Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszyscy, z wyjątkiem Remigiusza, uznali, że jednak była to pewna przesada.Po krótkiejnaradzie postanowili naprawić błąd. Możliwe, że do lasu on więcej nie wejdzie  powiedział borsuk. Ale szosą możeprzyjdzie.Nie chcemy tu jego rzeczy, usuńmy je. Na szosę?  spytał Pafnucy, zmartwiony i coraz więcej zakłopotany. Na szosę  zadecydował borsuk. Las należy do nas, a szosa do nich.Niech to sobiestamtąd zabierze. A czy on będzie wiedział, że jego rzeczy leżą na szosie?  zatroskała sięKlementyna. Możesz go o tym zawiadomić  zaproponował drwi Remigiusz.Pafnucemu natychmiast przyszedł do głowy odpowie pomysł. Zawiadomić, tak!  przyświadczył z zapałem. Ale.Klementyna! Pucek! Pucek jestprzecież psem, a psy jakoś trafią dogadać się z ludzmi!Przeniesienie na szosę dętki było łatwe, ale przeniesienie całego roweru okazało siętrudniejsze.Pafnucemu musiał w tym pomóc borsuk i jeden dzik, bo Remigiusz nie zgodziłbrać udziału w żadnej pracy dla człowieka.Ułożyli wszystko z boku szosy i natychmiastPafnucy popędził przez cały prosto do Pucka.Ptaki pofrunęły szybciej i kiedy zdyszany i zziajany Pafnucy wypadł na łąkę, Pucek już naniego czekał. Co się stało?  spytał niespokojnie. Ptaki narobiły alarmu, podobno masz do mniestrasznie ważną i pilną sprawę.O co chodzi?Pafnucy odziajał i odsapał swój galop, po czym opowiedział Puckowi wszystko o ostatnimwydarzeniu.Pucek uspokoił g od razu. Nie ma sprawy  powiedział. Zaraz namówię mojej pana i może jeszcze parę osób,żeby polecieli na tę szosę.Pokas im to i oni już resztę załatwią.Ten wasz człowiek znajdziesię b trudu, bo na pewno będzie o tym opowiadał na prawo i lewo. Zacznij zaraz  poprosił Pafnucy. Nam jest go trochę żal. Oczywiście, że zaraz  zgodził się Pucek. Nie ma a czekać, jeśli będzie dłużejleżało, pierwszy złodziej to ukradnie Już pędzę! Cześć!Dopiero póznym wieczorem okropnie wygłodniały Pafnucy wrócił do Marianny.Mariannazniecierpliwiona była tak, że ani przez chwilę nie mogła usiedzieć w bezruchu.Wskakiwałado wody, łapała rybę, wyrzucała ją na brzeg i wskakiwała ponownie.To, co wyłowiła nakolację, przekroczyło wszystkie w obrażenia Pafnucego i wszystkie przepowiednie Remigiusza. Igiechyśmy chychko  opowiadał Pafnucy z zachwytem. Pukek chchkochagył hugy.Marianna przestała już wskakiwać do wody, ale jeszcze i nie uspokoiła. Rozumiem, że jesteś głodny  powiedziała niecierpliwie. Nie mogę od ciebie za wiele wymagać, ale, na litość boską mów odrobinę wyrazniej!Rozumiem, że widzieliście wszystko, ale co to jest to drugie?!Pafnucy wykorzystał moment, kiedy jedną rybę już połknął, a drugą dopiero niósł do ust. Pucek przyprowadził ludzi  powiedział szybko. Jeden jechał za nim na koniu i kenhegen gył heky. Boże!  wrzasnęła Marianna. Co to jest gył heky?! Był pierwszy  powiedział Pafnucy pośpiesznie. Chobakychy che cheky&Marianna prawie dostała szału. Czy nie ma tu nikogo, kto już zjadł kolację?  