[ Pobierz całość w formacie PDF ] .To przyjdzie samo.Z logicznego punktu widzenia miał rację.Im bardziej goniłam za szczęściem, tymbardziej nieszczęśliwa się czułam. Przestań to wszystko analizować dodał. Pomyśl, co chciałabyś zrobić.Cokolwiek, na co masz ochotę w tej chwili.A potem po prostu to zrób.Chciałam go pocałować.Niczego nie pragnęłam bardziej.Spojrzałam na jego usta i pozwoliłam grawitacji zrobić swoje.Wspięłam się napalce, położyłam dłoń na ramieniu Hunta i pochyliłam się w jego kierunku.Zrobił krok w tył, udowadniając tym samym, że owo cokolwiek również maswoje granice.Rozdział 14Niech to szlag.I po co to sobie robiłam? Spławił mnie już dwa razy.A może nawetwięcej.Może trzeciego razu po prostu nie pamiętałam?Na pewno byłam w stanie spędzić z nim trochę czasu, nie rzucając się na niego jakpierwsza lepsza napalona laska.Tak, na pewno.Problem w tym, że nie miałam na toochoty.Westchnęłam ciężko i rozejrzałam się.Jakieś sto metrów od nas dostrzegłam placzabaw.Hunt pytał, na co miałam ochotę? Skoro całowanie się nie wchodziło w grę,niech będzie, że właśnie na to.Och, wrócić do krainy dzieciństwa, krainy prostoty, piaskownic i zjeżdżalni, domitycznych czasów, gdy głupi motylek wywoływał uśmiech na mojej twarzy,a skakanie po kałużach czyniło mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.Dotych cudownych lat, kiedy szczęście nie było czymś, czego trzeba było szukać.Poprostu było.Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę placu zabaw, huśtawek, karuzelii dziwacznych figur, przypominających skrzyżowanie dinozaura z wyjątkowokoślawym psem.Wlazłam na jedną z karuzeli i usiadłam na zapiaszczonejpowierzchni, czekając na Hunta. Tego właśnie chcesz? zapytał, podchodząc do mnie i zrzucając plecaki naziemię.Wzruszyłam ramionami.Chciałam czegoś innego, ale tamto okazało sięniedozwolone. Okej, to trzymaj się mocno.Chwyciłam najbliższą poręcz i Hunt zaczął popychać karuzelę.Już po chwilikonstrukcja nabrała całkiem niezłego tempa.To było głupie, dziecinne, bezsensowne,ale przynajmniej nie wymagało myślenia. Szybciej! krzyknęłam.Pchnął raz jeszcze, a potem sam wskoczył i chwycił się kurczowo metalowej rury,gdy pęd prawie zwalił go z nóg.Roześmiałam się głośno, bo widok przystrzyżonegona jeża, wysokiego, muskularnego faceta, rozpaczliwie usiłującego nie spaśćz dziecięcej karuzeli, był co najmniej komiczny.Gdy tylko Hunt poradził sobie z siłąodśrodkową, położył się płasko na plecach i również wybuchnął śmiechem.Rechotaliśmy obydwoje.Ilekroć udało mi się trochę uspokoić, na nowo wyobrażałamsobie tę scenę i nie mogłam powstrzymać chichotu.To zabawne, że kiedy kończysz college, wydaje ci się, że teraz natychmiastpowinieneś dorosnąć.Przez lata słuchasz o dojrzałości, podejmowaniu ważnychdecyzji i liczeniu się z konsekwencjami, aż zaczynasz odnosić wrażenie, że wrazz dyplomem powinieneś odebrać również dorosłą wersję siebie.%7łe w ciągu jednejnocy musisz porzucić to, kim byłeś, i przyoblec się w zupełnie inną skórę.Aatwozapomnieć, że dorastanie odbywa się w czasie i poprzez doświadczenia.Niewystarczy pstryknąć palcami.Patrząc na wirujące mi nad głową gałęzie drzew i upstrzone małymi białymichmurkami niebo, czułam się młodsza.A może nie? Może po prostu czułam sięadekwatnie do mojego wieku? Leżeliśmy z Huntem obok siebie, chichocząc, ażwreszcie karuzela zaczęła zwalniać i zatrzymała się.Poczułam, jak jego ramię dotyka mojego, i powoli dzwignęłam się do pozycjisiedzącej.W jednej chwili uderzyła mnie świadomość, że przecież wiem, jak to jestcałować się z Huntem.Przeszłość była białą plamą, ale moje ciało pamiętało&Pęd powietrza musiał przeczyścić kilka zwojów w moim mózgu. Pocałowałeś mnie palnęłam. Co? Ostatniej nocy.Pocałowałeś mnie wtedy, prawda?Hunt usiadł obok mnie, podwijając pod siebie długie nogi.Był zmieszany.Poznałam to po tym, że znowu chwycił się za kark. To było, zanim się zorientowałem, że coś ci dali& Potem już nie.Niepotrafiłbym.Wiedziałam!Chwycił jedną z poręczy i ześlizgnął się z huśtawki. To co teraz? zapytał, unikając mojego spojrzenia.Pozwoliłam mu zmienić temat, choć po prawdzie miałam wielką ochotę wyciągnąćz niego wszystko.Idąc w stronę huśtawek, czułam jego obecność tuż za sobą.Bujaliśmy się przez dłuższą chwilę (i był w tym pewien symbolizm, góra, dół,góra, dół, na zmianę), a potem dałam Huntowi aparat i usiadłam na grzbiecie jednegoz niedorobionych dinozaurów.Dostrzegłam, że z wysokości rzezby powinnam miećniezły widok na Pragę, uniosłam się więc i po prostu stanęłam na jej grzbiecie.Widok nieomalże zwalił mnie z nóg.Dosłownie.Musiałam chwycić łeb zwierzaka,żeby nie wylądować na piachu
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|