[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- Jedz! Jedz! - Przenikliwy głos Bartare zupełnie zatracił ludzkie brzmienie.Po chwili dodała: - Na koniec muszę ci podziękować, Kildo.Przynajmniej raz na coś mi się przydałaś.Poigraj sobie z Shuckiem, a on zapomni o mnie.Wciąż na klęczkach, uniosłam rękę, w której trzymałam ukwieconą gałązkę, i wyciągnęłam ją w stronę Shucka.- Shuck!Włożyłam w to słowo całą moc, jaką dysponowałam.Potwór zatrzymał się tak gwałtownie, że aż się zakołysał, orząc łapami bruzdy w ziemi, gdy próbował cofnąć się przede mną.Wtedy, uderzyłam gałązką jak biczem.Shuck chciał się uchylić, lecz kwiaty smagnęły go po łbie i barku.Odskoczył, warcząc i wydając odgłosy przypominające głuche pokasływanie.Przypadł brzuchem do ziemi, próbując podpełznąć do mnie z innej strony.Ale ja byłam na to przygotowana.- Shuck!Przejęłam inicjatywę, podrywając się na nogi i napierając na kulącego się potwora.Wymachiwałam gałązką nad głową, a on cofał się przede mną, aż w końcu odrzucił łeb do tyłu i zaskowyczał tak przeraźliwie, że zadźwięczało mi w uszach.Potem skoczył i zniknął we mgle.Najszybciej jak mogłam podbiegłam do kopca.Bartare zeszła z niego po drugiej stronie i stała u podnóża.Najwyraźniej nie mogła się zdecydować na ucieczkę w nieznane.Zanim zdążyła się ruszyć, dopadłam do niej i chwyciłam za nadgarstek.Wyrywała rękę i zmagała się ze mną, wyłącznie jednak po to, by się uwolnić.Nie ulegało najmniejszej wątpliwości, że śmiertelnie się boi ukwieconej gałązki.I choć opierała się przy każdym kroku, wlokłam ją ze sobą, zwrócona lewym bokiem do kopca, nieustannie badając wzrokiem mgłę w oczekiwaniu ataku.Zmagając się w ten sposób obeszłyśmy pagórek, aż znalazłyśmy się w miejscu, gdzie wylądowałam po upadku na zboczu.Odnalazłam Bartare i wiedziałam, że potrafię zatrzymać ją przy sobie, przynajmniej przez jakiś czas.Nie wiedziałam jednak, czy kiedykolwiek odnajdziemy pozostałych.Myśl, że naprawdę mogłyśmy się zgubić, ciążyła mi bardziej niż cokolwiek innego.Bartare wciąż próbowała się wyrywać, aż w końcu krzyknęłam do niej:- Jeśli się nie uspokoisz, użyję tego!Podsunęłam jej gałązkę pod nos, a ona odchyliła głowę najdalej jak potrafiła.Obawa przed powrotem Shucka, który mógł sprowadzić posiłki, oraz strach przed utratą Kosgro i Oomarka sprawiły, że powiedziałam to poważnie.Musiała odczytać determinację malującą się na mojej twarzy, ponieważ natychmiast przestała się wyrywać.Rozdział piętnastyNie masz pojęcia, co chciałaś zrobić! - Znowu jej głos nie był głosem dziecka.- Możesz mnie tym zniszczyć!- Ty też chciałaś nas zniszczyć - przypomniałam jej.- Czy nie zaatakowałaś nas w tamtym mieście?Posłała mi jedno z tych chytrych, kosych spojrzeń, takich samych jak te, którymi obrzucał mnie Oomark, kiedy zatracał swoją ludzką naturę - tyle tylko, że to spojrzenie było jeszcze bardziej obce.Znowu przebiegł mnie dreszcz.- Posłuchaj - szybko dostrzegła mój słaby punkt - przecież nie chcesz mnie zabić, tylko zatrzymać.Dlatego nie użyjesz tego…Jednocześnie zobaczyłam i poczułam, jak jej ciało tężeje, gdy zaczęła przygotowywać się do walki, odpowiedziałam więc szybko, mając nadzieję, że zarówno z mojego głosu, jak i wyrazu twarzy bije pewność siebie.- Nie, nie chcę cię zabić, Bartare.Wystarczy tylko lekko dotknąć i myślę, że to cię okiełzna, albo uczyni bezradną i pozbawi przytomności, tak jak przedtem.Wyciągnęłam gałązkę, a ona skuliła się i cofnęła.Jeszcze nie była poskromiona.- Nie możesz kazać mi, bym robiła to czy tamto.Należę do tego świata w takim samym stopniu, w jakim ty jesteś tu obca.I jeśli spróbujesz ściągnąć mnie z powrotem, wiedz, że będę walczyła do końca z tobą i z tą skomlącą kreaturą, nazywającą siebie moim bratem.Bratem!… Nic nas nie łączy! I z tym Pomiędzy, który czołga się, żebrze i zrobi wszystko, żebyś tylko dala mu wylizać okruchy z torby z jedzeniem.To śmieszne, że wam trojgu przychodzi do głowy przeciwstawiać się Ludowi!- Tak jak wówczas, kiedy cię porwaliśmy? - wtrąciłam zjadliwie.Ale w głębi duszy czułam przygnębienie.Nie wiedziałam, jakim sposobem zdołamy zatrzymać ją przy sobie, jeśli dalej będzie taka zbuntowana.Ani jak wydobyć z niej informacje konieczne do ucieczki z tego świata… Chyba że… Zaświtała mi pewna myśl.- Naprawdę możesz pozbyć się nas wszystkich raz na zawsze…- Tak też się stanie - odparła natychmiast - gdy Melusa policzy się z wami.- Roześmiała się.- Nie przychodzi ci do głowy, żeby rzucić na nią zaklęcie, wypowiadając głośno to imię? Nie jest ono prawdziwe, tak samo jak Bartare nie jest moim prawdziwym imieniem.W ten sposób nie zdobędziesz nad nami władzy.- Możesz uwolnić się od nas bez żadnej szkody dla siebie - powiedziałam jej.- Ale jeśli będziemy musieli się bronić, to się obronimy, jak już tego dowiedliśmy.Wskaż drogę, która pozwoli nam opuścić ten świat, a nie sprawimy ci już więcej kłopotów.- Być może ty i ten Pomiędzy.Oomark nie - on już za bardzo jest jednym z nas.A poza tym nie mam klucza do żadnych wrót z tej strony.Poczułam ukłucie strachu.A jeśli wrota dadzą się otworzyć tylko z tamtej strony?- Twoja Melusa na pewno ma klucz.Jak inaczej mogłaby cię odnaleźć?Bartare przesunęła językiem po wargach.Przestała się wyrywać
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|