[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Wiedzieli, kto naprawdę zadał to pytanie.Było to wypisane na ich twarzach.Ona miała Odrade!Murbella znowu skupiła się na bitwie wokół Cytadeli.Jej własne reakcje zaskoczyły ją.Wszystkie były zabarwione odrazą do powtarzających się nonsensów wojny, a jednak jej bujny duch rozkoszował się świeżo nabytymi zdolnościami Bene Gesserit.Zauważyła, że Czcigodne Macierze miały tam, na dole, dobre uzbrojenie, a pochłaniające żar osłony wojsk Tega były już poważnie uszkodzone.Mimo to widziała, że linia obrony została przełamana.Słyszała potworne wycie, kiedy wielki niszczyciel, skonstruowany przez Idaho, posuwał się skokami wzdłuż przejścia pośród wysokich drzew, odrzucając obrońców na prawo i lewo.Inne Wspomnienia dostarczyły jej odpowiednich porównań.To było jak cyrk.Okręty lądowały, wyrzucając z siebie swój ludzki ładunek."Na arenie Królowa-Pająk! Wyczyny, jakich nie widziało ludzkie oko!"Odrade robiła wrażenie rozbawionej.- Na czym polega ta siostrzana bliskość?- Czy zabito cię już tam, Daro? Z pewnością.Królowa-Pająk obwini ciebie i będzie rozwścieczona.Drzewa rzucały długie cienie na linię natarcia Tega.Kusząca osłona.Rozkazał swoim ludziom obejść ją.Lekceważyć kuszące aleje.Szukać trudnych dróg i wykorzystać je.Cytadela leżała w ogromnym ogrodzie botanicznym, dziwne drzewa i jeszcze dziwniejsze krzewy mieszały się ze zwyczajnymi roślinami, a wszystko w nieładzie, jakby porzuciło je tu tańczące dziecko.Cyrkowa metafora wydała się Murbelli pociągająca.Dawała odpowiednią perspektywę temu, czego była świadkiem.W jej umyśle rozlegały się zapowiedzi."Oto widzimy tańczące zwierzęta, obrońców Królowej-Pająka, wszystkie zmuszone do posłuszeństwa! A na pierwszym ringu - główne wydarzenie, nadzorowane przez naszego Aranżera Programu, Milesa Tega! On i jego ludzie robiący tajemnicze rzeczy.Oto jest prawdziwy talent!"Wszystko to miało cechy bitwy scenicznej, jak w cyrku rzymskim.Murbella zrozumiała aluzję.To wzbogaciło obserwację."Zbliżają się wieże oblężnicze, pełne opancerzonych żołnierzy.Wchodzą do walki.Płomienie strzelają w niebo.Ciała padają."Ale to były prawdziwe ciała, prawdziwy ból, prawdziwa śmierć.Wrażliwość Bene Gesserit zmuszała ją do ubolewania nad zniszczeniem."Czy to jest tak, jak z moimi rodzicami, którzy zginęli w czasie nalotu?"Metafory z Innych Wspomnień znikły.Patrzyła na Węzeł tak, jak wiedziała, że patrzeć musi Teg.Krwawa przemoc, zadomowiona w pamięci, a jednak nowa.Widziała posuwające się wciąż naprzód szeregi atakujących, słyszała je.- Ten krzak ryknął na mnie! - Głos kobiety, wyraźnie wstrząśnięty.Inny głos, męski:- Diabli wiedzą, skąd pochodzi.To lepkie świństwo pali skórę.Murbella słyszała odgłosy walki po przeciwnej stronie Cytadeli, ale wokół pozycji Tega zapanował złowrogi spokój.Widziała, jak jego żołnierze przemykają w cieniu, zbliżając się do wieży.Tam był też Teg na ramionach Streggi.Przez chwilę spoglądał na fasadę budowli, która znajdowała się w odległości jednego klika przed nimi.Murbella zmieniła projekcję i spojrzała tam, gdzie on patrzył.Za oknami widać było jakiś ruch.Gdzie była tajemnicza broń ostatniej szansy, którą, jak przypuszczano, posiadały Czcigodne Macierze?"Co on teraz zrobi?"Teg utracił swój kokon dowodzenia poza obszarem głównego starcia od trafienia z rusznicy laserowej.Kokon leżał za nim na boku, a on siedział na ramionach Streggi na ścieżce osłoniętej krzewami.Niektóre z nich tliły się jeszcze.Utracił pulpit razem z kokonem, ale zachował srebrzystą podkowę łączności, choć bez wzmacniaczy była niewiele warta.Specjaliści z Łączności przykucnęli w pobliżu, zdenerwowani, ponieważ stracili kontakt z działaniami.Walka za budynkami stawała się głośniejsza.Słychać było chrapliwe ryki, wysoki świst spopielaczy i niższe brzęczenie dużych rusznic laserowych, zmieszane z piskliwym ujadaniem ręcznej broni.Gdzieś po lewej odzywało się pohukiwanie, w którym baszar rozpoznał odgłosy ciężkiej broni pancernej.Na tle tych dźwięków rozległ się chrzęst - agonia metalu.W tym pojeździe zniszczono system energetyczny.Maszyna toczyła się bezwładnie, zgniatając przy tym ogrody na miazgę.Haker, osobisty adiutant Tega, zbliżał się chyłkiem ścieżką.Streggi pierwsza go zauważyła i odwróciła się bez ostrzeżenia, zmuszając Tega, by spojrzał na przybyłego.Haker, ciemnoskóry i muskularny, o gęstych brwiach (teraz pokrytych potem), zatrzymał się na wprost Tega i z trudem łapiąc oddech, przemówił:- Załadowaliśmy ostatnie magazynki, baszarze.Haker podniósł głos, żeby przekrzyczeć odgłosy boju i brzęczącą krótkofalówkę na lewym ramieniu, z której wydobywały się odgłosy rozmów.W ostrych głosach słychać było bojowy zapał.- Wyczerpią się za pół godziny, nie dłużej.Musisz się ukryć, baszarze.Matka Przełożona ostrzegła nas, żebyśmy nie wystawiali cię niepotrzebnie na niebezpieczeństwo.Teg wskazał na swój bezużyteczny kokon.- Dlaczego nie mam zapasowego sprzętu łączności?- Kiedy się zbliżaliśmy, szlag trafił obydwa rezerwowe urządzenia za jednym zamachem.- Były razem?Haker usłyszał w jego głosie gniew.- Panie, było tak.- Egzemplarzy cennego sprzętu nie trzyma się razem
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|