[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Co jakiœ czas ¿u³ syntetyczne suchary, ale g³ównie zajmowa³ siê obserwowaniem korytarzy.I tak mija³y godziny.Pozby³ siê obaw na tyle, ¿e chcia³ wejœæ do jednego z pomieszczeñ, by tam poszukaæ noclegu, gdy z ty³u dosz³o go dziwne, nieludzkie warkniêcie.Opanowa³ go nag³y strach, poczu³ mrowienie w karku.Rzuci³ siê ku najbli¿szym drzwiom, zgasi³ latarkê i le¿¹c dr¿a³ z wielkiej trwogi.Nie znaczy to, ¿e Tumitaka nagle oblecia³ tchórz.Pamiêtajmy o tym, z jak¹ odwag¹ stawi³ czo³o Jakraninowi i dzikusom z mrocznych korytarzy.Przerazi³ go jednak nieludzki charakter dŸwiêku.W dolnych korytarzach, poza szczurami, nietoperzami i innymi drobnymi stworzeniami, nie znano ¿adnych zwierz¹t - z wyj¹tkiem szylków.I tylko one wdziera³y siê do lochów za ludŸmi, tote¿ by³o naturalne, ¿e tylko im Tumitak móg³ przypisaæ ów dŸwiêk, który z pewnoœci¹ pochodzi³ od jakiegoœ du¿ego stworzenia, ale nie cz³owieka.Nie wiedzia³, ¿e jeszcze inne zwierzêta z Powierzchni dosta³y siê do górnych korytarzy.I oto kuli³ siê teraz w schronieniu, na pró¿no usi³uj¹c zebraæ odwagê na tyle, by wyjœæ i stawiæ czo³o wrogowi.Przypuœæmy, ¿e to szylki - rozwa¿a³ w myœlach.Czy¿ nie przeby³em tej ca³ej niebezpiecznej drogi po to tylko, by zmierzyæ siê z szylkiem? Czy¿ nie jestem Tumitakiem, bohaterem, którego Najwy¿szy powo³a³, by uwolni³ cz³owieka od ponurego dziedzictwa Strachu? I tak przywo³uj¹c te i tym podobne argumenty nieugiêty duch Tumitaka odniós³ tryumf nad cia³em, a¿ w koñcu m³odzieniec dŸwign¹³ siê i ponownie wyszed³ na korytarz.Jak mo¿na siê by³o spodziewaæ, korytarz zia³ pustk¹.Latarka oœwietla³a co najmniej piêæset jardów przejœcia, które najwyraŸniej by³o zupe³nie opuszczone.Tumitak ruszy³ w dalsz¹ drogê, zwracaj¹c uwagê bardziej na korytarz za sob¹ ni¿ przed sob¹.Po chwili dojrza³ na granicy œwiat³a kilka dziwnych skradaj¹cych siê sylwetek, które posuwa³y siê za nim w bezpiecznej odleg³oœci.Jego bystre oczy upewni³y go, ¿e nie ma do czynienia ani z ludŸmi, ani z szylkami - lecz co by to byæ mog³o, nie potrafi³ powiedzieæ.Od wielu ju¿ pokoleñ mieszkañcy dolnych korytarzy nie s³yszeli nawet o dawnym przyjacielu cz³owieka, o psie.Tumitak zatrzyma³ siê niepewnie i przyjrza³ siê owym dziwnym stworzeniom.Natychmiast jednak umknê³y z zasiêgu latarki, wiêc po chwili Tumitak podj¹³ marsz, prawie pewien, ¿e mimo swych rozmiarów s¹ to tylko jakieœ wiêksze gatunki szczurów, równie bojaŸliwe, co ich mniejsi krewniacy.Wkrótce okaza³o siê, ¿e siê myli³.Zdo³a³ przejœæ jeszcze tylko niewielki odcinek drogi, gdy warkniêcie dobieg³o go z przodu.Jak na dany sygna³ stworzenia id¹ce z ty³u zaczê³y siê zbli¿aæ.Tumitak przyœpieszy³ kroku, przeszed³ w trucht, a nastêpnie ruszy³ biegiem, lecz choæ bieg³ szybko, jego przeœladowcy byli szybsi i powoli zbli¿ali siê do niego.Dopiero gdy dzieli³a ich odleg³oœæ zaledwie stu stóp, dojrza³ przywódców.Dzicy, których pokona³ kilka godzin wczeœniej, powrócili skrywszy twarze w banda¿ach, podobnie jak wtedy, gdy skradali siê za nim w korytarzach za Jakr¹.Wydaj¹c szeptem polecenia psom kierowali je przed sob¹, a¿ Tumitak znowu musia³ dobyæ miecza i przygotowaæ siê do obrony.W tym samym czasie ukaza³y siê równie¿ zwierzêta w górze korytarza i Lorianin wkrótce zosta³ otoczony przez warcz¹c¹ i k³api¹c¹ zêbami sforê, której liczebnoœæ wyklucza³a wszelkie próby obrony.Tumitak zabi³ jednego, inny pad³ z wielk¹ ran¹ w kud³atym grzbiecie; nim jednak Lorianin zdo³a³ zrobiæ cokolwiek wiêcej, wytr¹cono mu z d³oni latarkê i poczu³, jak rzuca siê na niego kilka kud³atych cia³.Pad³ na ziemi¹ pod ciê¿arem psów; miecz wysun¹³ mu siê z rêki i znik³ w ciemnoœciach.ROZDZIA£ VTumitak uzna³, ¿e nadszed³ jego koniec.Czu³ gor¹cy oddech potworów na ca³ym ciele, przepe³ni³o go dziwne uczucie rezygnacji, tak typowe w obliczu pewnej œmierci.I wtedy.ktoœ odci¹gn¹³ psy i Tumitak poczu³ na sobie rêce i us³ysza³ ciche s³owa i pomruki mieszkañców ciemnoœci, którzy dotykiem badali jego cia³o.Kilka ¿ylastych r¹k przypar³o go do ziemi, a po chwili opasano go taœm¹ mocuj¹c mu rêce do tu³owia.DŸwignêli go z ziemi i wziêli na ramiona.Przez jakiœ czas nieœli go w górê korytarza, potem skrêcili w jedno z bocznych przejœæ i szli nim przez d³u¿szy czas, a¿ w koñcu zatrzymali siê i cisnêli go na ziemiê.Wokó³ siebie Tumitak s³ysza³ ciche odg³osy rozmowy prowadzonej szeptem i szelest poruszaj¹cych siê cia³; w koñcu uzna³, ¿e zaniesiono go do g³ównych korytarzy zamieszkanych przez te istoty.Le¿a³ tam przez jakiœ czas opuszczony, a nastêpnie obrócono go na bok i jakieœ chude rêce znów go bada³y dotykiem, po czym rozleg³ siê w³adczy g³os
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|