[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Ciekawa była, co by o tym powiedziała Alessandra.Zapewne nicdobrego.Znane jej już odgłosy dochodzące z dołu mówiły, że Jonathan wrócił.Wkrótce przyjdzie do niej.Przymknęła oczy, czując, że jej ciało budzi siędo życia. Erotycznie, nie wulgarnie, Celio".Poprawiła na sobie suknię.Teraz jejwygląd pochwaliłaby Alessandra.Jonathan wracał od Edwarda w niewesołym nastroju, nieustannierozmyślając o rozmowie ze stryjem.Miał ciągle w pamięci wyraz jegotwarzy.Zwłaszcza moment, gdy Edward zdał sobie sprawę, że implikacjejego opowieści nie uszły uwagi bratanka.Przypuszczał wprawdzie, że nic w jego zachowaniu nie zdradziło, conaprawdę o tym myśli, lecz Edward znał go lepiej niż ktokolwiek inny,może z wyjątkiem Celii.Mógł na tej podstawie uznać, że jego wnioski,choć ich nie wypowiedział na głos, nie umkną uwagi jedynego człowieka,dla którego były niesłychanie ważne.Wszedł do domu wciąż jeszcze wzburzony.Gdy wchodził na górę, jegonastrój wahał się między wściekłością a przygnębieniem tak głębokim,jak nigdy dotąd.Na pierwszym piętrze spojrzał ku pokojowi Celii.Najlepiej byłoby,gdyby nie wchodził tam, ciągle jeszcze wzburzony.Podszedł jednak kujej drzwiom, chcąc się jakoś usprawiedliwić.Gdy je otworzył, znalazł się w ciepłym i miłym otoczeniu, które z takimtrudem stworzyła.Na kominku płonął jeszcze słaby ogień, pokójoświetlało kilka świec, a wino i dwa fotele czekały przy kominku.Któryśz jej szydełkowych szalów zwisał z oparcia jednego fotela, podkreślająckameralną atmosferę.Różne kobiece drobiazgi, jak wazonik pełengałązek wiecznie zielonych roślin, mówiły o odprężeniu, jakiego możnatu było doświadczyć.Aóżko zaś mówiło o innym rodzaju odprężenia i innym aspekciekobiecości.Celia już tam na niego czekała.Leżała na stosie miękkichpoduszek.Odblaski światła tańczyły na atłasie sukni wokół jej talii.Poniżej była naga, z krągłymi pośladkami i zgrabnymi, rozchylonyminogami wystawionymi jawnie na widok.Był to najwytworniejszy erotyczny obraz, jaki kiedykolwiek ujrzał.Wsparła się na łokciach.Przy tym ruchu plecy się jej wygięły, a pośladkiuniosły ku górze.Spojrzenie świadczyło o tym, że Celia ma świadomość,jak to na niego podziała.- Mnóstwo poduszek, jak sobie życzyłeś.Marian będzie pewnie miałapretensję, że jej niektóre podkradłam.Przypomniał sobie, co robili rano, a także swoje żądanie poduszek iatłasu.Zdawało mu się, że było to całe wieki temu.- Jesteś tak piękna, Celio, że patrzenie na ciebie wręcz boli.Wyglądaszperfekcyjnie, a ja cię pragnę.A jednak nie będzie to dobra noc po tym,czego doświadczyłem za dnia.- Co się stało? Mój dzień również był przykry.Nie uważasz, że w takimrazie noc powinna być idealna? Zapomnijmy na chwilę o tym, co nasspotkało.Zgięła nogę w kolanie i pomachała stopą w powietrzu.- Zrobiłam wszystko, jak sobie życzyłeś, pamiętasz?Zrzucił z siebie płaszcz, rozwiązał halsztuk i upił trochę wina, patrząc, jakCelia kusi go tą stopą i spojrzeniem.Wszystko było takie, jak sobie życzył.Tylko że teraz chciał dać w jakiśsposób upust rozsadzającej go furii.Pragnął zanurzyć się w objęciachCelii, póki jej zapach i jęki nie sprawią, że zapomni, co czuje.Potrzebował jej krzyków, żeby zagłuszyć wstrętną prawdę w swojejgłowie.Nadal się rozbierał.- Poduszki, atłas i wszystko, czego pragnę.Czy pamiętasz resztę?- O, tak.Czy nie możesz tego powiedzieć na głos? Jestem gotowa.I to jużod dłuższego czasu.Rzucił się na nią i ukląkł nad nią na łóżku.Wsparł jej biodra na stosiepoduszek i szeroko rozsunął kolana.Dotknął jej, a biodra Celii uniosły sięw zmysłowym zapamiętaniu.Pieścił delikatnie wilgotne, aksamitniemiękkie zakamarki jej ciała.Niebawem jęknęła niecierpliwie.- Teraz!- Jeszcze nie.Nachylił się i zanurzył w jej zapachu.Użył języka, póki nie słyszał jużniczego prócz jej krzyków i głośnego pulsowania własnej krwi w głowie.Furia znalazła sobie wreszcie ujście, gdy pieścił ją, bezlitosny, niezważając na nic.Sprawił, że go błagała, i doświadczał zbyt wielkiejrozkoszy, czyniąc ją całkowicie bezsilną.Doprowadził ją do orgazmu tak silnego, że dygotała i krzyczała.A potemuniósł się i rzucił na nią ponownie, tak że atłas ześliznął się z jej pleców, apośladki uniosły ku górze, co podsyciło jego szaleństwo.Wziął jąbezwzględnie, dziko, niezdolny się pohamować, ona zaś, zgodnie zwłasnymi słowami, dała mu wszystko, czego pragnął.- Chodzmy do ogrodu - zaproponowała Celia.- Wieczór był ładny i chybanie jest bardzo zimno.- Przeziębisz się.- Włożę moją najcieplejszą nocną koszulę, pantofle i płaszcz.To dużowięcej, niż wiele kobiet wkłada na siebie, idąc wieczorem do teatru.Podniósł się z łóżka i sięgnął po ubranie.Celia, ze świecą w ręce, szła już schodami ku wejściu do ogrodu.Jonathan włożył surdut i kamizelkę.Zauważyła to.Nie chciał z nią zostaćna noc.Powietrze było rześkie, ale niezbyt zimne.Księżyc świecił dostateczniejasno, by oświetlić rabaty.- Czy sprawiłem ci przykrość? - spytał po kilku minutach spaceru.- Nie.Domyśliłam się, co się stanie, kiedy cię zobaczyłam.Przykro mitylko, że zły humor znów cię ogarnia.%7łałuję, że nie udało mi się dać cimoim ciałem choćby chwilowej ulgi.- Nieprawda.Już sama twoja obecność mi ją zapewnia.- To już coś.Szli dalej po mrocznych ścieżkach, wśród słabej poświaty przenikającejzza chmur.- Celio, czy sobie przypominasz, co ci mówiłem o mojej misji nawybrzeżu przed pięciu laty?- Podczas której zginął ten chłopiec?- Doszło do tego, bo ktoś ujawnił, że tam jestem.To była zdrada
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|