[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Kocioł był dużo większy niż otwór, który zrobiliśmy, zawołałem więc Issę ijeszcze jednego włócznika, aby pomogli go nam poszerzyć.Wybieraliśmy kamienieza pomocą hełmów, śpiesząc się rozpaczliwie, dusza Medina bowiem opuszczała gowłaśnie i jego długie życie dobiegało końca.Nimue dyszała ciężko i łkała, wybierającciasno zbite kamienie, które zostały tu przyniesione ze świętego jeziora Llyn CerrigBach. On nie żyje! krzyknęła Ceinwyn, uklęklszy przy Merlinie. %7łyje! wycedziła Nimue przez zaciśnięte zęby.Złapała złotą obręcz obiemarękami i zaczęła ciągnąć Kocioł z całych sił.Pomogłem jej, choć ruszenie tegoogromnego naczynia ze złota i srebra, obciążonego wciąż kamieniami, którewypełniały jego przepastny brzuch, wydawało się niemożliwe.Jakoś jednak, zpomocą bogów, wydobyliśmy je wreszcie z głębokiej studni.I tak wynieśliśmy zagubiony Kocioł z Clyddno Eiddyn na światło dzienne.Była to duża misa z grubego niegładzonego srebra, o średnicy równej rozpiętościramion dorosłego człowieka i głęboka na długość ostrza myśliwskiego noża.Stała natrzech krótkich pozłacanych nóżkach, a na bokach miała bogaty złoty ornament.Trzypozłacane pierścienie przytwierdzone były do jej obręczy tak, aby można było jąpowiesić nad ogniskiem.Był to największy ze Skarbów Brytanii i to my właśniewydobyliśmy go z jego kamiennego grobu.Dopiero teraz zobaczyłem, że ornamentprzedstawia wojowników, bogów i jelenia.Nie mieliśmy jednak czasu go podziwiać,Nimue bowiem, pracując jak oszalała, wyrzuciła ostatnie kamienie z jego środka i zpowrotem wepchnęła Kocioł do studni.Potem zerwała niedzwiedzie futro z Merlina. Pomóżcie mi! zawołała i razem włożyliśmy starego człowieka do środkasrebrnej misy.Druidka wepchnęła jego nogi za złotą obręcz i przykryła go płaszczem.Dopiero wtedy usiadła, opierając plecy o wielki głaz.Było mrozno, ale jej twarzlśniła od potu. On nie żyje powiedziała Ceinwyn cichym przestraszonym głosem. To nieprawda rzekła zmęczona Nimue. On żyje. Był zimny! protestowała Ceinwyn. Był zimny i nie oddychał. Przytuliłasię do mnie i zaczęła cichutko szlochać. On nie żyje. %7łyje oświadczyła Nimue szorstkim głosem.Zaczęło znowu padać.Był to drobny, niesiony wiatrem deszcz, który obmywałkamienie i zakrwawione ostrza włóczni.Merlin leżał w bezruchu, okryty płaszczem,wewnątrz Kotła; moi ludzie obserwowali wroga, wystawiając głowy znad wielkichkamieni, a ja zastanawiałem się, cóż za szaleństwo przywiodło nas do tego nędznegomiejsca na tym ponurym i zimnym końcu Brytanii. Co teraz? zapytał Galahad. Czekamy odpowiedziała Nimue. Po prostu czekamy.Nigdy nie zapomnę tej nocy.Mróz pokrył powierzchnię skał kryształkami lodu, akto dotknął ostrza włóczni, zostawiał na nim przymarznięty kawałek skóry.Zimnoprzenikało do szpiku kości.O zmierzchu deszcz zamienił się w śnieg, a potem wogóle przestało padać.Ucichł wiatr i chmury odpłynęły na wschód, odsłaniającwiszący nad morzem ogromny księżyc w pełni.To był księżyc brzemienny w znaki wielka spuchnięta srebrna kula, zamglona nieco blaskiem dalekiej chmury, ponadoceanem marszczonym czarnymi i srebrnymi falami.Gwiazdy nigdy jeszcze nieświeciły tak jasno.Wielki kształt rydwanu Bela lśnił ponad naszymi głowami, goniącprzez wieczność konstelację, którą nazywaliśmy Pstrągiem.Wśród gwiazd żylibogowie i moja modlitwa poszybowała ku górze przez zimne