Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poko­chałam ją, chociaż nie miałam takiego zamiaru.Dlatego stała się dla mnie taka ważna.Poczułam, że łzy napływają mi do oczu.Sheila przyklęknęła i patrzyła na mnie zaniepokojona.- Dlaczego płaczesz?- Po prostu nie jestem szczęśliwa.Przyszedł Anton i postawił ją na nogi.- W porządku, Anton.Nic mi nie jest.- Kiwnął głową i od­szedł.Sheila przyglądała mi się długą chwilę.Nie potrafiłam powstrzy­mać łez.Nie potrafiłam też spojrzeć na nią.Nie chciałam, żeby się przestraszyła, widząc, w jakim jestem stanie.A ona wciąż stała z boku i patrzyła na mnie.Potem podeszła bliżej i usiadła przy mnie.Ostrożnie dotknęła mojej dłoni.- Może poczujesz się lepiej, jak cię potrzymam za rękę.Czasem to pomaga.Uśmiechnęłam się do niej.- Wiesz, dziecinko, kocham cię.Zawsze o tym pamiętaj.Kiedy przyjdą takie chwile, gdy zostaniesz sama albo będziesz się bała lub wydarzy się coś złego, pamiętaj, że cię kocham.Nic więcej nie można zrobić dla drugiej osoby.Zmarszczyła brwi.Nie rozumiała w pełni znaczenia moich słów.Pewnie nie liczyłam na to, była jeszcze taka mała.Mimo to czułam, że muszę jej to powiedzieć.Chciałam mieć pewność, dla własnego spokoju, że ona wie, iż zrobiłam wszystko, co mogłam.Przewróciłam się na bok w łóżku, żeby popatrzeć naCha da.Przez cały wieczór oglądaliśmy telewizję i nie rozmawialiśmy ze sobą.Byłam zbyt zaabsorbowana własnymi myślami.Nie opowiedziałam mu o tym, co się działo, lecz w miarę upływu czasu mój umysł poradził sobie z szokiem i pracował coraz spokojniej.- Chad?Spojrzał na mnie.- Czy można prawnie zakwestionować to, co zamierzają zrobić z Sheila?- Co masz na myśli?- No, wiesz.Czy można przeciwstawić się decyzji sądu.Mógł­by to zrobić ktoś taki jak ty? Ktoś, kto nie jest jej opiekunem.- Ty chcesz się przeciwstawić?- Ktoś musi.Myślę, że władze oświatowe by mnie poparły.Tak mi się wydaje.- Chyba mogłabyś spróbować.- Nie wiem tylko, od czego zacząć.Do kogo się udać? Sąd wyznaczył jej miejsce w szpitalu, ale chyba nie można pozwać sądu? Nie mam pojęcia, jak to ugryźć.- Myślę, że trzeba by doprowadzić do przesłuchania w obecno­ści jej ojca, rodziców tamtego chłopca i jej kuratora.Wszystko musi iść swoim torem.Wiesz o tym.Nie wiedziałam.Moje pojęcie o systemie prawnym było równie mgliste jak moja wiedza na temat teorii względności.Nie chciałam jednak, aby Chad tak pomyślał.- Chad, przyjąłbyś tę sprawę?- Ja? - Uniósł brwi.Przytaknęłam.- Nigdy dotąd nie zajmowałem się czymś takim.Tobie potrze­ba kogoś, kto się specjalizuje w tej dziedzinie.Tor, moja praca dotąd polegała na wyciąganiu pijaczków z więzienia.- A zatem twoje doświadczenie i moje konto w banku mają wiele wspólnego - uśmiechnęłam się.- Podejrzewam, że jeśli wniosę pozew, będę musiała za to zapłacie.Chad przewrócił oczami.- Jeszcze jedna sprawa za dziękuję? Dlaczego nikt nigdy nie obiecał mi, że będę bogaty?- Kiedyś będziesz, ale jeszcze nie w tym roku.Kiedy nasz inspektor dowiedział się o tym, że wynajęłam prawni­ka, który ma zbadać sprawę, natychmiast zwołał zebranie.Po raz pierwszy miałam okazję poznać osobiście panią Barthuly, poprzed­nią nauczycielkę Sheili.Było to drobna kobieta po czterdziestce o delikatnym uśmiechu.Sama mam pięć stóp i dziewięć cali, więc kiedy stanęłam nad nią ubrana w levisy i tenisówki, natychmiast zrozu­miałam, jak wielkim wyzwaniem musiała być dla niej Sheila.Ona nosiła szal w stylu Anne Klein oraz buty na grubej podeszwie i wy­glądała niczym modelka z reklamy mody na kanale piątym.Z pew­nością trudno jej było zbliżyć się do cuchnącej, grubiańskiej Sheili.Przyszedł Ed Somers, a także Allan, psycholog, pan Collins, Anton, dyrektor i nauczycielka ze świetlicy, która miała do czynienia z Sheila w przedszkolu w poprzednim roku.Początkowo nie czułam się zbyt pewnie.Dyrektor, który nie znał moich powiązań z Chadem, uznał, że przekroczyłam swoje kompetencje, udając się do prawnika bez wcześniejszych konsultacji z nim.Może i miał rację.Wyjaśniłam mu, że rozmawiałam o sprawie z Edem, który stwierdził, że nic nie możemy zrobić, więc skorzystałam z dostępnych mi środków prawnych.Na początku zebrania atmosfera była dość napięta, lecz z czasem uspokoiła się.Zaprezentowałam przykłady prac Sheili oraz taśmy wideo, które przygotował Anton.Allan przedstawił wyniki swoich testów.Poprzednie nauczycielki Sheili wyraziły swój podziw.Nawet pan Collins przyznał, że zachowanie Sheili uległo znacznej popra­wie, co mnie bardzo zdziwiło, gdyż sądziłam, że uzna całą sprawę za moje kolejne szaleństwo.Nieoczekiwanie poczułam przypływ sympatii wobec jego osoby, kiedy przemawiał.Inspektor okazał się mniej entuzjastycznie nastawiony i stwier­dził, że nie mamy nic do powiedzenia z powodu wydarzenia z pod­paleniem.Mimo to nie omieszkał wyrazić swojego podziwu dla postępów Sheili oraz jej ilorazu inteligencji.Ostrożnie poparł mój wniosek, w którym stwierdziłam, że szpital stanowy nie jest właści­wym miejscem dla Sheili.Utrzymywałam też, że może ona pozostać w szkole publicznej i nie będzie stanowiła zagrożenia dla innych uczniów.Potem poprosił, aby Chad skontaktował się z nim.Wpraw­dzie nalegał, aby zachować spokój i rozwagę w całej sprawie, lecz ja czułam rozpierającą mnie radość [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript