Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mój brat Luis Enrique, w owych czasach grający na gitarze jak profesjonalista, zaimprowizował na cześć młodej pary piosenkę o małżeńskich niesnaskach.Dotąd nie padało.Wprost prze­ciwnie, księżyc świecił pośrodku nieba, powietrze było przezroczyste, a na dnie przepaści widać było poblask błędnych ogników na cmentarzu.Z dru­giej strony widoczne były plantacje bananowe, nie­bieskie w świetle księżyca, smutne bagniska i fosforyzująca linia Morza Karaibskiego na horyzon­cie: Santiago Nasar pokazał pulsujące światło na morzu i powiedział nam, że jest to udręczona dusza statku do przewozu niewolników, który za­tonął z ładunkiem Murzynów z Senegalu przy du­żym wejściu do portu Cartagena de Indias.Nie sposób było w ogóle wyobrazić sobie, by odczu­wał jakieś wyrzuty sumienia, chociaż nie wiedział wówczas, że efemeryczne życie małżeńskie Angeli Vicario zakończyło się dwie godziny temu.Bapardo San Roman odprowadził ją do domu ro­dziców na piechotę, by warkot silnika nie ujawnił jego nieszczęścia przed czasem, a teraz znów był sam przy zgaszonych światłach w szczęśliwej chat­ce wdowca Xius.Kiedy zeszliśmy ze wzgórza, mój brat zaprosił wszystkich na smażone ryby do kramików na targowisku, ale Santiago Nasar odmówił, chciał bo­wiem do chwili przyjazdu biskupa przespać się z godzinę.Poszedł z Cristo Bedoyą brzegiem rzeki, nie opodal ruder w starym porcie, gdzie zaczęty już się zapalać światła, i zanim skręcił za róg, pomachał nam ręką na pożegnanie.Widzieliśmy go ostatni raz.Cristo Bedoya, z którym umówił się na spotkanie w porcie, pożegnał się z nim przy tylnych drzwiach jego domu.Psy obszczekały Santiago Nasara, jak zwykle, gdy czuły, że wchodzi do domu, ale on uspokoił je, podzwaniając w półmroku kluczami.Victoria Guzman pilnowała ekspresu do kawy na palenisku, gdy przechodził przez kuchnię kierując się do środka mieszkania.- Biały! - zawołała doń - zaraz będzie kawa.Santiago Nasar odpad, że wypije kawę później, i poprosił ją, by powiedziała Divinie Flor, że ma go obudzić o wpół do szóstej i przynieść mu ubranie na zmianę, takie samo jak to, które miał na sobie.W chwilę po jego wejściu na górę, gdzie poszedł się przespać, Victoria Guzman otrzymała wiadomość od Clotilde Armenta za pośrednictwem proszącej o mleko żebraczki.O piątej trzydzieści spełniła polecenie, by go obudzić, ale nie posłała Diviny Flor, tylko sama weszła do sypialni z lnianym ubraniem, nie traciła bowiem żadnej okazji, by chronić swą córkę przed szponami tego bojara.Maria Alejandrina Cervantes zostawiła drzwi do­mu nie zaryglowane.Pożegnałem się z bratem, przeszedłem przez korytarz, gdzie spały zwinięte między tulipanami koty Mulatek, i bez pukania pchnąłem drzwi od sypialni.Światła były zgaszone, ale gdy tylko wszedłem, poczułem zapach ciepłej kobiety i ujrzałem w ciemnościach oczy bezsennej lamparcicy, a później zatraciłem świadomość same­go siebie, do chwili kiedy zaczęły bić dzwony.Wracając do domu, brat mój zaszedł do sklepu Clotilde Armenta po papierosy.Wypił tyle, że jego wspomnienia z tamtego spotkania były zawsze do­syć mętne, nie zapomniał jednak nigdy piekielnego trunku, którym poczęstował go Pedro Vicario.„To był czysty ogień" - powiedział mi.Pablo Vicario, który zaczynał przysypiać, gwałtownie obudził się, kiedy poczuł jego kroki, i pokazał mu nóż.