WÄ…tki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A pan choć trochÄ™wypoczÄ…Å‚ tego wieczoru od zgryzot? MarzÄ™ o tym  powiedziaÅ‚ dobitnie, patrzÄ…c jej przenikliwie w oczy  aby za sprawÄ…pani mieć ich jeszcze wiÄ™cej.Każdy pani kÅ‚opot jest moim kÅ‚opotem.Jestem tu po to, aby jeusuwać!  Jest pan pyÅ‚kiem miotanym przez wiatr mojego losu  powiedziaÅ‚a Renata niecomelodramatycznie, wspięła siÄ™ na palce, dÅ‚oÅ„ oparÅ‚a na jego ramieniu i pocaÅ‚owaÅ‚a go wpoliczek. Popielski staÅ‚ i patrzyÅ‚, jak wchodzi do bramy.Nie wiedziaÅ‚, czy policzek go pali odniedawnych ciosów, czy od pocaÅ‚unku dziewczyny, nie byÅ‚ pewien, czy muzyka, którÄ… sÅ‚yszy,to zÅ‚udzenie umysÅ‚u podnieconego alkoholem, czy może wszystkie lwowskie anioÅ‚y Å›piewajÄ…magnificat. 10EDWARD POPIELSKI PO POWROCIE DO DOMU wciąż sÅ‚yszaÅ‚ anielskie pienia.PocaÅ‚unkiemw policzek przywitaÅ‚ siÄ™ ze smutnÄ… i milczÄ…cÄ… LeokadiÄ…, smoking i muszkÄ™ zamieniÅ‚ nabonżurkÄ™ i fular, po czym zasiadÅ‚ z papierosem za biurkiem i otworzyÅ‚ jeszcze raz notatki,sÅ‚owniki, a nawet niemieckÄ… książkÄ™ o kwadratach magicznych, którÄ… dzisiaj byÅ‚ wypożyczyÅ‚krótko przed audiencjÄ… u komendanta Grabowskiego z nie najlepiej mu siÄ™ kojarzÄ…cegoZakÅ‚adu Filologii Klasycznej.Alkohol caÅ‚kiem już mu wyparowaÅ‚ z gÅ‚owy, podobnie jakupojenie wywoÅ‚ane pocaÅ‚unkiem Renaty.To ostatnie zdarzenie nie tylko nie pogrążyÅ‚o go wodmÄ™tach sÅ‚odyczy, wrÄ™cz okazaÅ‚o siÄ™ przemożnym impulsem do dziaÅ‚ania.UÅ›wiadomiÅ‚ sobienagle, że tylko wytężonÄ… pracÄ… umysÅ‚owÄ… może rozszyfrować komunikaty Hebraisty, coprzywróci mu policyjnÄ…, dobrze pÅ‚atnÄ… posadÄ™, a ta z kolei pozwoli mu stanąć na nogi i jeszczeprzychylniej do siebie usposobić piÄ™knÄ… kobietÄ™, która teraz potrzebuje wsparcia i opieki.RzuciÅ‚ siÄ™ tedy do studiowania niemieckiego dzieÅ‚a.Lwowskie anioÅ‚y opiewaÅ‚y teraz nie Deummagnificum55, lecz Ä…uadratum magicum56.Leokadia staÅ‚a w drzwiach i obserwowaÅ‚a kuzyna pogrążonego w pracy takintensywnie, że nawet nie zauważyÅ‚ jej wejÅ›cia. PukaÅ‚am, ale chyba nie sÅ‚yszaÅ‚eÅ›  powiedziaÅ‚a, kiedy w koÅ„cu jÄ… zauważyÅ‚ i odwróciÅ‚ku niej nieco poirytowany wzrok. Nie przyjdziesz do salonu? UkÅ‚adam wÅ‚aÅ›nie pasjansa, aleon nigdy nie wychodzi w samotnoÅ›ci. To paradoksalny pasjans. Edward uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do niej. Wszak to wÅ‚aÅ›nie gra dlasamotnych.A ten potrzebuje jakichÅ› fluidów od drugiego czÅ‚owieka? Tak, druga osoba jest niezbÄ™dna  potwierdziÅ‚a Leokadia. Ja znam dobrze tÄ™ grÄ™.No,wez swojÄ… książkÄ™ i posiedzmy razem! Wtedy mi ten pasjans wyjdzie. Nie mogÄ™, Lodziu. Jego oczy znów powÄ™drowaÅ‚y w stronÄ™ książki, której spis treÅ›ciwÅ‚aÅ›nie uważnie studiowaÅ‚. Mam bardzo pilnÄ… pracÄ™. A co robisz?  