[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Kto ma robić notatki? Nawet jeśli nie do końca zrozumiesz, o czym mówią, możesz to zapisać, prawda? - Altra z widocznym rozdrażnieniem machał ogonem.Karal kiwał głową, najpierw powoli, potem z coraz większym ożywieniem.Może nie odpędzą go, jeśli po prostu zjawi się przy drzwiach sali spotkań.Przecież był pomocnikiem Ulricha, a na konferencjach magów nikt chyba nie wcielał się w rolę sekretarza.- Poza tym to, czego się tam dowiesz, możesz przekazać Natoli i reszcie - dodał Altra, mrużąc oczy z chytrą miną.- Poszukiwacze potrzebują tych informacji.Naprawdę nie mają pojęcia, jakimi prawami rządzi się magia, i im więcej im powiesz, tym lepiej wykonają swe zadania.Zgadza się?- Zgadza.- Karal wstał i pozbierał swe przyrządy do pisania.- Dziękuję, Altra.- Cała przyjemność po mojej stronie.- Ognisty kot znów poruszył ogonem, zeskoczył z łóżka - i zniknął, zanim dotknął podłogi.Karal zadrżał.Wolałby, żeby Altra odchodził poza zasięg jego wzroku, dopóki nie zniknie.Jego sztuczki zawsze go zaskakiwały.Karal wiedział, gdzie odbędzie się spotkanie - Ulrich o tym wspomniał.Nie w sali Rady, która mogła być potrzebna do innych celów, ale w komnatach gryfów, które były na tyle obszerne, by zapewnić im wygodę.Nigdy dotąd tam nie był, lecz z łatwością odnalazł pazia, który wiedział, gdzie mieszkają gryfy.Po drodze dziecko wyznało, że często bawiło się z młodymi gryfami.Karal potrząsnął głową ze zdziwieniem: rodzice zgodzili się, by ich dziecko przebywało w towarzystwie drapieżników zdolnych odgryźć mu ramię? To oznaczało, że gryfy potrafią zdobyć zaufanie mieszkańców Valdemaru.Komnata mieściła się na końcu długiego korytarza, który wydał się Karalowi dziwnie znajomy.Wyglądał, jakby pierwotnie służył innym celom - świadczyły o tym podwójne, rzeźbione drewniane drzwi.Czyżby była to komnata audiencyjna? Zapukał lekko; zdziwił się, że to właśnie Ulrich otworzył mu drzwi.- Karal? - zdziwił się kapłan, rozpoznawszy gościa.Trzymał skrzydło drzwi, jakby chciał je zamknąć; zmarszczył brwi.- Czy nie mówiłem ci.- Nie macie nikogo, kto robiłby notatki, prawda? - przerwał Karal, zanim mistrz zdołał go zganić.- Nie macie posłańca, by wam coś przyniósł w razie potrzeby; musicie czekać na pazia.Nie macie nikogo, kto zatroszczyłby się o jedzenie i picie.Ja mogę to robić i, jak wiesz, mistrzu, nie będę zawadzał.- Do jego głosu wkradła się błagalna nuta.- Proszę.chcę wam pomóc.To nie obowiązek, to przyjemność.Twarz Ulricha rozpogodziła się.- Nie myślałem, że zechcesz tu być - odrzekł z wahaniem, którego nigdy dotąd nie okazywał.- Ciężko pracowałeś; nie chciałem wykorzystywać twego dobrego serca.Bałem się, że się przepracowujesz.Karal zakaszlał, rumieniąc się.- Mistrzu, moim obowiązkiem jest dopilnować, byś to ty się nie przepracował.- Zniżył głos do szeptu.- Nie nadużywasz mego dobrego serca.Jestem dumny, że mogę ci służyć i czcić tak, jak czciłbym mego ojca.Ulrich pochylił głowę i zamrugał szybko.- Karalu, jesteś wyjątkowym człowiekiem.Jestem dumny, ze mogę ci pomagać, kiedy tylko zdołam.Dziękuję.Z pewnością przyda nam się twoja pomoc.Karal wślizgnął się przez uchylone drzwi, które Ulrich zaraz zamknął.W komnacie nie było mebli, tylko ogromne poduchy i puchowe łoża; to nawet logiczne, skoro mieszkały tu gryfy, nie ludzie.Śpiew Ognia właśnie przemawiał; nawet nie zauważył wejścia Karala.Sekretarz wyjął papier i pióra i od razu zaczął notować.-.jeśli wszyscy nalegacie; nie sądzę, by to zaszkodziło - mówił z rozbawieniem w głosie.- Jednak powtarzam, według mnie, ci rzemieślnicy i inżynierowie, jak ich nazywacie nie przydadzą się na nic.Magia po prostu nie działa w sposób zgodny z ich sposobem myślenia; magia opiera się na intuicji, to sztuka, nie da się jej rozłożyć, przeanalizować i poddać regułom.- Czy nie uczyłeś mnie praw rządzących magią? - sprzeciwił się An'desha.Karal podniósł w zdziwieniu brwi, lecz zgodnie z obietnicą nie odezwał się ani słowem.Czyżby An'desha po raz pierwszy nie zgadzał się ze Śpiewem Ognia?- Owszem, ale.- Śpiew Ognia wydawał się zaskoczony, ale szybko odzyskał kontenans.- Prawa magii to tylko wytyczne! Elspeth i Mroczny Wiatr osiągnęli więcej niż magowie k'Sheyna właśnie dlatego, że nie wiedzieli o tym, co uważa się za możliwe, a co nie! Magia nie opiera się na logice.Nie zawsze działa w taki sposób, jak byśmy chcieli.Nie można przykryć jej kapturem jak schwytanego sokoła.- Ale nie sprzeciwisz się, jeśli pomogę inżynierom? - naciskał An'desha
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|