[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Lecz połączenie okazało się wystarczająco mocne do ukarania pana.Vanyel zmiażdżył stwora jednym potężnym ciosem czystej, nieokiełznanej mocy.Bestia wydała z siebie agonalny wrzask, umierając w lodowatych płomieniach magii.Energia uderzenia w powrotnym podmuchu buchnęła na stwórcę ptaka kanałem, który Van pozostawił otwarty.Wrzask ucichł.Od stwora bił blask energii, którą Van wlał w niego, a potem jego ciało rozżarzyło się do takiej jasności, że nie sposób było na nie patrzeć.Ale Vanyel wciąż podsycał ogień, który wreszcie strawił stwora do reszty, pozostawiając po nim zaledwie kilka kupek białego, lekkiego popiołu.Vanyel odwrócił się do Stefena, świadomy, że za parę chwil odczuje skutek tego, co właśnie zrobił.Yfandes nie mogła go dłużej chronić przed bólem głowy, przychodzącym po nadwerężeniu zmysłów magii; i tak trudno było uwierzyć, że w ogóle coś takiego zrobiła.Jego kanały zamieniły się w żywe rany, które na samowyleczenie będą potrzebowały kilku godzin.Stefen wpatrywał się w niego szeroko otwartymi, pełnymi zgrozy oczami, a jego twarz była biała jak mleko.- Po c-co to z-zrobiłeś? - wyszeptał, spoglądając na Vanyela, jak gdyby spodziewał się, że ten swym biczem z magii smagnie lada moment i jego.- Wysłałem wiadomość - powiedział Van cicho.- Taką, której nie można odczytać opacznie.Wyzwanie i ostrzeżenie.Ktokolwiek to zrobił, ktokolwiek zamordował Savil, zapłaci za to własnym życiem.Bo to nie była osobista wendeta; to jest ten sam drań, który odpowiada za śmierć Kilchasa, Lissandry i prawdopodobnie tamtą napaść na mnie.Stanowi zagrożenie dla Valdemaru, a skoro tak, to ja zamierzam wyeliminować źródło tego zagrożenia.W tym momencie poraził go spodziewany ból głowy; powoli przyłożył jedną dłoń do czoła i zatoczył się z lekka.Stef momentalnie znalazł się przy nim i podtrzymał go.Vanyel przypomniał sobie żal w oczach Stefena, gdy zbył go tak chłodno, i skrzywił się.- Stef - powiedział niezręcznie.- Przepraszam.Kochałem Savil.Ona była.była.- Nie mógł dokończyć, przeszkodziły mu łzy.- Była najbardziej niezwykłą i najmilszą starą wiedźmą, jaką bogowie kiedykolwiek stworzyli - dokończył Stefen ze łzami w oczach.- Nikt nigdy jej nie dorówna.Ktokolwiek to zrobił, chcę jego skóry.Nie tak bardzo jak ty, ale też tego chcę i zrobię wszystko, co tylko będę mógł, żeby pomóc ci ją dostać.- Objął Vanyela, podpierając go.- Wszystko w porządku, rozumiem.Vanyel potrząsnął bolącą głową.- Mam nadzieję, że nie przestaniesz rozumieć, Stef - powiedział - bo to jeszcze nie koniec.Do końca jeszcze daleko.rozdział szesnastyVan zwołał całą Radę, gdy tylko był w stanie składnie mówić.Całą Radę, łącznie z Randalem, co oznaczało, że spotkali się w sypialni króla w obecności Shavri.Otaczały ich cztery kamienne ściany; podobnie jak Sala Ćwiczeń, Królewska Sypialnia była pokojem wewnątrz budynku, zupełnie pozbawionym okien.Przykre to było dla Randala, który rzadko widywał słońce, ale gwarantowało bezpieczeństwo.Napastnicy nie mogą wkraść się przez okno, jeśli nie ma żadnych okien.W pokoju było ciepło, ale nie duszno.Dla pozoru Randal został przeniesiony z łóżka na kanapę, miękką i wygodną jak jego łóżko, lecz z wyściełanym oparciem, tak aby mógł siedzieć.Pozostali radni przynieśli ze sobą krzesła z innych komnat apartamentu i rozstawili je wokół kanapy, nie zważając na swe stopnie i stanowiska.Przyjęli oświadczenie Vanyela - sformułowane jako życzenie - w grobowej ciszy.Wszyscy, z wyjątkiem króla.- Kategorycznie się sprzeciwiam - powiedział Randal, wręcz zaalarmowany.Jego głos zabrzmiał donośniej niż kiedykolwiek w ostatnich miesiącach.Shavri pobladła z lekka i kurczowo ścisnęła oparcie kanapy.- W żadnym wypadku nie możemy ciebie poświęcać.- Nie jesteś w stanie mnie powstrzymać, Randalu - odparł Vanyel stanowczo, trzymając nerwy na wodzy.- Ktokolwiek to jest, jakimikolwiek kieruje się pobudkami, obrał sobie za cel heroldów, a to czyni z niego wroga Valdemaru.Jeżeli potrafi wyłuskać magów heroldów zza granicy, może wybrać sobie kogokolwiek, włącznie z tobą, kiedy tylko będzie mu się podobało.Miał nadzieję, że osobiste zagrożenie pohamuje rozpęd Randala, lecz ten nie zawahał się ani przez moment.- To się nie liczy.Liczy się to, że jesteś ostatnim magiem wśród heroldów.Kto będzie szkolił młodzież z darem magii? Kto będzie wiedział, jak w ogóle wygląda dar magii? I kto stawi czoło atakom magów zza granicy, kiedy ciebie tutaj nie będzie?- Odpowiem na pierwsze pytanie - odrzekł Van.- Będą to robić heroldowie.“Zwyczajni” heroldowie.Nie tylko są w stanie to zrobić, ale udało mi się przekonać ich, że umieją to, co było nie lada sztuką.- Wyszkolił już w tym zakresie kilku heroldów - odezwał się Joshel z niechęcią.- Dowiedzieliśmy się ponadto od naszych agentów, że po drugiej stronie granicy karsyckiej nie ma już magów, przynajmniej takich, którzy dysponowaliby jakąkolwiek mocą.Po wyklęciu magii u nich też nie będzie miał kto kształcić magów.- A co do młodzieży.- kontynuował Van posępnie - na wypadek, gdyby ktoś nie zauważył, przypominam, że nikt nie miał żadnego ucznia z darem magii już od dwóch lat.Zacznijmy od tego, że dar magii nigdy nie występował tak często, a w tej chwili zdaje się pojawiać wyłącznie w formie utajonej.- Tylko w formie utajonej? - Shavri wyglądała na zaskoczoną; przerzucała zdziwione spojrzenie z Vanyela na Joshela i z powrotem.- Ale.dlaczego? Co się stało?Van wzruszył ramionami, kciukiem pocierając nerwowo oparcie krzesła.- Nie mam pojęcia.ale zastanówcie się.O ile wiem, dotychczas napastnik obierał na swe ofiary magów heroldów.A jeśli ułatwiał sobie zadanie, zabijając dzieci urodzone z darem, zanim w ogóle mogły zostać Wybrane? To nie byłoby aż takie trudne.Trzeba tylko poczekać, aż dar da o sobie znać, i postarać się o jakiś “wypadek”.Nikomu nie przyszłoby do głowy, że te zgony są jakoś ze sobą powiązane.- Tym bardziej konieczne jest, abyś został tutaj.- Tym bardziej konieczne jest, abym pojechał - sprzeciwił się Vanyel, uderzając pięścią w oparcie krzesła.- Co ja mam zrobić, podłączyć się do jakiegoś ogniska i wytężać zmysły na cały kraj w oczekiwaniu, aż jakieś nie znane mi dziecko padnie ofiarą zaklęcia albo jakiejś bestii? Nawet nie wiem, czy o to właśnie chodzi.A jeśli tak, jak mam to powstrzymać? - Smutek i poczucie winy ścisnęły mu krtań, ale przemógł się i kontynuował.- Ten stwór, który dopadł Savil, wkradł się tutaj do pałacu, w Przystani, i zabił pod naszym nosem doświadczonego maga heroldów! Wielcy bogowie, wołała mnie na pomoc, mieszkam w tym samym korytarzu, ale nie zdążyłem jej uratować! Jak, u diabła, mam złapać tego łajdaka, skoro nie tylko nie wiem, gdzie i na kogo uderzy, ale nie mam pojęcia kim jest? Muszę doprowadzić do bezpośredniego starcia, to jedyny sposób na unieszkodliwienie go.Jeśli tego nie zrobimy, na pewno ma szersze plany - niemożliwe, żeby to robił dla zabawy.Więc czekamy, aż się przygotuje do wykonania pierwszego ruchu, czy bierzemy go, zanim będzie gotów? Która taktyka jest lepsza?- Nie mogę się spierać z tobą co do taktyki, Vanyelu- niechętnie stwierdziła Shavri, gdy Randal opadł z powrotem na poduszki
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|