[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- Dzięki Bogu, że istnieją jeszcze dobrzy ludzie na tym świecie! - Bladość znikła z twarzy Dorfrichtera.- Wiem, że nie wolno przekazywać stąd żadnych wiadomości, ale jeśli będzie się pan widział z moją żoną, proszę jej powiedzieć, że naprawdę nic złego nie może mi się stać, dopóki ona będzie przy mnie.Kunze nie dał poznać po sobie, że słyszał te słowa.Kiedy wyszedł z celi, ciężkie drzwi zamknęły się za nim z hukiem.ROZDZIAŁ TRZECIGenerał Wencel oraz inspektor Weinberger wrócili popołudniowym pociągiem do Wiednia, kapitan Kunze natomiast pozostał w Linzu do wieczora, aby dopilnować przekazania do sądu wojskowego w Wiedniu wszelkich dokumentów oraz ich kopii z dowództwa pułku w Linzu oraz w Innsbrucku.Szedł już właśnie na dworzec, kiedy zatrzymał go na korytarzu dyżurny sierżant.- Co będzie z psem, panie kapitanie?- Z jakim psem?- Trollem porucznika Dorfrichtera.Generał Wencel przyprowadził go tutaj.Jest u mnie w pokoju już od południa.Dałem mu wody, dwie parówki, ale nie chce ani jeść, ani pić.Przed paroma dniami komisja uzgodniła, że Klinika Weterynaryjna Uniwersytetu w Wiedniu zbada, czy pies ma robaki, i ustali, czy istotnie przyjmuje tylko lekarstwo podawane w kapsułkach.- Jakiej rasy jest pies? - spytał Kunze.- Nie wiem, panie kapitanie.Wygląda, jakby był po trosze z każdej.Jego matka widać nie miała żadnych przesądów w tym względzie.Sierżant zaprowadził Kunzego do pokoju, gdzie w kącie leżał sporych rozmiarów pies z kagańcem na pysku, mieszaniec wszystkich istniejących w Austrii ras, w efekcie ładne zwierzę, ale w danym momencie bardzo nieszczęśliwe.- Porucznik Dorfrichter mówił, że ćwiczy Trolla na psa obronnego - wyjaśnił sierżant.- Używał dziwnych metod.Nigdy psa nie bił, nie krzyczał, tylko mówił do niego jak do dziecka.Nie widziałem jeszcze, aby kto tak kochał psa.Raz nawet pod zarzutem niesubordynacji i odmowy wykonania bezpośredniego rozkazu skazał jednego z ordynansów na sześć dni paki, za to, że uderzył Trolla szpicrutą.Gdyby któryś inny z oficerów tak postąpił, byłoby niemało sarkania w kompanii.- Porucznik Dorfrichter jest chyba bardzo lubiany?- Oczywiście, panie kapitanie.Jest naprawdę świetnym oficerem.Kunze wyczuł lekki ton wyrzutu w głosie sierżanta.- Co zrobimy z psem, panie kapitanie? Troll zastrzygł uszami i obserwował obu mężczyzn spod oka.- Ktoś go musi zawieźć do Wiednia.- Trzeba to zrobić jutro, panie kapitanie, bo dziś kancelaria jest już nieczynna.Nie ma komu wypisać dokumentów podróży dla tego, który będzie eskortował psa.Zamknę więc go tu na noc.Najwyżej napaskudzi.- Wezmę go ze sobą - rzekł niespodziewanie dla siebie samego Kunze.Nie miał do czynienia z psami od czasów dzieciństwa, kiedy to posiadał irlandzkiego setera.Podróżowanie z tak wielkim zwierzęciem jak Troll mogło przysporzyć niemało kłopotów.- Sądzicie, że dam sobie z nim radę? - spytał Kunze sierżanta.- Nie wiem, panie kapitanie.Dwaj żołnierze, którzy go tu przyprowadzili, sporo się z nim namordowali.Dlatego właśnie jest w kagańcu.Nie sądzę, by mu się to podobało.Porucznik nigdy nie nakładał mu kagańca.- Dobrze, zobaczymy - odpowiedział Kunze.Sierżant zahaczył smycz o obrożę i próbował zmusić psa, by się podniósł.Troll warczał i leżał dalej zwinięty w kącie.- Zdejmijmy mu kaganiec - zaproponował Kunze.- Może pana ugryźć.Kunze zdjął jednak psu kaganiec.Cały czas przemawiał do Trolla cichym głosem.W pewnej chwili skierował się ku drzwiom ciągnąc za samą smycz.Pies wstał i poszedł za kapitanem.Pociąg był przeładowany, toteż konduktor otworzył dla Kunzego zarezerwowany przedział.- Widziałem już tego psa - powiedział.- Jechał z jakimś porucznikiem parę tygodni temu.Pociąg był wtedy tak nabity, że z trudem znalazłem siedzące miejsce dla tego porucznika.Wiele ludzi nie życzy sobie obecności psa w przedziale.Szczególnie, jak jest to takie olbrzymie zwierzę.Konduktor życzył Kunzemu dobrej nocy i odszedł.Kapitan uniósł do góry poręcze i wyciągnął się na ławce, ale nie mógł zasnąć.Zastanowiła go uwaga konduktora.Jeśli Dorfrichter naprawdę pojechał do Wiednia, żeby nadać pocztą przesyłki, to dlaczego zabrał ze sobą psa, który tak się rzuca w oczy.Człowiek, który planuje zbrodnię, stara się zazwyczaj, by go nie zauważono.A może Dorfrichter jest naprawdę niewinny, mimo tylu obciążających go faktów?Pies zaczął się niepokoić
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|