palca cienką warstwę kurzu,który zgromadził się w kącie między ścianą a podłogą.Przekonał się, że błyszczy tam cośdziwnego, podobnego do okruchu metalu albo mikroskopijnego odłamka zwierciadła.Zaciekawiony, lekko dmuchnął, pragnąc w ten sposób oczyścić dziwny przedmiot z kurzu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript