Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sam Czarnobrody wałęsał się po tych wyspach i tu gdzieś zakopał swój łup.Kilka lat temu znaleziono jego część w jaskini na wschodnim krańcu wyspy, niedaleko Bodden Town.Mitch przytaknął, tak jakby uwierzył w tę opowieść.Kierowca wyszczerzył zęby do wstecznego lusterka.Avery otarł pot z czoła.- To miejsce zawsze przyciągało piratów.Kiedyś był Czarno­brody, a teraz są współcześni piraci, którzy zakładają spółki i chowają tu swoje pieniądze.Prawda, mon?- Prawda, mon - odparł kierowca.- To jest Seven Mile Beach - powiedział Avery.- Jedna z najsłynniejszych i najpiękniejszych plaż na świecie.Prawda, mon?- Prawda, mon.- Piasek jest biały jak cukier.Ciepła, czysta woda.Ciepłe, piękne kobiety.Prawda, mon?- Prawda, mon.- Czy będzie dziś party na wolnym powietrzu w “Palms”?- Tak, mon.O szóstej.- To zaraz obok naszego domu wypoczynkowego.“Palms” to popularny hotelz najgorętszymi imprezami na plaży.Mitch uśmiechnął się.Przypomniał sobie tę rozmowę, kiedy Oliver Lambert pouczał, że firma bardzo nie lubi rozwodów i podrywania kobiet.I picia.Być może Avery nie słyszał takich kazań.A może słyszał.Domy wypoczynkowe znajdowały się w środkowej części Seven Mile Beach, obok następnych domów i hotelu “Palms”.Jak należało się spodziewać, te należące do firmy były obszerne i bogato zdobione.Avery powiedział, że każdy z nich można by łatwo sprzedać za co najmniej pół miliona, ale nikt nie zamierzał ich sprzedawać.Nie były też do wynajęcia.Stanowiły azyl dla zmęczonych prawników z firmy Bendini, Lambert i Locke.I dla małej garstki wybranych klientów.Z balkonu sypialni na pierwszym piętrze Mitch obserwował małe statki sunące gdzieś bez celu po iskrzącym się morzu.Słońce zaczynało zachodzić i małe fale odbijały jego promienie we wszystkich kierunkach.Statek wycieczkowy płynął powoli z dala od wyspy.Tłumy ludzi spacerowały po plaży, rozkopując piasek, rozpryskując wodę, łapiąc kraby i popijając rum oraz piwo Jamaican Red Stripe.Z “Palms”, którego duży taras na dachu przyciągał plażowiczów jak magnes, dobiegały rytmiczne dźwięki karaibskiej muzyki.W pobliskim bara­ku wypożyczano sprzęt do nurkowania, katamarany i piłki do siatkówki.Na balkonie pojawił się Avery.Miał na sobie jaskrawe szorty w pomarańczowe i żółte kwiaty.Jego ciało było szczupłe, mocne i sprężyste.W Memphis trenował codzienniew klubie sportowym.Klub ten z całą pewnością dysponował solariami.Mitch był pod wrażeniem.- Jak ci się podoba mój strój? - zapytał Avery.- Bardzo miły.Pasuje doskonale.- Mam jeszcze jedną parę, gdybyś chciał.- Nie, dziękuję.Włożę swoje spodenki sportowe z Western Kentucky.Avery nadpił drinka i podziwiał krajobraz.- Byłem tu wiele razy i za każdym razem jestem podniecony.Myślałem o przeniesieniu się tutaj po przejściu na emeryturę.- To byłoby miłe.Mógłbyś spacerować po plaży i łapać kraby.- Grać w domino i pić red stripe.Czy próbowałeś kiedyś red stripe?- Nie przypominam sobie.- Chodźmy na jednego.Bar na otwartym powietrzu nosił nazwę “Rumheads”.Był wypeł­niony spragnionymi turystami, kilku mieszkańców wyspy siedziało razem wokół drewnianego stołu i grałow domino.Avery przepchał się przez tłum i powrócił z dwiema butelkami.Znaleźli miejsce niedaleko stołu do gry w domino.- Myślę, że to jest to, co będę robić na emeryturze.Przyjadę tutaj, będę grałw domino i pił red stripe.- To dobre piwo.- A kiedy znudzi mi się domino, pogram w rzutki.Ruchem głowy wskazał grupę pijanych Anglików, którzy rzucali do tarczy i przeklinali się nawzajem.- A gdy mi się znudzi rzucanie do tarczy, kto wie, co będę robić.Przepraszam.Skierował się w stronę stolika na patio, przy którym właśnie usiadły dwie dziewczynyw kostiumach bikini.Przedstawił się, a one poprosiły go, by się przysiadł.Mitch zamówił następne piwo i zszedł na plażę.W oddali dostrzegł budynki banków w Georgetown.Ruszył w tę stronę.Jedzenie rozłożono na składanych stolikach ustawionych wokół basenu.Garoupaz grilla, rekin z rożna, pompano, smażone krewetki, żółwie i ostrygi, langusta i karmazyn.Wszystko było świeże i po­chodziło z morza.Goście gromadzili się wokół stolików i sami nakładali sobie potrawy, gdy tymczasem kelnerzy biegali tam i z po­wrotem z galonami ponczu.Jedzono przy małych stołach na tarasie wznoszącym się ponad plażą i barem “Rumheads”.Orkiestra zaczęła grać reggae.Zachodzące słońce zniknęło za chmurami.Mitch podążył za Averym do bufetu, przy którym, jak się spodziewał, czekały tamte dwie kobiety.Okazało się, że są siostrami, obie zbliżały się do trzydziestki, obie były rozwiedzione, obie lekko wstawione.Pierwsza, Carrie, leciała na Avery’ego, a druga, Julia, natychmiast zaczęła robić słodkie oczy do Mitcha.Zastanawiał się, co Avery im naopowiadał.- Widzę, że jesteś żonaty - szepnęła Julia, przysuwając się bliżej.- Tak, na szczęście.Uśmiechnęła się, jakby przyjmując wyzwanie.Avery i jego kobieta mrugali do siebie.Mitch chwycił kieliszek z ponczem i wychylił go do dna.Jadł wolno i nie potrafił myśleć o nikim innym oprócz Abby.Trudno byłoby to wyjaśnić, gdyby wyjaśnienie okazało się konieczne.Jadł obiad z dwiema atrakcyjnymi kobietami, które nie miały prawie nic na sobie.Nie, to nie dałoby się wyjaśnić.Konwersacja przy stole zaczęła naraz budzić w nim odrazę i Mitch przestał się odzywać.Kelner postawił przed nimi duży dzbanek ponczu, który natychmiast opróżniono.Avery stał się nieznośny.Opowiedział kobietom, że Mitch grał w New York Giants i zdobył dwa złote puchary.Zarabiał milion dolców rocznie, dopóki kontuzja kolana nie położyła kresu jego karierze.Mitch skinął głową i wypił następnego drinka.Julia wdzięczyła się do niego i przysunęła się jeszcze bliżej.Orkiestra zaczęła grać głośniej, nadszedł czas na tańce.Połowa gości przeniosła się na drewniany parkiet pod dwoma drzewami, pomiędzy basenem a plażą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript