[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Konrad odwzajemnił się jej spojrzeniem, wyrażającym całkowitą bezradność i bezna-dziejność.Grupa z ciągnącą ku przodowi Malwiną dotarła do recepcyjnej lady.Panienki w recepcji bez problemu odgadły, iż to jest właśnie zaanonsowana już damao osobliwych upodobaniach.Popatrzyły, taktownie kryjąc zaciekawienie.Malwiną nie zionęła ohydną gorzałą ani nawet piwem.Szlachetne wino, połączonez koniakiem, stworzyłoby niewątpliwie aromat, acz łagodniejszy, to jednak jednoznacz-ny, gdyby nie to, iż niedokładnie skoordynowane ruchy w łazience wylały na nią Chanelnumer 5 w nieco nadmiernej ilości, zaś w miejsce płynu do płukania ust, który wyda-wał się jej niezbędny, użyła toniku do zmywania twarzy, silnie pachnącego rumiankiem.206Zionęła zatem jakby ziołowym Chanelem, makijaż ułożył jej się cudem boskim równoi tylko figlarne łypanie jednym okiem mogło budzić drobne podejrzenia.Nie ma jed-nakże zakazu posługiwania się w kasynie jednym okiem, obojętne, figlarnie czy nie,nikt jej zatem nie czynił żadnych wstrętów, ku śmiertelnemu zdumieniu tak Justynki,jak i Konrada.Tylko Konrad, zmuszony do tego niejako przez Karola, posiadał stałą kartę wstępu,Malwinę i Justynkę należało zarejestrować, co potrwało dłuższą chwilę.Uczepiona lady,Malwiną czekała spokojnie, pełna jakiejś triumfalnej satysfakcji, dzięki czemu jej asystazdołała zamienić ze sobą kilka słów na uboczu. Boże jedyny, co się dzieje? jęknęła Justynka. Myślałem, że ty wiesz zdenerwował się Konrad. Złapałem ją tu nagle, jakzlatywała ze schodów. A, to dlatego. Co dlatego? Siedziała z tobą na dole. A co miałem zrobić? Wypsnęła mi się z ręki.Było u was jakieś przyjęcie? Nic o tym nie wiem, nie było mnie w domu.Zobaczyłam ją, jak wsiadała do tak-sówki, i zgadłam, że coś nie gra. Bóg ustrzegł, że taksówką, a nie sobą! A co ty tu robisz? Nic, przyszedłem prywatnie.Rany boskie, co teraz? Nie wiem.Ona chce grać? Owszem.Uparła się. Może jej zabraknie pieniędzy.Bardzo cię przepraszam. Za co?! Nie wiem.No, w końcu to moja ciotka. Ale moja klientka.Obcą babę oddałbym w ręce wykidajły i cześć.Klientki niemogę. To co teraz? Pozwolić jej tu zostać?Gdyby nie przeklęte spodnie, Konrad zgodziłby się na wszystko.W towarzystwieJustynki i dla jej przyjemności mógłby nawet machnąć ręką na siebie i opiekować siępijaną Malwiną, spodnie mu to uniemożliwiały.Pękły malutko, ale przy żywszych ru-chach mogły pęknąć więcej, za skarby świata nie chciał prezentować tego mankamentuJustynce.Najchętniej zmyłby się stąd, ewentualnie wróciłby pózniej, zmieniwszy odzież,tylko co zrobić z cholerną Malwiną? Zostawić tę zgryzotę Justynce? Mowy nie ma!Recepcja z wdzięcznym uśmiechem podała im karty.Malwina, nie puszczając kra-wędzi lady, dobrnęła do jej końca.Justynka i Konrad rzucili się ku niej, Justynka obej-rzała się i cofnęła, bo Malwiną zostawiła torebkę.207Obejrzawszy się, zahaczyła wzrokiem o wejście i na moment skamieniała. Jezus kochany. wyszeptała. Wuj.! Z ostatnich stopni powoli schodziłKarol, napawający się nieobecnością idiotycznego Matuszewicza i patrzący pod nogi,bo bardzo nie lubił spadać ze schodów.Konrad usłyszał przerażony szept Justynki.Teżsię obejrzał i ożywił. Słuchaj, to jest wyjście! Pan Wolski zabierze małżonkę do domu.W jednym ułamku sekundy Justynka ujrzała oczyma duszy wszystkie konsekwencjewydarzenia.Wuj ciotkę zabierze i zabije.A nawet jeśli zostawi przy życiu, wyrzuci z do-mu.Zamknie w piwnicy.nie, nie mają piwnicy.Ciotka zabije wuja, uda się jej, bo pi-janym szczęście sprzyja.Nastąpi ogólna ruina, ona sama zostanie posądzona o udziałw tej koszmarnej głupocie, też zostanie wyrzucona, a nie ma się gdzie podziać, w miesz-kaniu lokatorzy, hotele drogie, ma sesję, egzaminy się zaczynają.Nie zabierze jej, wy-prze się, ucieknie, kataklizm wybuchnie jutro, nawet koty stracą dom! Policja, ktoś pój-dzie do więzienia, zaraz, z którego to paragrafu.? Wszystko jedno, to będzie koniecświata! On nie może jej zobaczyć! jęknęła tak, że Konrada dreszcze przeszły.Zareagowałbłyskawicznie. Toaleta! Tu zaraz.! I pomyśleć, że przez tyle lat udawało mi się nie wtrącać powiedziała Justynka zezgrozą i goryczą, wepchnąwszy do toalety oszołomioną światłami i hałasem Malwinę
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|