krzyknęła w okropnym zdenerwowaniu. Ja jestem  powiedziała spokojnie kuna na drzewie. Przyszłam tu do was, bo niemasz pojęcia, jak ja lubię Pafnucego.Też wszystko widziałam.On mówi, że ludzie zobaczylite rzeczy, zdziwili się strasznie i chwalili tego Pucka tak, że ja bym od tego zwariowała.Głaskali go i potrząsali za łapę.Koszmarny pomysł, niechby mnie tak ktoś potrząsał za łapę&I dawali mu coś do jedzenia, to już rozsądniejsze.Mnóstwo gadał ale nie zrozumiałam co. I co?  spytała Marianna już znacznie spokojniej. Zabrali to wszystko? Do ostatniego kawałka  powiedziała kuna. Nic nie zostało.Pucek powiedziałPafnucemu, że zaraz zaczną szukać tego człowieka, do którego to należało.Słyszałam, jak muto mówił.Pafnucy przyświadczył, kiwając głową z takim zapałem, że jedna ryba wypadła mu z ust.Złapał ją i ugryzł czym prędzej. Chukcho che kochem chechky  obiecał, przełknął pośpiesznie i, widząc wyraz twarzyMarianny, potworzył:  Jutro się dowiem reszty&Całej reszty Pafnucy dowiedział się w dwa tygodnie pózniej.Dokładnych informacjiudzielił ogromnie rozweselony Pucek. Przez te wasze sztuki leśniczy dostał nagrodę  powiedział. Ludzie złożyli skargęna niego, że ich odstrasza od lasu i że zabiera im różne rzeczy, rękawiczki, narzędzia,okulary& Co to są okulary?  przerwał z zainteresowaniem Pafnucy.Pucek wyjaśnił mu, co to są okulary. Ach!  powiedział Pafnucy. To sroki! Przecież chyba wiesz, że kradną wszystko, copołyskuje.Sam widziałem, jak porwały takie coś, co połyskiwało podwójnie! Sroki czy nie sroki, ludzie myśleli, że to leśniczy  mówił dalej Pucek, podskakując zuciechy. Złożyli skargę, przyjechała komisja, komisja to są tacy bardzo specjalni ludzie dopilnowania porządku.I ta komisja powiedziała, że tak czystego lasu nie widziała jeszczenigdy w życiu i leśniczy zasługuje na wielką nagrodę.I dali mu tę nagrodę.Byli bardzozadowoleni, że znalazł sposób na tych wszystkich śmieciarzy, bo też myśleli, że to on.Leśniczy nic z tego nie rozumie, ale to nie szkodzi, niech sobie ma swoją nagrodę.Jauważam, że jest wyjątkowym człowiekiem. My też tak uważamy  powiedział Pafnucy. Bardzo lubimy leśniczego. Słusznie  przyświadczył Pucek. Ale czekaj, najlepsze nastąpiło na końcu! Przezjedną skargę na początku i na końcu lasu postawili taki znak, że teraz już chyba nikt do wasna krok nie wejdzie! Jaki znak?  zaciekawił się Pafnucy. Taki znak, który oznacza: Uwaga, niebezpieczne niedzwiedzie!Pafnucy zdumiał się tak, że nic nie powiedział, tylko patrzył na Pucka z otwartymi ustami.Pucek wybuchnął szalonym śmiechem.  Te niebezpieczne niedzwiedzie to masz być ty! Pafnucy, pokazałeś się komuś! To przedtobą tak wszystkich ostrzegają Ale ubaw! Uwaga, niebezpieczne niedzwiedzie& !I w ten sposób na początku trzeciej wiosny swojego życia łagodny, nieszkodliwy idobroduszny Pafnucy dowiedział się, że jest niebezpiecznym niedzwiedziem. 3.KATASTROFA LEZNICZEGOPewnego kwietniowego dnia wiosna doszła do wniosku, że pojawiła się za wcześnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript