Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Diabeł będzie miał prawdziwą pociechę z tego chłopaka!  pomyślał pan Zagłoba. Ale  mówił dalej Rzędzian  ten nie tyle winien, bo jego sam Bohun wyzwał nie wiedząc, jaką szablęwyzywa.Inny tam był szlachcic, największy Bohuna wróg, który raz już kniaziównę mu z rąk wydarł. A to kto taki? At! stary opój, co się przy naszym atamanie w Czehrynie wieszał i druha dobrego jego udawał. Będzie on jeszcze wisiał!  wykrzyknął Burłaj. Kpem jestem, jeżeli temu pokurczowi uszu nie obetnę!  mruknął Zagłoba. Tak go usiekli  prawił Rzędzian  że innego dawno by już kruki dziobały, ale w naszym atamanie duszarogata i wyzdrowiał, chociaż do Włodawy ledwie się dowlókł i tam by też pewno rady sobie nie dał, żeby nie my.My jego na Wołyń wyprawili, gdzie nasi górą, a samych tu po dziewczynę wysłał. Zgubią jego te czarnobrewy!  mruknął Burłaj. I ja jemu to dawno przepowiadał.A czy to mu nie lepiej byłopoigrać z dziewczyną po kozacku, a potem kamień do szyi i w wodę, jak my na Czarnym Morzu robili?Tu ledwie wytrzymał pan Wołodyjowski, tak był w swoim sentymencie dla płci białej zraniony.Zagłoba zaśrozśmiał się i rzekł: Pewnie by tak lepiej. Ale wy dobre druhy!  mówił Burłaj  wy jego nie opuścili w potrzebie, a ty mały (tu zwrócił się doRzędziana), ty najlepszy ze wszystkich, bo ja już ciebie w Czehrynie widział, jak ty naszego sokoła pilnował ihołubił.No! tak i ja wam druh.Wy mówcie, czego wam potrzeba! mołojców czy koni?  tak ja wam dam, żeby sięwam gdzie z powrotem krzywda nie stała. Mołojców nam nie potrzeba, mości pułkowniku  odrzekł Zagłoba  bo my swoi ludzie i swoim krajempojedziemy, a Bóg nie daj złego spotkania, to z wielką watahą gorzej niż z małą, ale konie co najściglejsze to by sięprzydały. Dam wam takie, że ich i bachmaty chanowe nie dogonią.Wtem Rzędzian odezwał się nie tracąc sposobnej pory: I hroszi mało nam daw ataman, bo sam ne maw, a za Bracławiem miara owsa talara. To hody ze mną do komory  rzekł Burłaj.Rzędzian nie dał sobie tego dwa razy powtarzać i zniknął wraz ze starym pułkownikiem za drzwiami, a gdy pochwili ukazał się znowu, radość biła mu z pucołowatego oblicza i siny żupan odymał mu się jakoś na brzuchu. No, jedzcie z Bogiem  ozwał się stary Kozak  a jak dziewczynę wezmiecie, tak wstąpcie do mnie, niech i jaBohunową zazulę zobaczę. Nie może to być, mości pułkowniku  odrzekł śmiało pachołek  bo ta Laszka okrutnie się stracha i raz się jużnożem pchnęła.Boimy się, by jej co złego się nie stało.Lepiej niech już ataman sobie z nią radzi. Poradzi!.nie będzie ona mu się strachała.Laszka biłoruczka! Kozak jej śmierdzi!  mruknął Burłaj. Jedzciez Bogiem! niedaleko już macie!Z Jampola niezbyt już było daleko do Waładynki, ale droga trudna, a raczej ustawiczne bezdroże rozpościerałosię przed rycerzami, bo w owych czasach tamtejsze okolice były jeszcze pustynią z rzadka tylko osiadłą izabudowaną.Szli tedy od Jampola nieco na zachód, oddalając się od Dniestru, aby iść następnie z biegiem wódWaładynki, ku Raszkowowi, bo tylko tak idąc można było trafić do jaru.Na niebie bielił się świt, gdyż uczta uBurłaja przeciągnęła się do póznej nocy, i pan Zagłoba wyrachował, że przed zachodem słońca nie odnajdą jaru, alebyło to mu właśnie na rękę, chciał bowiem po uwolnieniu Heleny zostawić noc za sobą.Tymczasem jadąrozmawiali, jak dotychczas służyło im we wszystkim szczęście przez całą drogę, a pan Zagłoba wspominając ucztęBurłajową tak mówił: Przypatrzcie się jeno, jak to ci Kozacy, którzy żyją w bractwie, wspierają się wzajemnie w każdym terminie!Nie mówię o czerni, którą oni pogardzają i dla której, jeżeli diabeł im pomoże zrzucić naszą zwierzchność, gorszymijeszcze będą panami; ale w bractwie jeden za drugiego w ogień skoczyć gotowy, nie tak jak między naszą szlachtą.  Gdzie tam, mój jegomość  odparł na to Rzędzian. Byłem ja między nimi długo i widziałem, jako się międzysobą niby wilcy zażerają, a gdyby Chmielnickiego nie stało, który ich to siłą, to polityką w ryzie trzyma, wnet by sięze szczętem pozażerali.Ale ten Burłaj to jest wielki między nimi wojownik i sam Chmielnicki jego szanuje. Ale ty pewnie już masz dla niego kontempt, bo ci się obedrzeć pozwolił [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript