Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz jednak niezwykły odgłos, nieco mniej przenikliwy, ale tym bardziej do niczego nie podobny, rozlegał się z denerwującą regularnością co dziesięć minut i trwał bardzo długo.Kierownik pracowni patrząc na zegarek, stwierdził, że pełne czterdzieści pięć sekund.Za jedenastym razem nie wytrzymał.Starając się zachowywać jak najciszej, chociaż okropny terkot i tak głuszył wszystko, ostrożnie uchylił drzwi intrygującego pomieszczenia i zamarł w osłupieniu.W pokoju siedziało sześć osób, wpatrzonych zahipnotyzowanym wzrokiem w stojące pośrodku żelazne pudło, z którego wydobywał się wściekły warkot.Wszyscy mieli taki wyraz twarzy,jakby słuchali muzyki niebiańskiej i jakby patrzyli wprost we wrota raju.Kierownik pracowni nie mniej ostrożnie zamknął z powrotem uchylone drzwi i postanowił sobie na wszelki wypadek pójść do psychiatry.Po pokonaniu największej, niejako zasadniczej, trudności, żądny sprawiedliwości zespół natknął się, wbrew spodziewaniom, na dalsze, wprawdzie drobniejsze, ale za to uciążliwe.Przede wszystkim należało postarać się o opał, niezbędny do rozniecenia odpowiednio imponującego ogniska.- O co chodzi, chrustu w lesie nazbieramy i po krzyku - oświadczył niedbale Lesio, wykazując tym niezbicie, iż nie potrafił docenić wagi zagadnienia.- Mowy nie ma - zaprotestowała stanowczo Barbara.- Chrust jest zawsze wilgotny, a my musimy mieć suche drewno! - Suche drewno? - zdziwił się Janusz.- Gdzieś ty widziała w Polsce suche drewno? Zdanie Barbary było jednak niezaprzeczalnie słuszne.Pełen poświęcenia zespół gotów był nawet przystąpić do procesu suszenia drewna, paląc w tym celu w piecu, piecem jednakże, jak się okazało, nikt nie dysponował.Po krótkim, acz wnikliwym przeglądzie bliższych i dalszych członków rodzin oraz bliższych i dalszych znajomych i przyjaciół, stwierdzono, że wszyscy pławią się w luksusach centralnego ogrzewania, co wyklucza jakikolwiek pożytek z nich w tej dziedzinie.W przypływie rozpaczy zdecydowano się już poświęcić mniej niezbędne części umeblowania, kiedy nagle Lesio przypomniał sobie o posiadanych w domu deskach i listwach, tych samych,które nabył swymi czasy w celu ukrycia przed żoną zbrodniczych zamiarów.Wszystkie odrzynane stopniowo od desek i starannie kolekcjonowane kawałki dawno już wyschły na wiór i stanowiły teraz materiał opałowy prawie całkowicie wystarczający.Ostatecznie uzupełnił gromadzone zapasy zabytkowy fotel po pradziadkach, przechowywany w piwnicy u rodziców Karolka.Z połupanych pionowo dwóch nóg fotela dało się nawet wykonać zupełnie niezłą pochodnię.Drugie dwie nogi pozostawiono w całości.Niejakie kłopoty nastręczała kwestia zmiany powierzchowności, którą to zmianę wszyscy zgodnie uznali za niezbędną.Z czarnych masek zrezygnowano z góry, słusznie mniemając, iż tego rodzaju szczegół dekoracyjny wzbudzić może pewną nieufność napadanej obsługi pociągu.Sztuczne brody, wąsy i peruki wydawały się niezłe, nikt jednak nie wiedział, skąd je wypożyczyć.Po długich dyskusjach i rozważaniach zdecydowano się w końcu na garby.- To jak to tak? Wszyscy będziemy garbaci? - powiedział niepewnie Karolek.- A dlaczego nie? - odparł Janusz z zuchwałą determinacją.- Zdziwią się.- No to co, że się zdziwią? Dziwić się każdemu wolno.A najwyżej potem opiszą milicji, że napadło ich paru garbatych i niech szukają tych garbatych.- Zawsze opisują sylwetki - wtrąciła Barbara.- On ma rację, zmienić sylwetki i mamy z głowy.Twarzy nie rozpoznają, będzie ciemno.Materiał na garby wybrano starannie, kierując się względami tak estetycznymi, jak i praktycznymi, usiłując w miarę możności każdemu dopasować garbdo figury, urozmaicając kształt i wielkość.Posłużono się w tym celu dwiema staroświeckimi poduszkami z kanapy, jedną dziurawą, dziecinną piłką, kadłubem pluszowego niedźwiedzia i bardzo dużą ilością papieru toaletowego, który stanowił materiał, modelujący pożądaną linię.Całość, przystosowaną do natychmiastowego użycia, zgromadzono w pracowni wraz z drewnem na ognisko.Teraz pozostało już tylko czekać.Oczekiwanie to, aczkolwiek ograniczone ostatecznym terminem zamknięcia konkursu do zaledwie dwóch dób, okazało się jednak wystarczająco długie, żeby doprowadzić wszystkich czekających do całkowitego rozstroju nerwowego.Zamierzone przestępstwo, wprawdzie uszlachetnione celem, niemniej jednak niewątpliwie sprzeczne z kodeksem karnym, rosło w rozgorączkowanych umysłach z dnia na dzień i z godziny na godzinę, aż przybrało rozmiary wręcz przerażające [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript