Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Leśniczy Gostyński, czyli Kacper Byczek, nie żyje.Zostałzastrzelony przez Pawła Kamińskiego, kiedy próbował cięzabić.Ty straciłaś przytomność, bo uderzyłaś się głowąw kamień.Paweł jest, jaki jest, ale nigdy nie zapomnę, żeuratował ci życie  dodał Daniel z mocą.Weronika leżała przez chwilę w milczeniu.W bolącej głowiepojawiały się stopniowo strzępy zdarzeń. Wydaje mi się, że pamiętam jakiegoś starca na łóżku& powiedziała powoli.Daniel Podgórski skinął głową. To był Jakub Byczek, sparaliżowany ojciec leśniczego.Niktz nas nie wiedział nawet, że ojciec mieszkał z nimw leśniczówce.Dom jest bardzo odosobniony.Być może todlatego.Poza tym leśniczy rzadko przyjmował ludzi u siebie.Wtedy to nie wydawało się podejrzane.Myśleliśmy po prostu,że jest odludkiem  westchnął znowu policjant. Mądryczłowiek po szkodzie! Przypominam sobie teraz wieczór, kiedyprzyjechaliśmy do leśniczówki po torebkę zakonnicy.Już samoto powinno było dać nam do myślenia.W jaki sposób takszybko odnalazł torebkę? Wyjaśnienie jest proste.Miał ją całyczas u siebie.W każdym razie usłyszeliśmy wówczas hałasz głębi domu.Nikt na to nie zwrócił uwagi.Leśniczy wyjaśnił,że to kot, którego niedawno znalazł.Prawdopodobnie to ojcieccoś zrzucił, a żadnego kota nie było.Przynajmniej nieznalezliśmy go, kiedy przeszukiwaliśmy dom. Na początku powiedziałeś, że to był ojciec leśniczego.Czyon też&  Weronika nie dokończyła. Tak, on też nie żyje.Nie zdążyliśmy na czas.Syn podał mutruciznę w zupie, którą go karmił.Jakub Byczek umarłw drodze do szpitala.Nic już nie dało się zrobić.Zupa stałajeszcze przy łóżku, kiedy wkroczyliśmy.Została już wysłanado laboratorium.Wkrótce dowiemy się, czym dokładnieleśniczy otruł ojca.Chociaż jakie to ma teraz znaczenie.Efekti tak jest ten sam& Na chwilę znowu zapadło milczenie.Daniel wziął Weronikęza rękę.Azy napłynęły jej do oczu.Tyle niepotrzebnychtragedii.Podgórski pocałował ją czule w czoło. To leśniczy zabił Majkę, prawda?  upewniła się Weronika. Jeszcze nie ma wyników autopsji, ale patolog wkrótce topewnie potwierdzi.Postaraj się już o tym nie myśleć.Lekarztwierdzi, że musisz teraz dużo wypoczywać, żeby jaknajszybciej wrócić do zdrowia.Weronika poruszyła się niecierpliwie na szpitalnym łóżku. Nienawidzę szpitali  poskarżyła się. Kiedy będę mogłastąd wyjść? Wypoczywać mogę też w domu. Zaraz porozmawiam z lekarzem.Na szczęście twojewstrząśnienie mózgu nie jest poważne.Jak na zawołanie w drzwiach pojawiła się lekarka w białymkitlu. Muszę zbadać pacjentkę  oznajmiła. Pan niech poczekana zewnątrz.Daniel Podgórski uśmiechnął się do Weroniki i wyszedłposłusznie na korytarz.Aspirant Janusz Rosół siedział przy biurku w komisariaciew Lipowie i rozmyślał.Mimo całego poruszeniaspowodowanego aresztowaniami Marek Zaręba znalazł chwilę,żeby zapytać, jak się czuje Ewa.Januszowi udało się przemycićsugestię, że to był tylko fałszywy alarm i córka nigdy nie byław ciąży.Koledzy chyba uwierzyli.Nie mógł przecież dopuścićdo tego, żeby została ukarana za coś, czemu tak naprawdę niebyła winna.Włączył komputer.Nie brał tabletek Ziętara już od kilku dnii czuł się coraz lepiej.Miał