[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Agent mimo wzburzenia spostrzegł ten niemy rozkaz.Uskoczył w bok, wyszarpując broń z kieszeni.Był jednak zbyt powolny, bosman bowiem, zwinnie niczym kot, przypadł do niego i potężny kułak wzniósł się nad jego głową.Pawłow uchylił się, pięść trafiła go w ramię, wytrącając z dłoni broń.- Dosyć, zostaw go! - krótko rzucił Smuga.Marynarz nogą odtrącił rewolwer.Tymczasem Pawłow skulony cofał się krok za krokiem, nie mogąc oderwać wzroku od olbrzyma.Teraz już wiedział, dlaczego jego twarz wydawała mu się tak dziwnie znajoma! Ten drapieżny, błyskawiczny skok i pięść jak ukuta z żelaza pomogły mu rozpoznać w domniemanym Niemcu dawnego terminatora ślusarskiego z Warszawy, który już raz w podobnej sytuacji stanął na jego drodze.Jeśli to on znalazł się tutaj w tajdze pod przybranym nazwiskiem, to Anglik Brown, tak doskonale znający geografię, na pewno był owym nauczycielem, kierownikiem komórki kolportującej nielegalne pisma.Jakby w nagłym olśnieniu Pawłow spojrzał na Wilmowskiego, potem na bosmana i nareszcie rozpoznał swych starych wrogów.Teraz wszakże był już na tyle doświadczonym agentem tajnej policji, że pojął śmiertelne niebezpieczeństwo, w jakim się znalazł.Jeżeli oni również go poznają, zginie niezawodnie!Opanował wzburzenie.Wymuszony uśmiech pojawił się na jego twarzy.Przecież od tamtych wydarzeń w Warszawie upłynęło kilkanaście lat.Wszyscy zmienili się przez ten czas.On sam, tylko dzięki zbiegowi okoliczności, rozpoznał spiskowców dopiero teraz, mimo że wówczas śledził ich przez parę tygodni.Mało było prawdopodobne, aby oni przypomnieli sobie jego twarz, widzianą wtedy zaledwie przez kilka chwil.Pawłow, by zyskać na czasie, pocierał bolące ramię i uśmiechał się wymuszenie.Nieznacznie obserwując przeciwników, dostrzegł wyraz ulgi na twarzy domniemanego geografa.“No, nie jest tak źle! - pomyślał.- Ten jest zadowolony, że jeszcze żyję, a więc nie mają zamiaru zaraz mnie zabić”.Podczas długich łowów w tajdze Pawłow doskonale podpatrzył usposobienia i charaktery uczestników wyprawy.Od Smugi i dawnego terminatora nie mógł spodziewać się pobłażania, natomiast pozostali dwaj zawsze unikali gwałtu.W nich też obecnie pokładał Pawłow całą swoją nadzieję.- Gdzie wreszcie jest posłaniec sztabskapitana? - ponowił pytanie już tylko trochę karcącym tonem.Smuga przez cały czas obserwował go bacznie.Widząc nagłą zmianę w zachowaniu, przystąpił do niego i rzekł:- Najlepiej zagrajmy w otwarte karty, panie Pawłow.To chyba wiele panu wyjaśni!Pawłow pobladł ujrzawszy w ręku Smugi swój list pisany do Gołosowowa.A więc jednak nie mylił się! Oni naprawdę przybyli na Syberię z zamiarem uprowadzenia tamtego zesłańca! Ponieważ nie znaleźli go w Nerczyńsku, teraz zapewne chcą przekraść się do Ałdanu.Dlatego zlikwidowali obóz, który byłby im jedynie zawadą, dlatego też pozbyli się Goldów.Ciężkie westchnienie wyrwało się z piersi agenta.Za wszelką cenę musiał zyskać na czasie.Każde nieopatrzne słowo mogło ściągnąć na niego śmierć, natomiast gdyby udało mu się wyrwać z rąk spiskowców, zapłaciłby im jednym zamachem za swoje niepowodzenie w Warszawie i tutaj!Smuga, jakby czytał w jego myśli, rozkazał:- Brol, opróżnij kieszenie pana Pawłowa!- Nie macie prawa, to gwałt na osobie urzędowej - zaprotestował agent.- Ciężko za to odpowiecie przed władzami!- Lepiej módl się pan, panie Pawłow, żebym nie stracił cierpliwości - powiedział bosman.- Gwiżdżę na twoje władze! Gdyby to ode mnie zależało, już byś gnił w ziemi!Bezceremonialnie zaczął rewidować agenta.Zabrał mu scyzoryk, notes, ołówek, drugi rewolwer i dokumenty.Smuga bardzo uważnie przejrzał dokumenty, po czym podał je Wilmowskiemu mówiąc:- Zapamiętaj to sobie dobrze, panie Pawłow: od tej chwili pan Brown jest agentem do specjalnych poruczeń przy kancelarii gubernatora.Zastąpi cię godnie, możesz się nie obawiać.- Nie zapominajcie, że znajdujecie się w głębi Syberii należącej do cara rosyjskiego - odparł Pawłow nie mogąc opanować gniewu.- Możecie jeszcze gorzko żałować swego postępku.- Nie groź - zgromił go Smuga.- Zlecam panu Brolowi opiekę nad tobą.Za najmniejszą próbę ucieczki lub zdradzenia nas otrzymasz pchnięcie nożem.Zapewniam cię, że panu Brolowi nie zadrży ręka i niezawodnie trafi prosto w serce!W kraju JakutówGromadka jeźdźców cichaczem przemykała się przez pagórkowatą dziewiczą tajgę.Za pomocą kompasu Smuga i Wilmowski wiedli ją ukosem od Amuru na północny zachód ku rzece Urkan, prawemu dopływowi Zei.W ten sposób omijali leżącą około sto kilometrów na południowy zachód stację kolejową Newer[121], skąd wprost na północ wybiegał stary trakt do Ałdanu, prowadzący stamtąd dalej aż do Jakucka, stolicy kraju Jakutów.Według planu Smugi, wyprawa powinna dotrzeć do szlaku w okolicy zachodniego podnóża gór Tukuringra[122].Byłaby to połowa drogi od stacji Newer do Gór Stanowych, za którymi znajdował się Płaskowyż Ałdański, obramowany na północy górnym biegiem rzeki Ałdan, na zachodzie rzeką Olekma, a na wschodzie Uczurem.Od Gór Stanowych do miasta Ałdan dzieliłoby ich jeszcze tylko około dwustu osiemdziesięciu kilometrów.Oczywiście uczestnicy wyprawy zdawali sobie sprawę, że jest to droga uciążliwa, pełna wielu nieoczekiwanych niebezpieczeństw.Od chwili wzięcia Pawłowa do niewoli każde zetknięcie się z oficjalnymi władzami cywilnymi bądź wojskowymi mogło grozić uwięzieniem.Legalna dotąd wyprawa łowiecka przemieniła się w grupę dywersyjną, której działalność wymierzona była przeciwko ustrojowi carskiego państwa.Toteż szczególnie Smuga i bosman często mierzyli Pawłowa zasępionym wzrokiem.Z jego powodu nastąpiło przedwczesne zdemaskowanie skrzętnie ukrywanego celu wyprawy, co według pierwotnego planu mogło ewentualnie nastąpić dopiero po uprowadzeniu zesłańca.Mimo to Wilmowski kategorycznie sprzeciwił się zabiciu agenta.Podczas burzliwej narady uratował mu życie, oświadczając, iż zgładzenie Pawiowa uniemożliwi mu dalszą przyjaźń z nimi.Pod takim naciskiem Smuga i bosman musieli ustąpić.Tomek z mocno bijącym sercem w milczeniu słuchał żarliwej obrony wroga.Od chwili opuszczenia Nerczyńska sama myśl o konieczności zabicia Pawiowa napawała go zgrozą.Nie odważył się jednak przeciwstawiać starszym, bardziej doświadczonym przyjaciołom, którzy ponosili odpowiedzialność za pomyślny przebieg wyprawy.Wilmowski wszakże nie zważał na nic, ocalił Pawiowa, bo tak nakazywała mu prawość i szlachetność.Tomek z uwielbieniem wpatrywał się w ojca i odetchnął z ulgą, gdy obydwaj przyjaciele podporządkowali się jego woli.Oszczędzenie Pawiowa jeszcze bardziej powikłało niebezpieczną sytuację uczestników wyprawy.Według dawnego planu zamierzali przewieźć zesłańca w klatce, przebranego za tygrysa, do Władywostoku i tam razem z nim wsiąść na statek
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|