[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Czary nam do rąk podawały Zbrodnie Widma.w płaszczach z krwi, z zielonymi rysy,Stojące z boku upiory czerwone,Wyrazne.a gdyś spojrzał wprost zniknione.XXVIIIA wtem przyleciał giermek zadyszanyI te wyrazy z ust wyrzucił skore: Panie! Ogromny znak jest ukazany!Na niebie miotła płomienista gore.Jam zbladł: i kostur wyrwawszy ze ściany(Sądząc, że widzę ducha albo zmorę,Która mi wróżbę nieszczęśliwą szczeka),Na wskróś przeszyłem pierś tego człowieka.279XXIXA sam wybiegłem na ganek odkryty,Z którego widok szedł po okolicyNa drżące wielą gwiazdami błękity,Poddane jednej ogromnej gwiazdzicy.Ta, jako wielki miecz z pochew dobyty,Karbunkuł miała czerwony w głowicy,A ten się błyskał i mienił na zarzyJak oko w ducha niewidzialnej twarzy.XXXWtenczas.w tej gwiezdzie oczyma usiadłemI mocowałem się z nią jak z szatanem;Truciznami ją serdecznymi jadłem,Trawiłem jadów duchowych gryszpanem.Więc czasem ona a czasem ja bladłem.Ażem nareszcie padł, jednym kolanemPrzyklękły.dysząc.przejasnymi śwityJak rycerz w szrankach dzidą w pierś przebity.XXXII obaczyłem w gwiezdzie niby znamięOgnistsze.powiek mgnięcie i błysk oka:Wtenczas uczułem, że mi ducha łamieNa wieki jakaś moc straszna głęboka.Więc obróciwszy ku ludziom przez ramięTwarzy i palcem ognistego smoka(Który w niebiosach wił jasnym ogonem)Wskazując, rzekłem: Przyszła z moim zgonemXXXIIKometa. 1 tu, coraz bardziej bladyI mieszając się już, rzekłem ponuro: Zwiat zwyciężyłem! i oto są ślady,%7łem duch mający moc nad tą naturą!Gwiazdy tę gwiazdę wysłały na zwiady,Czym żyw? czy jeszcze okryty purpurąCzynię rzecz króla, człowieka i zboja?Niebo się zlękło o świat. To śmierć moja!280XXXIIIIdzcie.Już więcej nie jesteście sługiMojej wściekłości, lecz rycerze twardzi.Kupiłem naród krwią.i nad jej strugiPodniosłem ducha, który śmiercią gardzi.Niejeden sobie wieśniak wieczór długiUmili pieśnią i tym się rozhardzi,%7łe będzie o swych ojcach przypominał,Jak śmiało na śmierć szli gdy król wyrzynał!XXXIVCo do mnie?.jam jest bicz okropny, boży,I będę cierpiał, co mi przeznaczono.Za chwilę jednę otchłań się otworzy!Piorun rozerwie moje wielkie łono!Wściekłoście.jak psy spuszczone z obroży,%7łądze.jak słońca ogniste rozpłoną!Ogromne ze mnie na wiatr pójdą cienie,Wszechmiłość zmyta w krwi i wszechcierpienie!XXXVDuch mój odpowie.Lecz wy jak dzieciątka,Jak białych jagniąt jesteście gromada.Wszystko, com czynił, szło z jednego wątka,I cały ciężar zbrodni na mnie spada.W kurhanach tylko zostanie pamiątkaI w pieśni długiej wędrownego dziada,%7łem żył. Chwasty mi porosną na grobie.Inny was anioł rozmiłuje w sobie.XXXVIAle po latach!. Chciałem mówić więcej,Wtem się zaczęła kości targanina.Przez ołowiany kaptur sto tysięcySzło iskier.topniał na mnie drut i cyna.Chciałem zachować dumny kształt książęcy,Lecz tak pękałem się jak w ogniu glina.Oczy się chmurą zasłoniły czarną,I duch się cały skupił w jedno ziarno.281XXXVIINic więcej. Straszne zaćmienie i głusza!Na sercu ręki bożej położenie;Docisk ostatni pod którym się duszaPękała w skazy, a wzrok szedł w sumnienie.Więc jako robak, co się w ogniu rusza,Tak ona póki w ustach było tchnienie Leżała na dnie swej serdecznej plamy.Aż Bóg otworzył jej wieczności bramy.XXXVIIITaki był koniec mojego żywota,Zpiewany długo w kraju przez rapsodów,Którzy nie doszli, w czym była istotaCzynów? w czym wyższość od rzymskich Herodów?Nade mną była myśl słoneczna, złota,Do niej moc ciemnych, okrwawionych wschodówWiodła mię prosto w złotych celów progi:Jam szedł.jak rycerz.krwawo i bez trwogi
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|