[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Wczora widziałem dzieciątko jedne we trzech leciech, chłopczykabardzo najmilejszego, któremu zdrajca przeciął gębę szkaradnie igłowę.Ale to trefna, że wezyr wziął tu był gdzieś w którymś cicesarskim pałacu strusia żywego dziwnie ślicznego; tedy i tego,Jan III SobieskiListy do Marysieńki 285aby się nam w ręce nie dostał, kazał ściąć.Co zaś za delicje miałprzy swych namiotach, wypisać niepodobna.Miał łaznie, miałogródek i fontanny, króliki, koty; i nawet papuga była, ale żelatała, nie mogliśmy jej pojmać.Dziś byłem w mieście, które by już było nie mogło trzymać dłużejnad pięć dni.Oko ludzkie nie widziało nigdy takich rzeczy, co totam miny porobiły: z beluardów podmurowanych okrutniewielkich i wysokich, porobiły skały straszliwe i tak je zrujnowali,że więcej trzymać nie mogły.Pałac cesarski wniwecz od kulzepsowany.Wojska wszystkie, które dobrze bardzo swoją czyniły powinność,przyznały P.Bogu a nam tę wygraną potrzebę.Kiedy jużnieprzyjaciel począł uchodzić i dał się przełamać - bo mnie sięprzyszło z wezyrem łamać, który wszystkie a wszystkie wojska namoje skrzydło prawe sprowadził, tak że już nasz środek albokorpus, jako i lewe skrzydło nie miały nic do czynienia i dlategowszystkie swoje niemieckie posiłki do mnie obróciły -przybiegały tedy do mnie książęta, jako to elektor bawarski,Waldeck, ściskając mię za szyję a całując w gębę, generałowie zaśw ręce i w nogi; cóż dopiero żołnierze! Oficerowie i regimentywszystkie kawalerii i infantem wołały: ,,Ach, unzer brawe Kenik!"Słuchały mię tak, że nigdy tak nasi.Cóż dopiero, i to dziś rano,książę lotaryński, saski (bo mi się z nimi wczora widzieć nieprzyszło, bo byli na samym końcu lewego skrzydła, którym do p.marszałka nadwornego przydałem był kilka usarskich chorągwi);cóż komendant Staremberk tuteczny! Wszystko to całowało,obłapiało, swym Salwatorem zwało.Byłem potem we dwóchkościołach.Sam lud wszystek pospolity całował mi ręce, nogi,suknie; drudzy się tylko dotykali, wołając: "Ach, niech tę rękę takwaleczną całujemy!" Chcieli byli wołać wszyscy "Vivat!", ale tobyło znać po nich, że się bali oficerów i starszych swoich.KupaJan III SobieskiListy do Marysieńki 286jedna nie wytrwała i zawołała: "Vivat!" pod strachem, na cowidziałem, że krzywo patrzano; dlatego zjadłszy tylko obiad ukomendanta, wyjechałem z miasta tu do obozu, a pospólstwo ręcewznosząc prowadziło mię aż do bramy.Widzę, że i komendantkrzywo tu patrzą na się z magistratem miejskim, bo kiedy mięwitali, to ich nawet mi i nie prezentował.Książęta się zjechali icesarz daje znać o sobie, że jest za milę; a ten list nie kończy się,aż terazniejszym rankiem, nie dają mi tedy dopisować i dłużej sięcieszyć z Wcią sercem moim.Naszych niemało zginęło w tej potrzebie; osobliwie tych dwóchżal się Boże, o których już tam opowiedział Dupont.Z wojskcudzoziemskich książę de Croy zabity, brat postrzelony i kilkuznacznych zabitych.Padre d'Aviano, który mię się na-całować niemógł, powiada, że widział gołębicę białą nad wojskami sięnaszymi przelatującą.My dziś za nieprzyjacielem się ruszamy w Węgry.Elektorowieodstąpić mię nie chcą.To takie nad nami błogosławieństwo Boże,za co Mu niech będzie na wieki cześć, sława i chwała! Kiedy jużpostrzegł wezyr, że wytrzymać nie może, zawoławszy synów dosiebie, płakał jako dziecię.Potem rzekł do chana: ,,Ty mię ratuj,jeśli możesz!" Odpowiedział mu chan: "My znamy króla, niedamy mu rady i sami o sobie myśleć musimy, abyśmy sięsalwować mogli".Gorąca tu mamy tak srogie, że prawie nie żyjemy, tylko piciem.Teraz dopiero znaleziono okrutną jeszcze moc wozów z prochamii ołowiem; ja nie wiem, czym już oni będą strzelali.W tenmoment dają nam znać, że ostatnie kilkanaście działek małychletkich porzucił nieprzyjaciel
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|