przestworza, i miałemnadzieję, że dotrze do ich dalekich jasnych ognisk.Niektórzy z nas przysnęli, ale był to tylko płytki sen zmęczonych, zmarzniętych iprzestraszonych ludzi.Wrogowie, otoczywszy szczelnie wzgórze, rozpalili ogniska.Konie dostarczyły im opału i w ciemnościach nocy strzeliły wysoko płomienie,rzucając iskry w czyste niezachmurzone niebo.Nic nie poruszało się w czeluści Kotła, gdzie spoczywało okryte płaszczem ciałoMerlina, zasłonięte od księżycowego światła przez kawałek skały, z którego nazmianę obserwowaliśmy jezdzców grzejących się przy ogniach.Z rzadka, połyskującostrzem, nadlatywała z ciemności długa włócznia i nie wyrządzając nikomu krzywdy,opadała ze stukotem na kamienie. Co teraz zrobisz z Kotłem? zapytałem Nimue. Nic aż do Samain odpowiedziała tępo.Z nogą opartą na wykopanej ziemi ikamieniach, które wygrzebaliśmy z dołu, leżała skulona obok kupy tobołków.Wszystko musi być jak należy, Derfel.Księżyc musi być pełny, właściwa pogoda iwszystkie trzynaście Skarbów zebrane w jednym miejscu. Opowiedz mi o tych Skarbach odezwał się Galahad z drugiego końcazagłębienia. %7łebyś z nas drwił, chrześcijaninie? prychnęła Nimue.Galahad uśmiechnął się. Wielu ludzi wyśmiewa się z was, Nimue.Powiadają, że bogowie są martwi inadzieję powinniśmy pokładać teraz w ludziach.Powiadają, że powinniśmy pójść zArturem, i uważają, że wasze wyprawy po kotły i płaszcze, noże i rogi to stare bajdy,które umarły wraz z Ynys Mon.Ilu królów Brytanii dało wam ludzi na tę wyprawę? Uniósł się, próbując przyjąć nieco wygodniejszą pozycję. %7ładen, Nimue, żaden,ponieważ się z was śmieją.Mówią, że jest już za pózno.Rzymianie zmienili wszystkoi rozsądni ludzie twierdzą, że wasz Kocioł jest równie martwy jak Ynys Trebes.Chrześcijanie powiadają, że służycie diabłu, ale ten chrześcijanin, droga Nimue,walczył z wami ramię w ramię aż do tego miejsca i za to, moja pani, winna mi jesteśprzynajmniej grzeczność.Nikt oprócz Merlina nie beształ nigdy Nimue.Słysząc wyrzuty Galahada,zesztywniała na chwilę, ale zaraz się rozluzniła.Naciągnęła na ramiona niedzwiedziąskórę Merlina i pochyliła się nieco do przodu. Skarby zaczęła dali nam bogowie.Było to bardzo dawno temu, kiedy naświecie była tylko Brytania.Nie było żadnych innych krain, tylko Brytania ibezbrzeżne morze, nad którym wisiała gęsta mgła.Było wtedy dwanaście plemion,dwunastu królów, dwanaście dworów i dwunastu bogów.Bogowie ci chodzili poziemi tak jak my i jeden z nich, Bel, pojął nawet za żonę kobietę.Nasza pani tutaj Nimue wskazała na Ceinwyn, która, tak jak wszyscy, słuchała jej chciwie pochodziw linii prostej z tamtego związku.Druidka przerwała, gdy od kręgu ognisk dobiegł nas okrzyk, ale ponieważ niezapowiadał żadnego niebezpieczeństwa i znów zapadła cisza, ciągnęła swą opowieść: Jednak inni bogowie pozazdrościli tym, którzy władali Brytanią, i przybyli zgwiazd, aby ją im zabrać.Wybuchła wojna, w której ucierpiało dwanaście plemion.Jedno uderzenie włóczni boga mogło zabić stu ludzi, a żadna z ziemskich tarcz niedawała osłony przed boskim mieczem, więc dwunastu bogów, aby ocalić swąukochaną Brytanię, dało dwunastu plemionom dwanaście skarbów.Każdy ze skarbówmiał być przechowywany na królewskim dworze i jego obecność miała chronić tendwór i jego mieszkańców przed włóczniami bogów.Nie były to okazałe przedmioty
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|