ZajrzaÅ‚a mu przez ramiÄ™. To kwadraty magiczne?  zapytaÅ‚a, widzÄ…cÅ‚aciÅ„ski kwadrat  Sator Arepo.55 Wielkiego Boga.56 Kwadrat magiczny.  Tak. Edward wÅ‚ożyÅ‚ do książki zakÅ‚adkÄ™ i spojrzaÅ‚ uważnie na kuzynkÄ™. Wiesz coÅ›o tym? Wiem dużo zwÅ‚aszcza o jednym z nich. UÅ›miechnęła siÄ™ blado. Ale powiem citylko wtedy, kiedy przyjdziesz do mnie do salonu. Przykro mi  Edwarda ogarnęło silne zniecierpliwienie  ale mam pilnÄ… pracÄ™ i niemogÄ™ ci towarzyszyć.Leokadia usiadÅ‚a bezradnie na fotelu koÅ‚o biurka i lustrowaÅ‚a przez minutÄ™uporzÄ…dkowany gabinet kuzyna: notatki rozÅ‚ożone na blacie w postaci wachlarza, fiszkiuÅ‚ożone w równy stosik, dwa kaÅ‚amarze  jeden z niebieskim, drugi z czerwonym atramentem,książkÄ™ leżącÄ… na podpórce, sÅ‚owniki ustawione od najmniejszego do najwiÄ™kszego, potężnÄ…czterodrzwiowÄ… bibliotekÄ™ i wiszÄ…ce nad niÄ… dwa osiemnastowieczne sztychy.Jeden z nichprzedstawiaÅ‚ Å›mierć Sokratesa, drugi  pochodzÄ…cy z jakiegoÅ› dzieÅ‚a matematycznego  kulÄ™wpisanÄ… w walec.SpojrzaÅ‚a w nieco zirytowane piwnozielone oczy Edwarda.WstaÅ‚a, a jejsmukÅ‚a sylwetka przybraÅ‚a w jego oczach ksztaÅ‚t znaku zapytania.PodeszÅ‚a do zaÅ›cielanegodokÅ‚adnie łóżka i nerwowym ruchem odrzuciÅ‚a koÅ‚drÄ™. WiedziaÅ‚am, że tak bÄ™dzie powiedziaÅ‚a sucho. %7Å‚e gdyby podnieść twojÄ… koÅ‚drÄ™, to przeÅ›cieradÅ‚o byÅ‚oby tak naciÄ…gniÄ™te,że moneta by siÄ™ od niego odbiÅ‚a.Wszystko dobrze zorganizowane, wszystko zapiÄ™te na ostatniguzik, wszystko napiÄ™te jak twoje przeÅ›cieradÅ‚o. PatrzyÅ‚ na niÄ… ze wzrastajÄ…cym zdumieniem. Znam siÄ™ na kwadratach magicznych  warknęła. A najbardziej na jednym z nich.Tokwadrat liczbowy.Widnieje on na sztychu Durera.Dodaj liczby w każdej kolumnie, dodajliczby w każdym wierszu i dodaj liczby po przekÄ…tnych.Wyjdzie ci zawsze 34. Popielskiszybko zapisaÅ‚ ten wynik na fiszce. A teraz mam dla ciebie zagadkÄ™  Leokadia zÅ‚owrogopodniosÅ‚a gÅ‚os. Wiesz, jaki jest tytuÅ‚ tego obrazu? Sprawdz, a czegoÅ› siÄ™ o mnie dowiesz, tyegoisto!WyszÅ‚a szybkim krokiem z gabinetu