teraz kilka rzeczy do zrobienia.Zaczął przeglądać oferty biur podróży.Przydałaby im sięwycieczka.Rodzinna wycieczka.Taka, na jakiej jeszcze nigdyrazem nie byli.Warto było wydać na to nawet całeoszczędności.Miał dosyć odkładania każdego grosza.Chciałzaszaleć.Teraz wszystko będzie lepiej.Tunezja, Maroko, Egipt, Grecja, Hiszpania, Włochy.Był duży wybór.Będzie nad czym myśleć.Powoli może się na cośzdecyduje.Rosół nie lubił działać pochopnie.Wiera siedziała z Juniorem Kojarskim w salonie.Bawiła sięze swoim wnukiem Kostkiem.Róża spoglądała na nią nieconieufnie, ale ona także w końcu zaakceptowała sklepikarkę.Wiera nie była osobą zbyt rodzinną, ale czuła, że mimowszystko może coś jeszcze z tego będzie.Junior wydawał się zdruzgotany lekkim zawałem serca, któryprzeszedł Senior.Mężczyznie nie groziło już bezpośrednieniebezpieczeństwo, ale powstała rysa na wizerunku jegoniezniszczalności.Junior nie mógł się chyba zdecydować, czykocha ojca, czy nienawidzi.Będzie musiał do tego dojrzeć, uznała Wiera.Nie zamierzaław to ingerować.Paweł Kamiński stanął na progu swojego domuz pogniecionym pudełkiem tanich czekoladek w rękach.Wczoraj nie miał szansy tu dotrzeć.Może to i dobrze, botymczasem po wsi rozeszła się wieść o jego odważnejinterwencji w leśniczówce.To on uratował Weronikę.Ryzykował własne życie, jak ojciec.Teraz on także jestbohaterem.Poprawił mundur i zapukał do drzwi, mimo że właściwie niemusiał.To był jego pieprzony dom.Nie czekał długo.Grażynaotworzyła od razu i z miejsca skoczyła mu w ramiona.Zaskoczony upuścił czekoladki.Nie spodziewał się takiegoprzywitania.Z drugiej strony był przecież bohaterem, więc musię należało.Cała piątka jego dzieci pojawiła się w przedpokoju.Trzymaływ rękach jakieś bazgroły z koślawym napisem  Dla taty.Przyjął od nich laurkę, chociaż najpewniej wyrzuci ją, jak tylkobędzie miał szansę.Po co przechowywać śmieci.Wytarł ukradkiem oczy.To musiał być jakiś paproch.  Czemu nie zrobiłaś kawy?  mruknął cicho. Chyba nieza wiele oczekuję?Grażyna potulnie poszła do kuchni.Wrócił do domu.Ewka i Julka siedziały za starą stodołą i paliły wspólnegopapierosa.Jutro miały skończyć się ferie.Jak zwykle za szybko.Czekał je kolejny długi, nudny semestr nauki. Wiesz, co pomyślałam?  zaczęła Julka, zaciągając sięgłęboko.Zakaszlała głośno i podała papierosa Ewce. Co? Teraz, jak już nie ma Majki, to może my byśmy założyłynaszego bloga o Lipowie?  powiedziała jednym tchem Julka. Głupio tak będzie bez żadnych wiadomości.Przecież byłyśmyw samym środku tego wszystkiego.Ty byłaś kochankąbohatera, a ja jednego z podejrzanych.No prawie, ale to też sięliczy.No wiesz& w pewnym sensie nikt nie zna sprawy lepiejniż my dwie. No.To prawda  zgodziła się Ewka, wydmuchując dym. Rzeczywiście świetnie się do tego będziemy nadawać.Nie manikogo lepszego.Drogą od strony pola zbliżała się Honorata.Niosła koszwypełniony jajkami.Pewnie wracała z gospodarstwa swoichdziadków w sąsiedniej wsi.Pomachała im na przywitanie.Szław ich stronę raznym krokiem. Już mam pomysł na wygląd strony i na nazwę. Pogadamy o tym pózniej.Nie przy Honoracie  syknęłaEwka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript