Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przygotować się do przyjęcia nowych współrzędnych.Parę sekund albo parę godzin później podyktował nowe współrzędne i dodał:- Nawiązać kontakt wzrokowy i otworzyć ogień według własnej decyzji.Próbowałem obserwować jednocześnie statek i pocisk - zgubiłem oba - oderwałem oczy od lornetki - raptem ujrzałem pocisk - potem zobaczyłem, jak rozbija się pomiędzy nami a rampą wyrzutni.Bliżej nas, o niecały kilometr.Nie, nie wypalił, nie ładunek H, inaczej nie opowiadałbym wam tego.Ale i tak był piękny, oślepiający wybuch, chyba resztki paliwa, oślepiająco srebrny nawet w świetle słońca, i po chwili poczułem-usłyszałem falę gruntową.Ale rozsypało się od tego tylko parę kubików skały.Statek nadal opadał.Nie świecił się już; widziałem go już jako statek, nie mogłem dostrzec żadnych uszkodzeń.Spodziewałem się, że lada chwila wystrzeli ogon ognia, że zatrzyma się do jakiegoś wariackiego lądowania.Nie zatrzymał się.Rozbił się o dziesięć kilometrów na północ od nas, i jeszcze zrobiła się z niego elegancka srebrzysta półkula, a potem pozostały z niego tylko ćmiące płatki przed oczami.Mike powiedział:- Zameldować o stratach, zabezpieczyć działa.Po zabezpieczeniu zejść na dół.- Działo Alice, bez strat.- Działo Bambie, bez strat.- Działo Cezar, jeden człowiek trafiony odłamkiem skały, ciśnienie zachowane.Zszedłem na dół, do prawdziwego telefonu, zadzwoniłem do Mi-ke’a.- Co się stało, Mike? Wypaliłeś im oczy, a oni nie chcieli oddać sterów?- Oddali stery, Man.- Za późno?- Rozbiłem statek.Tak chyba było najrozsądniej.***Po godzinie byłem u Mike’a, po raz pierwszy od czterech czy pięciu miesięcy.Sub-Kompleks był bliżej niż L-City, a tu wszyscy mogli dodzwonić się do mnie równie łatwo, jak do miasta - a ja nie musiałem odbierać telefonów.Ale musiałem pogadać z Mikiem.Usiłowałem połączyć się z Wyoh ze stacji kolejki przy ramp załadowczej katapulty; dali mi kogoś w szpitalu polowym w Starej Kopule i dowiedziałem się, że Wyoh zemdlała i sama trafiła do łóżka, a naszpikowali ją tyloma pigułkami na sen, że nie ocknie się do rana.Finn pojechał z chłopcami kapsułą do Churchill, żeby dowodzić atakiem na transportowiec.Od Stu nie miałem żadnych wiadomości.Hongkong i Profesor nadal odcięci.Wyglądało na to, że w tym momencie cały rząd to Mike i ja.I czas zacząć operację “Twardy Kamień”.Ale “Twardy Kamień” to nie tylko rzucanie kamieniami; to także powiadomienie Terry, co zamierzamy zrobić i dlaczego - i dlaczego mamy do tego prawo.Wszystko przygotowali Profesor, Stu, Sheen i Adam, jako awaryjny program oparty na symulacji ataku.Teraz przeżyliśmy prawdziwy atak i trzeba było dopasować do niego propagandę.Mike już wszystko przepisał i wydrukował, żebym mógł sobie poczytać.Spojrzałem znad długiego zwoju papieru.- Mike, wszystkie te doniesienia i nasze posłanie do NS dają, że wygraliśmy w Hongkongu.Jak bardzo jesteś tego pewien?- Prawdopodobieństwo powyżej 82%.- Czy to dość, żeby to wysyłać?- Man, prawdopodobieństwo, że w y g r a m y tam, jeśli jeszcze nie wygraliśmy, jest bliskie 100%.Ich statek nie może się ruszyć; pozostałe były suche albo prawie suche.W HKL nie ma aż tyle jednoatomowego wodoru; będą musieli szukać go tutaj.Co oznacza transport żołnierzy po powierzchni, gąsienicówką - w Słońcu to ciężka podróż, nawet dla Lunatyka - a potem zdobycie osiedla.Nie dadzą rady.Przy założeniu, że tamten statek i żołnierze byli uzbrojeni nie lepiej od innych.- A co z tą ekipą dla BL?- Już pracują.Man, pozwoliłem sobie posłużyć się twoim głosem i wszystko przygotowałem.Mrożące krew w żyłach zdjęcia ze Starej Kopuły i nie tylko, zwłaszcza z Górnego Churchill, dla TV.Odpowiednie komentarze.Natychmiast przekażemy wiadomości do nich na Ziemię i jednocześnie ogłosimy wykonanie “Twardego Kamienia”.Odetchnąłem głęboko.- Rozpocząć wykonanie operacji “Twardy Kamień”.- Czy chciałbyś osobiście wydać rozkaz? Tylko powiedz, a ja wszystko dopasuję, głos i słownictwo.- Nie, zrób to sam.Z moim głosem i moimi kompetencjami jako ministra obrony i pełniącego obowiązki premiera.Dalej, Mike, obrzuć ich kamieniami! W i e l k i m i kamieniami, do diabła! Niech popamiętają!- Już się robi, Man!ROZDZIAŁ XXV“Maksimum dydaktycznego schrecklichkeitu[20] połączone z minimalnymi stratami ludzkimi.Zerowymi, jeśli to możliwe” - tak Profesor podsumował naszą doktrynę operacji “Twardy Kamień”, i tak Mike i ja wcieliliśmy ją w życie.Chodziło o łupnięcie Ziemniaków tak mocno, żeby ich przekonać - a jednocześnie tak delikatnie, żeby nie zrobić im krzywdy.Wydaje się to niemożliwe, ale poczekajcie tylko.Oczywiście podróż z Luny na Terrę zajmie kamieniom trochę czasu; może to wynosić od dziesięciu godzin, z górną granicą określoną jedynie przez naszą pewność siebie.Prędkość wylotu z wyrzutni to wartość niezwykle krytyczna, i różnica rzędu 1% może skrócić o połowę (albo przedłużyć dwukrotnie) czas na trajektorii.Mike mógł robić takie rzeczy z niesamowitą dokładnością - czuł się równie swobodnie doręczając wolne piłki, po kursach powykręcanych we wszystkie strony, jak strzały nie do obrony - żałowałem tylko, że nie rzucał dla Yankees.Ale jakkolwiek by je posyłał, docelowa prędkość tuż nad Terra będzie bliska terrańskiej prędkości ucieczki, praktycznie 11 km/s.Tę straszną prędkość zawdzięczamy grawitacyjnej studni ukształtowanej przez masę Terry, 80 razy większą od masy Luny, a czy Mike delikatnie przepchnie pocisk nad jej cembrowiną, czy też wypstryknie go jak z procy, to już bez różnicy.Tutaj nie liczyły się mięśnie, ale ogromna głębokość tej studni.Mike mógł więc zaprogramować rzucanie kamieniami tak, żeby wystarczyło nam czasu na propagandę.Ustalili z Profesorem, że realizacja programu rozpocznie się w pierwszym celu po trzech dniach plus nie więcej niż jeden pozorny obrót Terry - 24 godz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript