Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Życie toczyło się dalej bez Łaby.Jedynie powiedzenie „krasny jak Łaba” przetrwało po nim w wiosce.Minął rok, dla Łabiny rok samotności.Ludzie zapomnieli o Łabie; tylko ona wierzyła, że żyje i wróci.Pewnego letniego dnia, kiedy wieśniacy odpoczywali w krótkim cieniu drzew, z lasu wyłonił się wóz ciągnięty przez spasionego konia.Na wozie jechał wielki kufer pokryty płótnem, a obok wozu maszerował Krasny Łaba w pięknej skórzanej kurtce zarzuconej po huzarsku na ramiona, w spodniach z najlepszego materiału i lśniących butach z cholewami.Dzieci rozbiegły się po chatach, roznosząc nowinę; chłopi i baby wylegli na drogę.Łaba powitał wszystkich niedbałym skinieniem, ocie­rając pot z czoła i popędzając konia.Łabina czekała w progu chaty.Ucałował żonę, po czym ściągnął z wozu ogromny kufer i wniósł do środka.Sąsiedzi zebrali się przed domem i oglądali z podziwem konia oraz wóz.Czekając niecierpliwie na Łabę i Łabinę, żartowali, że pewnie skoczył na nią jak cap na kozę i trzeba ich oblać zimną wodą.Nagle drzwi chaty otworzyły się i zebranych aż zatkało ze zdumienia.W progu stał Krasny Łaba odziany z nieprawdopodobnym przepy­chem.Od opalonej szyi odcinał się śnieżnobiały kołnierzyk prążkowanej jedwabnej koszuli.Ja­skrawy krawat i miękkie flanelowe ubranie aż prosiły się, by ich dotknąć.Z kieszonki na piersi sterczała niby kwiat atłasowa chustka.Stroju dopełniały czarne lakierki i - jako ukoronowanie całości - złoty zegarek z de­wizką.Tłum gapił się w zachwycie.Czegoś takiego nie widziano jak świat światem.Chłopi nosili zwykle samodziałowe kurtki, portki zrobione z dwóch zszytych kawałków płótna i chodaki o wierzchach z szorstko wyprawionej skóry przy­bitych do drewnianych podeszew.Łaba wyciągał z kufra niezliczone barwne marynarki o fan­tazyjnym kroju, spodnie, koszule i lakierki, tak świecące, że mogły służyć za lustra, ponadto chustki, krawaty, skarpety i bieliznę.Krasny Łaba stał się głównym obiektem plotek całej okolicy.Opowiadano o nim niestworzone his­torie.Snuto przeróżne domysły o tym, jak do­szedł do owych bezcennych skarbów.Łabinę zasypywano pytaniami, na które nie znała od­powiedzi, bo Łaba udzielał tylko wykrętnych wyjaśnień, sam przyczyniając się do tworzenia krążących o nim legend.Podczas mszy nikt nie patrzył na księdza i ołtarz.Spojrzenia wszystkich kierowały się w stronę ławy na prawo od przejścia, gdzie w towarzystwie żony siedział wyprostowany dum­nie Krasny Łaba w czarnym atłasowym ubraniu i kwiecistej koszuli.Na ręku miał lśniący zegarek, na który co pewien czas spoglądał ostentacyjnie.Szaty księdza, niegdyś uchodzące za sam szczyt przepychu, teraz wydawały się szare jak zimowe niebo.Ludzie siedzący w pobliżu Łaby roz­koszowali się niezwykłymi zapachami, które roz­taczał wokół siebie.Łabina wyjawiła sąsiadom, że owe zapachy biorą się z licznych flakonów i słoiczków.Po mszy wierni wylegli na dziedziniec, ignoru­jąc proboszcza, który daremnie usiłował zwrócić na siebie ich uwagę.Czekali na Łabę.Szedł do wyjścia pewnym, swobodnym krokiem, stukając głośno obcasami o kościelną posadzkę.Ludzie z szacunkiem rozstępowali się na boki.Najbogatsi gospodarze podchodzili i witali się z nim przyjaź­nie, zapraszając na obiady wydawane na jego cześć.Nie racząc nikomu nawet skinąć głową, Łaba niedbale ściskał wyciągane do niego ręce.Kobiety zagradzały mu drogę i, nie zważając na Łabinę, obciągały suknie, aby uwydatnić piersi.Krasny Łaba nie pracował już na roli.Od­mawiał nawet żonie pomocy w zagrodzie.Spędzał dni na kąpielach w jeziorze.Zawieszał swoje barwne stroje na przybrzeżnym drzewie.Ukryte w pobliżu podniecone kobiety spozierały na jego nagie, muskularne ciało.Krążyły plotki, że nie­którym Łaba pozwala się dotykać pod osłoną krzaków i że gotowe są popełnić z nim każde bezeceństwo, za co na całą wioskę pewnikiem spadnie jakaś straszna kara.Przed wieczorem powracający z pól wieśniacy, spoceni i szarzy od kurzu, mijali Krasnego Łabę, który udawał się właśnie w przeciwnym kierunku; stąpał ostrożnie po najtwardszej części drogi, aby nie ubrudzić butów, co rusz poprawiając krawat lub polerując różową chustką zegarek.Wieczorami po Łabę zajeżdżały konie i za­bierano go na przyjęcia, które często odbywały się we wsiach odległych o dziesiątki wiorst.Łabina pozostawała w chałupie, ledwo żywa z wyczerpania i upokorzenia, zmęczona trosz­czeniem się o gospodarstwo, konia oraz skarby męża.Dla Krasnego Łaby czas się zatrzymał, ale Łabina starzała się raptownie: jej piersi robiły się obwisłe, uda wiotczały.Minął rok.Pewnego jesiennego dnia Łabina, wracając z pola, myślała, że jak zwykle znajdzie męża na stryszku pośród jego skarbów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript