[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Spoconymi rękami wyjął z kieszeni pudełko zapałek, zapalił jedną i przyłożył do brzegu kartki.Trzymał papier w dłoni, aż zajął się cały i dopiero wtedy rzucił na ziemię.- Nie każdy może przeczytać swój własny nekrolog - powiedział urywanym głosem i wdeptał obcasem popioły w ziemię.- Ale to się nie musi tak skończyć - powiedziała Roxanne.- Jedź ze mną tej nocy, wszystko jest gotowe.Nie musisz umierać.- Doprawdy? Przecież tak napisano.Nie chcesz chyba tworzyć paradoksów czasu?- Sama nie wiem.Przecież McCulloch przybył tu z przeszłości i nie wydaje mi się, by coś się zmieniło.Troy, błagam cię, nie zostawaj tu, by umrzeć.Jedź ze mną.- Nie, Roxanne, wiesz, że nie mogę tego zrobić.To byłaby dezercja.Nawet jeśli wiem, że zginę, nie zostawię tych ludzi.Nie proś mnie o to.I nie płacz.- A płaczę? Chyba tak.- Uśmiechnęła się i otarła chusteczką oczy.- Przez cały czas byłam pewna, że to powiesz.Naprawdę jesteś kimś, Troy.Dwa razy postąpiłeś tak, że jestem dumna, iż należę do rodzaju ludzkiego.Stali obok siebie, trzymając się za ręce.- Nie martw się - powiedział.- Jedź do domu i pamiętaj o naszym spotkaniu, a jeśli maszyna jest naprawdę coś warta, może spotkamy się jeszcze raz i opowiesz mi wtedy, że wszystko się udało.- Usłyszeli głosy ludzi zbliżających się do namiotu.- Nie chcę, byś za bardzo się tym przejmowała.Twoja książka nie musi być prawdziwa.Historię można zmienić.- Nie rozumiem.- Zapomnijmy o moim raporcie i pomyślmy o książkach do historii, z których uczyłaś się w szkole.Pamiętasz atak na Harper's Feny? - Skinęła głową.- Co mówiła o tym twoja książka? Że ci z atakujących, którzy przeżyli, zostali pojmani i skazani na śmierć, prawda? - Potaknęła ponownie.- Czy pamiętasz również, co stało się z fabryką broni Hall's Rifle Works?- Tą, która wyleciała w powietrze podczas ataku? Oczywiście.Gdy przeczytaliśmy twój raport, zdaliśmy sobie sprawę, że to dzięki tobie.Wybuch zniweczył plany McCullocha raz na zawsze.- Tak, ale i ja pamiętam te książki, jestem przecież historykiem i znam dokładnie wszystkie daty.Pamiętam, że książki podawały, że w Harper's Feny nic złego się nie stało.Atakujący zostali wyłapani, a fabryka pozostała nietknięta.To historia, jaką pamiętam.Jest jeszcze coś.Zużytkowałem pieniądze McCullocha na zorganizowanie batalionu murzyńskiego w rok przed początkiem wojny.Pułkownikowi pewnie by się to nie spodobało.A moje książki podają, że wówczas nie było w ogóle takich batalionów.Zaczęto je tworzyć kilka lat po wybuchu wojny.Puściła nagle jego ręce i uniosła dłonie do skroni, po czym spojrzała na niego z niedowierzaniem.- Z tego co mówisz, wynika, że twoje przybycie zmieniło historię.To oznacza, że teoria alternatywnych światów musi być prawdziwa.Zdarzenia zachodzące w jednym czasie powodują jego rozgałęzienie na równoległe, alternatywne światy.- Racja.- Uśmiechnął się szeroko.- Z tego wynika, że nie powinniśmy ściskać się za ręce jak starzy przyjaciele, gdyż nigdy dotąd się nie spotkaliśmy.Pochodzimy z różnych czasów.Ja z takiego, w którym nie było batalionów murzyńskich na początku wojny.Ale tutaj to nieprawda.W moim czasie atak na Harper's Feny nie spowodował żadnych zniszczeń.Co oznacza, że nie dostaliście nigdy mojego raportu i to, co wykopaliście pod kamieniem, nigdy nie istniało.Ale w twoim świecie fabryka broni wyleciała w powietrze i znaleźliście raport.I dlatego ja przybyłem tu z równoległego świata, który nie jest twoim, i to czyni nas obcymi aż do tej chwili.Uśmiechnęła się do niego.- To znaczy, że wcale nie musisz jutro zginąć.Moje przybycie tu i powiedzenie ci o tym mogło zmienić historię.- Nie mogło, ale naprawdę zmieniło.Zostałem ostrzeżony i będę się cholernie starał pozostać przy życiu.- Mimo to możesz jednak zginąć.- Tak, istnieje taka możliwość.W czasie tej wojny każdy z nas codziennie staje twarzą w twarz ze śmiercią.Taka możliwość zaistniała, gdy zużyłem wszystkie moje antybiotyki, zostałem ranny, a mimo to przeżyłem.Istnieje więc prawdopodobieństwo, że doczekam końca tej wojny, a przynajmniej mam taką nadzieję.Zresztą podoba mi się tu.I chociaż dzieje się wiele okropności, to mimo wszystko jest to mój świat.Chcę zobaczyć koniec wojny i żyć w czasach pokoju, które po niej nastąpią.Płachta namiotu odsunęła się i wszedł kapitan.- Muszę już wracać do moich ludzi, panie kapitanie - powiedział Troy.- Tak, wiem.Czy pani Delcourt dowiedziała się już wszystkiego?- Tak, kapitanie, dziękuję bardzo
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|