[ Pobierz całość w formacie PDF ] . Co się stało z twoją Bielą? zapytał.Zaśmiała się. Znikła i mam przeczucie, że nie zobaczę jej aż do dnia wy-jazdu odpowiedziała mu na to pytanie. Hertasi chyba nie lubią uniformów.Kiedy pytani o moje stare ubrania, patrzą na mnie dziwnie i odpowiadają: Sąw praniu.Piorą je tak już od kilku tygodni. Moją odzież spotkał ten sam los rzekł Skif. Zimowy Księżyc niepozwolił mi zabrać ich na zwiad.Podobno nie nadają się na zimę.Kazał mi nosićubranie zwiadowcy.153Zachichotała. Zaczynam podzielać zdanie Kerowyn na temat Bieli, a przy-najmniej jej kroju powiedziała. Już mi się znudził.Nie zmienił się od seteklat, a przecież mogliby dać nam chociaż jakiś wybór.Skif wzruszył ramionami. Prawdopodobnie nikt o tym nie myślał. Pod-niósł na próbę pakunek; ważył tyle, ile miał ważyć.W końcu wrócą do Doliny, byuzupełnić zapasy. Chyba będzie dobrze.Elspeth zmierzyła wzrokiem bagaż. Starczy na dwa tygodnie? spytałapodejrzliwie. Powinno.Powinniśmy wrócić nawet wcześniej. Skif zamocował paczkiprzy siodle i odwrócił się do Elspeth. Przykro mi, że nie miałem dla ciebieżadnych nowin.Wzruszyła ramionami, po czym rzekła: Powiem ci prawdę, duży bracie.Nie zależy mi już tak bardzo na odzyskaniu Potrzeby, nawet gdyby ona sama tegochciała, w co wątpię.Najważniejsze to odnalezć Nyarę, zarówno ze względu nanią, jak i na ciebie.Zaczerwienił się, lecz nie odpowiedział.Dostrzegł jeszcze jedną zmianę, ja-ka w niej zaszła: Elspeth stała się bardzo przenikliwa.Nie wiedział, czy to jestintuicja czy umiejętność odczytywania drobnych gestów, które kiedyś umykałyjej uwadze? Nie sądzę, abyście siedząc tutaj, mieli pojęcie o pogodzie na ze-wnątrz rzekł do niej. Nadchodzi zima, nie zdołamy przeszukać zbyt dużegoobszaru. Nie spieszcie się.Nasze rozkazy pozostają bez zmian; nie potrzebują nasw domu, a ja muszę dokończyć naukę.Według Gweny, sytuacja w Hardornie niepogorszyła się, może z powodu pogody.Tam także zaczęła się zima. A nikt, nawet szaleniec, nie wszczyna wojny w tym czasie. Skif skinąłgłową. Jeśli szczęście nam dopisze, wiosną będziesz gotowa do powrotu.,A twój Mroczny Wiatr będzie gotowy do opuszczenia z nami Doliny po-myślał, jednak zachował swe spostrzeżenia dla siebie.Nie tylko Elspeth szczyciłasię przenikliwością. Mamy szansę zdobyć sojuszników.Gwena mówiła, że Talia, Dirk i Albe-rich szykowali się do negocjacji z Karsytami. Co takiego? Brwi Skifa podnosiły się aż do włosów.Ostatnio mieszkań-cy Valdemaru byli wdzięczni za to, że Karsytom ich własne wewnętrzne kłopotynie pozwalały niepokoić sąsiadów.O żadnych sojuszach nie słyszał. Kiedy tosię zaczęło? Wczesną jesienią, kiedy dotarliśmy do Doliny.Zapomniałam cię o tym po-wiadomić, przepraszam.Zapomniałam, że wtedy cię tutaj nie było. Spojrzałana niego, marszcząc brwi. Dowiadywałam się o tym stopniowo.Alberich bar-dzo okrężną drogą skontaktował się na próbę z kimś z armii karsyckiej.Podobnoznał tę osobę i mógł jej zaufać.do pewnego stopnia. Z Karsu? nie dowierzał Skif. Jak cokolwiek wydostało się z Karsu?154 Przez kupców i odłam czcicieli Pana Słońca, którzy sprzymierzyli się z Val-demarem.To nie był zbyt pewny sposób komunikacji, w dodatku wiadomość byłaniejasna: Moglibyśmy z wami porozmawiać, gdyby zdarzyło wam się znalezćw tym miejscu o tej porze.Alberich nie ufał jej zbytnio, lecz to pierwszy gestz Karsu od setek lat, więc nie chciał od razu go odrzucać. Miał rację zgodził się Skif. Jednak ktoś mógł wciągać go w tensposób w pułapkę, licząc na jego tęsknotę za ojczyzną. Musiałby nie znać Albericha.Od tego czasu minął miesiąc; on sam, Keroi Eldan sprawdzili pogłoski.Były prawdziwe.Dwa tygodnie temu przygotowanooficjalną odpowiedz, a w zeszłym tygodniu Talia i Dirk pojechali nad granicę, naziemie Holderkinów i spotkali się z posłami Karsu. Kapłanami słońca? Dowiedzieli się, skąd taka propozycja?Elspeth zaczęła się śmiać. Jeżeli Gwena dokładnie przekazuje mi wieści odRolana, to cała intryga jest równie niezrozumiała jak Karsyci.Musiały tam wy-buchnąć zamieszki, doszło chyba nawet do przewrotu.Król-kapłan nagle okazałsię królową; poselstwo w połowie składało się z kobiet.Talia odebrała ich uczu-cia: między nami kobietami , lecz nie wie, czy odnoszą się one do niej czy doSelenay. Ciekawe rzekł Skif, pogrążony w myślach.Szansę na porozumieniewzrastały. Ancar napadał także na Kars i dał mu się o wiele bardziej we znaki, pewniedlatego, że nic nie chroni ich przed magią, jak w Valdemarze.Nie dość na tym,zaczął wykradać demony kapłanów słońca i to chyba przeważyło szalę. Wy-krzywiła się, jak kupiec, który właśnie sprzedał kucyka z Równin jako rumakaShin a in. To musiało ukłuć ich do żywego; nie tylko przyszli do nas, posługu-jących się nie uświęconą magią, lecz także przyznali, że sami jej używali! Znam Talię, na pewno nie dała im tego odczuć. Skif potrząsnął głowąi zaśmiał się. Ja nie byłbym taki taktowny. Ani ja przyznała Elspeth. Cóż, tak wyglądają sprawy w domu.Jeśliszczęście nam dopisze, wydobędziemy od nich obietnicę pozostawienia w spoko-ju naszych granic, póki nie uporamy się do końca z Ancarem.Skif potarł kark i skierował wzrok na północny wschód. Chciałbym tam być rzekł bardziej do siebie niż do Elspeth. Pokój z odwiecznym wrogiem.Tonaprawdę coś! Uwierzę, jak zobaczę odparła. Na razie wiemy, że nie tylko nas prze-śladuje Ancar.Przynajmniej można sprzymierzyć się z innymi ofiarami przeciwkowspólnemu nieprzyjacielowi.Skif otrząsnął się z zadumy. Zadziwiające rzekł. Mam jednak wła-sne sprawy, których nie załatwię, stojąc tutaj i gryząc paznokcie z podziwu dlazdarzeń rozgrywających się setki mil stąd.155 Jadę na patrol z Mrocznym Wiatrem powiedziała
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|