[ Pobierz całość w formacie PDF ] .W ogóle niewiele zauważał.Bieg był niczym bardzo długi sen.Ale gdy Ta-Kumsaw doprowadził go do Krainy Krzemieni, sen uległ zmianie.Cokolwiek w nim widział, zawsze wokół rozbłyskiwały drobne iskierki czarnego ognia.Nie jak ta nicość, która zawsze się unosiła na granicy pola widzenia.Nie jak głęboka czerń, która wysysa światło.Ta czerń lśniła, tryskała iskrami.A kiedy się zatrzymali i Alvin znowu był sobą, czarne płomyki przygasły może trochę, ale wciąż tam były.Nie zastanawiając się nawet, Alvin podszedł do jednego z nich, czarnego ognia w morzu zieleni.Wyciągnął rękę i podniósł go.Krzemień.Dobry, duży krzemień.- Dwudziestogrotowy krzemień - powiedział Ta-Kumsaw.- Błyszczy czernią i parzy chłodem - odparł Alvin.Ta-Kumsaw przytaknął.- Chcesz zostać czerwonym chłopcem? A więc rób ze mną groty strzał.Alvin uczył się szybko.Pracował już ze skałami.Kiedy wycinał młyński kamień, potrzebował gładkich płaskich powierzchni.W krzemieniu liczyła się krawędź, nie ściany.Pierwsze dwa groty były niezdarne, ale potem wyczuwał już drogę do wnętrza krzemienia, znajdował naturalne fałdy i pęknięcia, rozłamywał je.Przy czwartej próbie nie musiał niczego łupać.Chwytał tylko palcami i delikatnie odrywał groty.Twarz Ta-Kumsawa nie zdradzała żadnych uczuć.Prawie wszyscy Biali byli przekonani, że tak wygląda przez cały czas.Sądzili, że Czerwoni, a już zwłaszcza Ta-Kumsaw, niczego nie odczuwają, ponieważ nikomu nie okazują swoich uczuć.Alvin jednak widział, jak wódz śmieje się i płacze, pokazuje wszystkie twarze, które może pokazać człowiek.Dlatego wiedział też, że gdy twarz Ta-Kumsawa nie zdradza niczego, oznacza to, że wódz przeżywa wiele różnych emocji.- Dawniej często pracowałem z kamieniami - wyjaśnił Alvin.Miał wrażenie, że powinien przeprosić.- Krzemień to nie kamień - poprawił go Ta-Kumsaw.- Otoczaki w rzece, głazy.to są kamienie.A to jest żywa skała, która ma w sobie płomień.Twarda ziemia, jaką kraina daje nam w obfitości.Nie ciosana i dręczona, jak to Biali czynią z żelazem.- Podniósł jeden z grotów, który chłopiec wywabił palcami z krzemienia.- Stal nie może mieć takiej ostrej krawędzi.- Idealna krawędź.Lepszej naprawdę nie widziałem - przyznał Al.- Żadnych śladów ociosywania.Żadnego przymusu.Czerwony człowiek spojrzałby na to i powiedział: kraina wydała z siebie taki krzemień.- Ale ty wiesz.Wiesz, że to mój dar.- Dar nagina krainę - odparł Ta-Kumsaw.- Jak przeszkoda na dnie rzeki pieni wodę na powierzchni.Tak samo jest z krainą, kiedy Biały używa swojego talentu.Ale nie ty.Alvin rozmyślał o tym przez chwilę.- To znaczy, że widzisz, kiedy inni ludzie używają różdżki, rzucają urok albo przywołanie, albo rysują heks?- Jak paskudny smród, kiedy chory człowiek wypróżnia żołądek - potwierdził Ta-Kumsaw.- Ale ty.to, co ty robisz, jest czyste.Jak element krainy.Myślałem, że nauczę cię być Czerwonym.A zamiast tego kraina daje ci w darze groty strzał.I znowu Alvin pomyślał, że powinien się wytłumaczyć.Zdawało mu się, że Ta-Kumsaw jest zagniewany, ponieważ Al umie to wszystko robić.- Nikogo o to nie prosiłem - oświadczył.- Tyle że byłem siódmym synem siódmego syna i trzynastym dzieckiem.- Te liczby: siedem, trzynaście.Ważne dla was, Białych, ale dla krainy są niczym.Kraina ma swoje prawdziwe liczby.Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć.te liczby możesz znaleźć, gdy staniesz pośrodku lasu i rozejrzysz się.Gdzie jest siedem? Gdzie jest trzynaście?- Może dlatego są takie silne.Bo nie są naturalne.- W takim razie dlaczego kraina kocha te nienaturalne rzeczy, które czynisz?- Nie wiem, Ta-Kumsawie.Mam dopiero dziesięć lat, zacząłem jedenasty.Wódz zaśmiał się.- Dziesięć? Jedenaście? Bardzo słabe liczby.Spędzili noc na granicy Krainy Krzemieni.Ta-Kumsaw opowiedział o niej Alvinowi.Były tu najlepsze krzemienie w całym kraju.Wszystko jedno, ile zbierali Czerwoni, zawsze więcej wynurzało się z ziemi i czekało, by je podnieść.W minionych latach co pewien czas jakiś szczep próbował zagarnąć to miejsce
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|