- Zabijemy Santiago Nasara - powiedział.Mój brat nie pamiętał tego.„Ale nawet gdybym pamiętał, to bym nie uwierzył - powtarzał mi wielokrotnie.- Komu, do jasnej cholery, przy­szłoby do głowy, że bliźniacy mogą kogokolwiek zabić, tym bardziej nożem przeznaczonym do świniobicia!".Później zapytali go, gdzie jest Santiago Nasar, bo widzieli ich razem, lecz mój brat nie zapamiętaj również własnej odpowiedzi.Clotilde Armenta i bracia Vicario byli jednak tak zdziwieni, gdy ją usłyszeli, że każdy z osobna przekazał ją w swych zeznaniach.Według nich mój brat po­wiedział: „Santiago Nasar nie żyje".Później udzielił episkopalnego błogosławieństwa, potknął się o próg i zataczając się, wyszedł.Na środku placu minął się z ojcem Amadorem.Ten szedł już w stronę portu ubrany w szaty liturgiczne, za nim dzwoniący akolita i szereg pomocników niosących ołtarz do mszy polowej, którą miał odprawić biskup.Widząc przechodzącego księdza bracia Vicario przeżegnali się.Clotilde Armenta opowiedziała mi, że stracili już wszelką nadzieję, kiedy proboszcz, nie zatrzymując się, minął jej dom.„Pomyślałam, że nie otrzymał mojej informacji".Ojciec Amador wyznał mi jed­nak w wiele lat później, gdy odsunął się już od świata w posępnym Domu Zdrowia w Calafell, iż w rzeczywistości otrzymał wiadomość od Clotilde Armenta i inne alarmujące wieści, gdy szykował się do wyjścia do portu.„Prawdę mówiąc, po prostu nie wiedziałem, co robić - powiedział mi.- Wpierw pomyślałem, że to nie moja sprawa tylko władz cywilnych, ale później postanowiłem, że po drodze powiem coś Placidzie Linero".Jednakże gdy przechodził przez plac, całkiem o tym zapomniał.„Musi to pan zrozumieć - powiedział - tego nieszczęsnego dnia miał być u nas biskup".W chwili zbrodni poczuł się tak zrozpaczony i tak haniebnie winien, że nic innego nie przyszło mu na myśl, jak tylko rozkazać, by zadzwoniono na trwogę.Mój brat Luis Enrique wszedł do domu drzwiami od kuchni, których moja matka nie zamykała, żeby ojciec nie zdawał sobie sprawy z tego, kiedy wracamy.Przed snem poszedł do łazienki, ale siedząc na sedesie zasnął i kiedy mój brat Jaime wstał, żeby iść do szkoły, znalazł go leżącego z twarzą w miednicy i śpiewającego przez sen.Moja siostra zakonnica, która nie wybierała się na przywitanie biskupa, bo miała czterdziestostopniowego kaca, nie zdołała go obudzić.„Właśnie wybijała piąta, kiedy poszłam do łazienki" - powiedziała mi.Nieco później, kiedy moja siostra Margot poszła wykąpać się przed wyjściem do portu, zdołała z trudnością przenieść go do sypialni.Z drugiego brzegu snu, nie budząc się, usłyszał pierwsze buczenie statku biskupa.Następnie zasnął głęboko, wykończony weselem, póki moja siostra zakonnica nie wpadła do sypialni usiłując w biegu założyć habit i nie obudziła go obłąkańczym krzykiem:- Zabili Santiago Nasara!Straszliwe rany od noży stanowiły zaledwie początek bezlitosnej autopsji, do przeprowadzenia której został zmuszony ojciec Carmen Amador pod nieobecność doktora Dionisio Iguarana.„To było tak, jakbyśmy go, już zabitego, ponownie zabijali - powiedział mi były proboszcz w swym odosobnieniu w Calafell.- Ale to był rozkaz alkada, a rozkazy tego barbarzyńcy, nawet najgłupsze, trzeba było wypełniać".Tylko po części miał rację [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript