Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Towarzyszyła temuwzmożona ciekawość.Kto, spośród notabli miejscowego biznesu, stał za Emilem Dumairem? Komu mogłoaż tak zależeć na utrzymaniu St.Gregory ego jako tradycyjnie niezależnego hotelu, by godzićsię na ponoszenie finansowego ryzyka? Może Mark Preyscott? Czy właściciel domówtowarowych mógłby dążyć do tego, aby jeszcze bardziej rozszerzyć swoje i tak już rozlegleinteresy? Warren Trent przypomniał sobie, że Mark Preyscott jest w Rzymie.To mogło wyjaśnić, dlaczego załatwiał sprawy przez plenipotenta.No cóż, miał nadzieję, że wkrótcepozna nazwisko nabywcy St.Gregory ego.Sprawa sprzedaży akcji, o której mówił bankier, została przedstawiona uczciwie.Wporównaniu z ofertą Curtisa O Keefego, Warren Trent miał otrzymać mniej żywej gotówki,ale w rzeczywistości uzyska więcej w akcjach hotelu.Warunki stawiane przez O Keefegocałkowicie odizolowałyby go od spraw hotelu.Poza tym, jego nominacja na prezesa rady nadzorczej, chociaż mogła być jedynieczczym gestem nie dającym żadnej władzy, pozwalała mu pozostać w centrum działań,choćby tylko w roli uprzywilejowanego widza.Nie należało też lekceważyć związanego ztym stanowiskiem prestiżu.- Tak przedstawia się istota sprawy - stwierdził na zakończenie Emile Dumaire.-Jeżeli zaś chodzi o wiarygodność tej propozycji, chciałbym ci przypomnieć, że jest onagwarantowana przez bank.Jestem ponadto upoważniony do przekazania ci dziś po południuodpowiedniego, poświadczonego notarialnie, listu intencyjnego.- A kiedy nastąpi sfinalizowanie umowy, jeżeli wyrażę zgodę?Gość wydął wargi i zastanowił się przez chwilę.- Nic nie stoi na przeszkodzie, aby szybko sporządzić odpowiednie dokumenty,zwłaszcza że do pośpiechu powinien nas skłaniać upływający termin płatności długuhipotecznego.Powiedzmy, że sfinalizowanie nastąpi jutro o tej samej porze.- I niewątpliwie jednocześnie dowiem się, kim jest nabywca.- Będzie to - przyznał Emil Dumaire - konieczne w tej transakcji.- Jeżeli może nastąpić to jutro, dlaczego nie można tego zrobić już dzisiaj?Bankier pokręcił głową.- Takie otrzymałem instrukcje.Warren Trent poczuł nowy przypływ energii.Miał ochotę stwierdzić, że wyjawienie,kim jest nabywca stanowi warunek zgody.Ale w tej samej chwili do akcji wkroczył zdrowyrozsądek: czy ma to jakiekolwiek znaczenie, zwłaszcza jeżeli zostaną spełnione warunkiumowy? Poza tym, taka dyskusja wymagałaby wysiłku, do którego nie był w tej chwilizdolny.Ponownie ogarnęło go takie samo zmęczenie jak przed kilkoma minutami.Westchnął, a potem stwierdził po prostu:- Zgadzam się.9. Curtis O Keefe z niedowierzaniem i gniewem patrzył na Warrena Trenta.- Masz czelność mówić mi prosto w oczy, że sprzedałeś komuś innemu?!Znajdowali się w saloniku apartamentu O Keefego.Natychmiast po wyjściu Emile aDumaire a, Christine Francis zadzwoniła i umówiła Trenta na tę rozmowę.Dodo z niepewnąminą trzymała się za plecami O Keefego.- Jeżeli wolisz, możesz tak to nazwać - odparł Warren Trent.- Po prostu informuję cięo swojej decyzji.Może również chciałbyś wiedzieć, że nie wyzbyłem się wszystkiego, alezatrzymałem pokazny pakiet akcji hotelu.- Ale go stracisz! - Twarz O Keefego była czerwona z wściekłości.Od wielu już latnie zdarzyło mu się, aby nie zdołał kupić tego, na co miał ochotę.Nawet teraz, rozgoryczony izawiedziony, nie mógł uwierzyć, że odmowa rzeczywiście miała miejsce.- Wykończę cię.Jak Boga kocham!Dodo wyciągnęła dłoń i dotknęła ramienia O Keefego.- Curtie!Wyszarpnął rękę.- Zamknij się! - Na jego skroni pulsowała wyraznie widoczna żyła.Zacisnął pięści.- Jesteś podniecony, Curtie.Nie powinieneś.- Do diabła! Nie wtrącaj się!Dodo spojrzała błagalnie na Trenta.Wyraz jej oczu spowodował, że Trent opanowałwzbierający w nim gniew.- Możesz robić, na co masz ochotę - zwrócił się do O Keefego.- Chciałbym ci jednakprzypomnieć, że nie dysponujesz żadnym prawem wyłączności zakupu.Poza tym,przyjechałeś tutaj z własnej inicjatywy, bez mojego zaproszenia.- Pożałujesz tego dnia! Ty i oni, kimkolwiek są.Wybuduję swój własny! I zniszczę St.Gregory ego.Zrobię wszystko, aby doprowadzić do bankructwa ciebie i twój hotel!- Jeżeli któryś z nas tego dożyje.- Trent pohamował się już, czuł, jak odzyskujepanowanie nad sobą w miarę jak tracił je O Keefe.- Możemy nie doczekać, bo to cozamierzasz, będzie wymagało czasu.A poza tym, ci nowi ludzie mogą sprawić, że sambędziesz miał kłopoty.Proroctwo nie miało żadnych podstaw, ale miał nadzieję, że okaże się prawdziwe.- Wynoś się! - eksplodował O Keefe.- To wciąż jest mój hotel - przypomniał mu Trent.- Dopóki jesteś moim gościem,cieszysz się oczywiście określonymi przywilejami.Ale radziłbym ci ich nie nadużywać.- Zszacunkiem ukłonił się Dodo i wyszedł. - Curtie! - zawołała dziewczyna.O Keefe wydawał się jej nie słyszeć.Oddychał ciężko.- Curtie, czy dobrze się czujesz?- Czy musisz zadawać głupie pytania? Oczywiście, że tak! - Z pasją zaczął chodzić zkąta w kąt.- Przecież to tylko hotel, Curtie.Masz tyle innych.- Chcę mieć ten!- Ten stary człowiek ma tylko ten jeden.- O tak! Oczywiście, jesteś zdolna tylko do takiego rozumienia sprawy.Nielojalność!Głupota! - Jego głos stawał się wysoki, histeryczny.Przerażona Dodo uświadomiła sobie, żenie widziała go jeszcze w takim stanie.- Curtie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript