[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- Moonglumie - odezwał się cicho Elryk - idź z Zarozinią do stajen i przygotuj nasze konie.Ja muszę jeszcze spłacić Gutheranowi zaciągnięty dług.- Albinos wskazał palcem na stół.- Spójrz, zwalili tu wszystkie łupy, by napawać oczy dowodami swego zwycięstwa.Zwiastun Burzy leżał na stosie splądrowanych sakw i juków, które zawierały zarówno dobra zrabowane wujowi i kuzynom Zarozinii, jak i te odebrane Elrykowi i Moonglumowi.Zarozinia, przytomna już, lecz nadal oszołomiona, odeszła z Moonglumem, by odnaleźć stajnie, albinos zaś ruszył w stronę stołu, omijając rozciągnięte wszędzie ciała całkowicie pijanych mieszkańców Org oraz płonące na paleniskach ognie.Westchnął z ulgą, gdy wreszcie zacisnął dłoń na rękojeści swego wykutego w piekielnym ogniu miecza.Melnibonéanin jednym susem przesadził stół i już miał chwycić Gutherana, na którego szyi nadal błyszczał wysadzany bajecznie bogatymi klejnotami królewski łańcuch, gdy wielkie drzwi prowadzące do sali otworzyły się z hukiem.Świszczący podmuch lodowatego powietrza wpadł do komnaty, aż ognie pochyliły się i zamigotały nagle.Elryk, zapomniawszy o Gutheranie, odwrócił się, otwierając szeroko oczy.U wejścia do komnaty stał, wypełniając sobą całkowicie drzwi, Król spod Wzgórza.Dawno zmarłego monarchę przywołał Veerkad, którego własna krew posłużyła, by dopełnić aktu wskrzeszenia.Króla spod Wzgórza okrywały przegniłe szaty, suche kości obciągała napięta, poszarpana skóra.W jego piersi nie biło serce, gdyż dawno już pożarły je żywiące się padliną istoty.Władca nie miał też płuc, które mogłoby wypełnić powietrze.Mimo to jednak Król spod Wzgórza żył.Król spod Wzgórza.Był on ostatnim, wielkim władcą Przeklętego Ludu, który w swym gniewie zniszczył połowę Ziemi i stworzył Las Troos.Za zmarłym królem kłębiły się hordy upiornych wojowników, których w legendarnej przeszłości pochowano razem z ich dowódcą.Rozpoczęła się masakra.Elryk mógł jedynie zgadywać, jaka krzywda sprzed wieków stała się przyczyną dokonywanej właśnie zemsty, lecz niezależnie od wszystkiego grożące mu niebezpieczeństwo było bardzo realne.Albinos wyciągnął Zwiastuna Burzy, gdyż rozjuszona horda wywierała gniew na wszystkim, co żyło.Salę wypełniły jęki i przerażone wrzaski nieszczęsnych mieszkańców Org.Elryk, na wpół sparaliżowany ze zgrozy, nadal stał obok tronu.Słysząc hałas, Gutheran obudził się i ujrzał przed sobą Króla sprzed Wzgórza.- Nareszcie będę mógł odpocząć! - zawołał, niemalże z ulgą.Osunął się, umierając w żelaznym uścisku zmarłego władcy i pozbawiając Elryka możliwości dokonania zemsty.Albinos przypomniał sobie posępną pieśń Veerkada.Trzej Królowie w Ciemnościach: Gutheran, Veerkad i Król spod Wzgórza.A teraz żył tylko ostatni; ten, który był martwy przez całe tysiąclecia.Zimny, martwy wzrok króla omiótł całą salę i zatrzymał się na Gutheranie, rozciągniętym na swym tronie, ze starożytnym łańcuchem, oznaką sprawowanego urzędu, nadal zwieszającym mu się z szyi.Elryk zerwał go z martwego ciała i cofnął się, widząc zbliżającego się Króla spod Wzgórza.Albinos wsparł się plecami o słup; wszędzie dookoła ucztowały ghule.Martwy król podszedł jeszcze bliżej i nagle, z jękliwym świstem dobywającym się z głębi rozkładającego się ciała, rzucił się na Elryka, zmuszając go do rozpaczliwej obrony przed atakiem ostrych pazurów.Albinos desperacko ciął nie znającego bólu przeciwnika.Nawet magiczne ostrze niewiele mogło zdziałać przeciwko istocie, której nie sposób było ani upuścić krwi, ani odebrać duszy.Melnibonéanin zasypywał wroga gradem ciosów, ale wyszczerbione paznokcie darły jego skórę, a zęby niebezpiecznie zbliżały się do gardła.Nad tym wszystkim zaś unosił się obezwładniający odór śmierci, jako że kłębiące się w komnacie odrażające ghule pożerały zarówno żywych, jak i umarłych.I nagle Elryk usłyszał głos Moongluma i ujrzał postać swego przyjaciela na galerii biegnącej wokół Wielkiej Sali.Elwheryjczyk trzymał w dłoniach wielki dzban oliwy.- Zapędź go w stronę największego paleniska, Elryku.Być może w ten sposób uda nam się go pokonać.Pośpiesz się, bo inaczej zginiesz!W szaleńczym przypływie siły Melnibonéanin zmusił olbrzymiego króla do wycofania się w stronę płomieni.Wszędzie wokół nich ucztowały ghule, pożerając szczątki swych ofiar.Niektóre z nich wciąż jeszcze żyły.Rozpaczliwe wrzaski głuszyły odgłosy rzezi.Król spod Wzgórza stał odwrócony plecami do buchających płomieni, nie zwracając na nie najmniejszej uwagi.Zbytnio zajęty był walką z Elrykiem.Moonglum zrzucił dzban.Gliniane naczynie roztrzaskało się o kamienne palenisko.Wrząca oliwa bryznęła na króla.Ten zachwiał się na nogach i wówczas albinos uderzył z całej mocy.Cała siła białowłosego mężczyzny i jego miecza została użyta, by odepchnąć Króla spod Wzgórza.Władca upadł prosto w płomienie, które natychmiast zaczęły go pożerać.Przerażające, głuche wycie dobyło się z ust ginącego olbrzyma.Płomienie objęły całą komnatę, która wkrótce zaczęła wyglądać jak samo Piekło, otchłań wypełniona jęzorami ognia, wśród których kręciły się ghule, na nic nie zważając w ferworze uczty.Szalejący żywioł odciął drogę do drzwi.Elryk rozejrzał się dokoła i dostrzegł tylko jedną drogę ucieczki.Schował do pochwy Zwiastuna Burzy, wziął krótki rozbieg i skoczył w górę, chwytając za otaczającą galerię balustradę.Zdążył w samą porę, płomienie właśnie objęły miejsce, w którym stał przed chwilą.Moonglum pochylił się i pomógł przyjacielowi przedostać się przez poręcz.- Jestem rozczarowany, Elryku.- Elwheryjczyk wyszczerzył zęby w uśmiechu.- Zapomniałeś o skarbach.Albinos pokazał mu przedmiot, który trzymał w lewej ręce: wysadzany kamieniami królewski łańcuch.- Ta błyskotka w pewnej mierze wynagrodzi nasze trudy - Melnibonéanin uśmiechnął się, unosząc w górę połyskujący klejnot.- Na Ariocha, niczego nie ukradłem! W Org nie ma już królów, którzy mogliby to nosić! Chodźmy do Zarozinii i odzyskajmy konie
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|