[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Teraz całe to kłębowisko, bezładne, wleczone przezmacki większego drzewa , sunęło ku niemu w tysięcznych drgawkach, w ostat-nich infrajękach agonii. Wspaniałe. powiedział O erl, obserwując bacznie końcową fazę zma-gań dwóch gigantycznych roślin. Wspaniałe i koszmarne zarazem.Co za siła!Rozumiem teraz, dlaczego nie wracały stąd nasze automatyczne sondy. Jeśli my chcemy wrócić, musimy zrobić to natychmiast.Zarejestrowałemcały przebieg walki.To chyba wystarczający materiał jak na pierwszy raz.Było już za pózno.Potężny, wspaniały Grrrh, panujący niepodzielnie nad ca-łym obszarem w zasięgu swej najdłuższej gałęzi, nie zapomniał o tym, co byłoprzyczyną zwady ze znienawidzonym sąsiadem Mrrrf, który ośmielił się sięgnąćpo zdobycz, należną Grrrh na mocy ustanowionych przez niego praw.Swoją dro-gą, dobrze się stało, że pozbył się bezczelnego sąsiada, zanim dorósł on do tego,by stawić skutecznie czoła Grrrh.Teraz leży u jego stóp i wkrótce użyzni jałowypiasek i umożliwi Grrrh dalszy wzrost i opanowanie coraz większych terenów,z których zbierać można wszystko, co spada z nieba na tę ubogą w składniki mi-neralne planetę.Grrrh równoczesnym błyskawicznym wyrzutem czterech macek chwyciłw ostatniej chwili podłużną, metalową bryłę, gdy miała właśnie oderwać się odpowierzchni gruntu i ulecieć w przestrzeń, skąd przybyła. Dziwne pomyślał Grrrh. Ostatnio pojawiają się takie coraz częściej.Dawniej tego nie było.Co spadło, to leżało.Bez trudu przywlókł rakietę w pobliże pnia i próbował rozgnieść ją na ka-wałki, podobnie jak robił to wielokrotnie z różnymi meteorytami.Nie szło mujednak.Pomyślał, że to skutek zmęczenia walką, więc, wygrzebawszy sporą jamęw piasku, ukrył w niej zdobycz, przysypał i przyklepał mocno, by nie zdołała muuciec.O erl w ostatniej chwili zdążył uruchomić wyrzutnię boi awaryjnej.Maleńkarakieta z nadajnikiem wystrzeliła pionowo w górę i przenikając atmosferę wyszłana stabilną orbitę.Radiooperator na grawistacie natychmiast odebrał jej sygna-ły.Po chwili drugi ładownik szybował już w tumanie mgieł otaczających zimnągwiazdę.Ht -f przeliczył parametry lotu boi awaryjnej i skierował ładownik dokładniew miejsce, skąd została wystrzelona. To tutaj, dowódco.Aadownik wisiał nad polem walki.Radiolokator ukazywał je, widziane z gó-53ry.Zwycięski Grrrh zajęty był właśnie łamaniem na kawałki konarów pokonanegoprzeciwnika, gdy usłyszał głośny łoskot nad sobą.Natężył receptory infradzwię-ków i znieruchomiał. Mam świetną passę! pomyślał Grrrh z ukontentowaniem i sprężył gałę-zie.Jego zachłanność była nienasycona Zwietne opowiadanie.Rzeczywiście, nie znałem go powiedział Kamilze śmiechem. Co za oryginalny pomysł: walczące rośliny! Myślę jednak, że naHares nie czekają nas wielkie atrakcje.Rzeczywistość jest mniej fantastyczna! Rzeczywistość Kosmosu lubi płatać figle zbyt pewnym siebie odkryw-com. Idą powiedziała to bardzo cicho.Kamilowi znów wydało się, że spojrzenie dziewczyny przenika na wskroś jegoi ściany statku.9Brzęczyk telefonu wyrwał Kamila z nie zamierzonej drzemki.Zanim oprzy-tomniał i sięgnął po słuchawkę, już ktoś kołatał do drzwi kabiny.Wstał, zapalił światło i otworzył. Dowódco, proszę przyjść zaraz do sterowni.Nie zidentyfikowany obiektna zbieżnym kursie zameldował dyżurny nawigator. Zaraz tam będę powiedział Kamil sennie, dopinając kombinezon.Dopiero po chwili treść meldunku dotarła do jego świadomości.Nie ziden-tyfikowany obiekt? Na kursie zbieżnym, a więc ruchomy.Asteroid? Z powodubyle asteroidu nie robi się takiego hałasu.To musi być coś niezwykłego, nietypo-wego.Szybko zaciągnął zamki kombinezonu, założył buty i w pełnym służbowymrynsztunku poszedł do sterowni.Stanąwszy w drzwiach zobaczył za fotelempierwszego pilota plecy kilku osób patrzących w główny ekran kierunkowy. Co to ma znaczyć? huknął na zebranych. Na stanowiska, proszę!W ten sposób daleko nie zalecimy! Kto pilnuje nawigacji? Idą, dlaczego nie śpisz?Twoja służba zaczyna się za cztery godziny.Chcę mieć wypoczętą załogę!Rozstąpili się, chyłkiem odchodząc na swoje miejsca.Steve wstał, ustępującfotel Kamilowi.Kamil zasiadł przed ekranem.Na tle czarnej pustki podziurkowanej punkcikami gwiazd widniała wyrazniejakaś słabo świecąca plamka, która na pewno nie była punktem. Widać tylko w podczerwieni wyjaśnił Steve. Radar? spytał Kamil. Wykazuje, że odległość zmniejsza się. Co to może być? Ciepły asteroid? Nie słyszałem o takich Steve pokręcił głową. Czy sprawdziliście kształt toru? Trudno go na razie określić
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|