kuzyna.Edward odetchnÄ…Å‚ z ulgÄ… i zaczÄ…Å‚gorÄ…czkowo przeglÄ…dać książkÄ™.Po kilku minutach trzasnÄ…Å‚ siÄ™ dÅ‚oniÄ… w czoÅ‚o, wstaÅ‚gwaÅ‚townie i pobiegÅ‚ do salonu.ByÅ‚ pusty.Na stole leżaÅ‚y porozrzucane karty.Pasjans niewyszedÅ‚.Popielski zapukaÅ‚ do drzwi sypialni Leokadii.OdpowiedziaÅ‚a mu cisza.NacisnÄ…Å‚klamkÄ™, stawiÅ‚a opór.Drzwi byÅ‚y zamkniÄ™te.WróciÅ‚ do swojego gabinetu, usiadÅ‚ przy biurku.PatrzyÅ‚ na jednÄ… ze stronic otwartej książki.WidniaÅ‚ na niej sztych Durera z magicznymkwadratem.TytuÅ‚ obrazu brzmiaÅ‚ Melancholia. 11NASTPNEGO PORANKA O GODZINIE SZÓSTEJ RANO sÅ‚użąca Popielskiego HannaPółtoranos zaczęła Å›piewać godzinki.ByÅ‚ to jej codzienny rytuaÅ‚, który Leokadia z trudemtolerowaÅ‚a, jej kuzyn zaÅ› wrÄ™cz przeciwnie  aprobowaÅ‚ bez zastrzeżeÅ„ jako jednÄ… z ważnychcech decydujÄ…cych o niezmiennoÅ›ci otaczajÄ…cego go Å›wiata.Edward sÅ‚yszaÅ‚ je czÄ™sto przez seni tÄ… wÅ‚aÅ›nie drogÄ… nauczyÅ‚ siÄ™ na pamięć pochwalnych inkantacyj i wyszukanych porównaÅ„odnoszÄ…cych siÄ™ do Matki Boskiej.ByÅ‚ ponadto przekonany, że melodyjna pÅ‚ynność Å›piewuHanny korzystnie wpÅ‚ywa na ciÄ…gÅ‚ość jego spania.Tego poranka to przekonanie w peÅ‚ni siÄ™ potwierdziÅ‚o, ponieważ nagÅ‚e urwanie przezHannÄ™ Å›piewnych uwielbieÅ„ natychmiast wyrwaÅ‚o Popielskiego z ledwie dwugodzinnego snu.OtworzyÅ‚ oczy i nasÅ‚uchiwaÅ‚.Z oddali, od strony drzwi wejÅ›ciowych dobiegaÅ‚ jakiÅ› cichy gÅ‚os,którego identyfikacjÄ™ uniemożliwiaÅ‚y gniewnie pomruki i sapania Hanny. Pewnie jakiÅ›włóczÄ™ga  pomyÅ›laÅ‚ Popielski i odwróciÅ‚ siÄ™ na drugi bok.Ale dyskusje przy drzwiach trwaÅ‚yzbyt dÅ‚ugo, z żebrakiem Hanna rozprawiÅ‚aby siÄ™ jak zwykle  krótkim i wzgardliwym sÅ‚owem.Tymczasem sÅ‚użąca stopniowo podnosiÅ‚a gÅ‚os i tÅ‚umaczyÅ‚a coÅ› ostro natrÄ™towi.W jejwywodzie Popielski wyÅ‚owiÅ‚ kilkakrotnie wypowiedziane zdanie  pan Å›pi.WstaÅ‚ z łóżka iotworzyÅ‚ drzwi swego gabinetu. ProszÄ™ go obudzić  usÅ‚yszaÅ‚. On Å›pi zawszy du poÅ‚udnia  Hanna sapaÅ‚a gniewnie. Zapewniam, że na wieść, że to ja, natychmiast siÄ™ obudzi, no widzicie, drogagosposiu, już nie Å›pi.W drzwiach staÅ‚a Renata Sperling i patrzyÅ‚a na Popielskiego z lekkim uÅ›miechem.U jejstóp leżaÅ‚a potężna tekturowa waliza. Tak  odezwaÅ‚ siÄ™ cicho. PrzyjmÄ™ tÄ™ paniÄ….NiechżeHanna poprowadzi paniÄ… do salonu, poda kawy, a ja zaraz przyjdÄ™ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript