[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- Cóż to znaczy, Tran-Belu, czy jakiś giez cię ukąsił? Przecież nie pozwoliłamci tu przychodzić i zawracać mi głowy.- Wybacz mi, pani, tę zuchwałość, ale sprawa jest bardzo pilna.Myślę, że niktnas tutaj nie słyszy.- Nikt.- Teby aż huczą od plotek.Trudno odróżnić prawdę od nieprawdy, ale jestpewne, że królowa Tausert rzeczywiście zachowuje się jak faraon i że pozycjatwojego męża może okazać się.niepewna.A jesteśmy bardzo ściśle ze sobązwiązani.On, ty pani, i ja.- Skąd masz te wiadomości?- Przypomnij sobie, pani.Jeden z rzemieślników z Miasta Prawdy to twójbliski przyjaciel, a ja też go znam.Królowa Tausert dobrze by zapłaciła za takąwiadomość.W oczach Serkety zabłysła wściekłość.- Och, wiem, pani, co myślisz - dodał przybysz.- Ten zacny Tran-Bel staje siękłopotliwy i ani ja, ani mój mąż wcale byśmy się nie zmartwili, gdyby zszedł ztego świata.Nawet o tym nie myśl, pani, bo dobrze się zabezpieczyłem.A pozatym ufam ci i jestem przeświadczony, że twój małżonek ma przed sobą wspa-niałą przyszłość.- Czego chcesz?- Po pierwsze zapłaty za milczenie, a po drugie udziałów w którymś zwaszych przedsięwzięć, jednym z lepszych, rozumie się.Serketa długo wpatrywała się w kupca.- Zgoda - powiedziała wreszcie.57- Jak to chory? - zdziwił się Paneb.- Tak, chory - hardo odpowiedziała mała czarnuszka, żona Kazy Powroza.-Jest, jak jest i musi zostać w domu.- Rano ruszamy do Doliny Królów i potrzebni mi będą wszyscy.- No to obejdziesz się bez Kazy.Nie będę go budziła.- W takim razie sam się nim zajmę.- Kierownika robót też nie wpuszczę do domu!- Nie pozwalaj sobie na zbyt wiele, bo mogę stracić cierpliwość.- Nie wierzysz mi? To zapytaj Mądrej Kobiety.Zbadała męża i powiedziała,że jest osłabiony i nie może wstawać.Paneb, nie dowierzając kobiecie, pobiegł do lecznicy, gdzie Jasnotkaopatrywała właśnie jakiemuś małemu urwisowi kostkę.- Kaza udaje chorego - rzekł.- Nie - odpowiedziała Mądra Kobieta.- Zachorował na nerki, ale w kilka dnigo wyleczę.- Nie powiesz mi, że nie może wstać, iść z nami i pracować!- Niestety, nie może.- Pozwól, a postawię go na nogi szybciej niż ty.- Zgodnie z prawem nie wolno ci zmuszać chorego do pracy.Paneb musiał ustąpić.Udał się więc do Pisarza Grobowca.Kenhir bowiemmiał obowiązek odnotować w Dzienniku Grobowca nieobecność Kazy oraz jejprzyczyny.Zdziwił się, ujrzawszy go w zgrzebnej tunice i ze spakowanym już sprzętempisarskim.- Zamierzasz iść z nami na przełęcz, Kenhirze?- Ależ oczywiście! Czy choćby przez chwilę myślałeś, że może mniezabraknąć przy kuciu nowego grobowca królewskiego? W drogę!Na czele kroczył jak zwykle osioł Paneba, Wiatr Północy.Tak samo silny jakjego pan, narzucał tempo marszu, niezadowolony, że dwunożne istoty tak sięwloką i tak niepewnie stawiają stopy.Kierownik robót nie bez wzruszenia szedł na przełęcz, gdzie kiedyśzbudowano dom modlitwy i kamienne chatki.W okresie prac nocowali turzemieślnicy i czuli się bliżej nieba.Dla zachowania piękna tego miejsca niewolno im było rozniecać ognia i warzyć strawy, ale i tak przyrządzali sobieznakomite posiłki.Były to niezapomniane noce.Paneb wszedł na dach swojej chatki,zbudowany ze spojonych zaprawą wielkich bloków wapiennych, i z podziwemwpatrywał się w Wielką Niedzwiedzicę, otoczoną wianuszkiemniezniszczalnych gwiazd.- Ty też nie śpisz? - zagadnął go Kenhir.- Przez cały dzień odnawialiśmy stele naszych przodków i jakoś senność miodeszła.Ani przez chwilę nie przestałem myśleć o Neferze, bo jego obecnośćdaje się tu prawie wyczuć.- Bądz spokojny, ma godnego siebie następcę.Czy dobrze zastanowiłeś sięjuż nad dziełem, jakie zamierzasz podjąć?- Płonący we mnie ogień podyktował mi plan budowy domu wiecznegospoczynku królowej Tausert.- Wcale się nie zmieniłeś, Panebie.Już wtedy, gdy broniłem twojej sprawyprzed Komisją Przyjęć, wiedziałem, że pokonasz wszystkie przeszkody.Nawetobjęcie najwyższego stanowiska w Bractwie nie osłabiło twojej stanowczościani twego żaru.Bądz mimo wszystko ostrożny, bo inni rzemieślnicy nie sąulepieni z takiej samej gliny jak ty.Kenhir wrócił do swojej chatki, która jako jedyna w całej wiosce miała ażtrzy izdebki.W pierwszej stały dzbany ze świeżą wodą, była tu również ława zwgłębieniem w kształcie litery U, oznakowana imieniem właściciela.W drugiejznajdowało się łoże przykryte matą, a w trzeciej stary pisarz urządził sobiepokój do pracy i robił tu zapiski w Dzienniku Grobowca.W tym skromnym pomieszczeniu Kenhir zapominał o swoich latach idolegliwościach, przeżywał bowiem wielkie chwile Bractwa i nawet mógłczynnie brać w nich udział.Jakże słusznie kiedyś postąpił, rezygnując zewspaniałej, ale pospolitej kariery i wstępując na służbę Miasta Prawdy! Wjakimż innym miejscu byłby tak blisko tajemnic życia, gdzie tak mocnoodczuwałby braterstwo, tym silniejsze, im więcej było trudności?Penbu, nubijski policjant stojący przy wejściu do Doliny Królów i pilnującymagazynu ze sprzętem, przepuścił Wiatr Północy, najsławniejszego osła nacałym Zachodnim Brzegu, ale badawczo przyjrzał się rzemieślnikom.- Jednego brakuje - zauważył.- Zachorował Kaza Powróz - odpowiedział mu Pisarz Grobowca.- Dojdzie donas za tydzień.Kierownik robót wezwał drugiego policjanta, Nubijczyka Tusę, i kazał mupilnować wejścia do grobowca królowej Tausert, gdy tylko zostanie wybite wskale.Tusa, uzbrojony w mieczyk, sztylet, łuk ze strzałami i procę, miał prawozabić każdego podejrzanego, który próbowałby się tu zapuścić.Przy nietkniętej jeszcze skale stanęła Mądra Kobieta i wręczyłakierownikowi robót złoty fartuch, pobijak i złoty klin.Paneb odłupał małąpróbkę wapiennej skały, a Fened Nos starannie ją obejrzał.- W porządku - oświadczył.Paneb machnął wielkim kilofem, na którym ogień z nieba wypalił kiedyśpysk i uszy szakala, zwierzęcia boga Seta, kamieniarze razno zabrali się dopracy i wokół słychać było tylko rytmiczny stukot narzędzi.Pozostalirzemieślnicy zbierali odłamki do mocnych koszy z sitowia i wynosili je pozabudowę.- Taka ściana to prawdziwa radość! - zawołał Nacht Siłacz
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|