Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Zapalniczkę dał pani pierwszy mąż? – wtrącił pytanie Burden.– Na gwiazdkę.Chwileczkę.To musiał być pięćdziesiąty ósmy rok.– zawahała się, a jej uśmiech był żałośnie smutny.– Było nam wtedy ze sobą wspaniale.Opromieniałam jego życie.– W jaki sposób ją pani zgubiła?– A jak się gubi rzeczy? To było w listopadzie zeszłego roku.Miałam torebkę z zepsutym zamkiem.Zawsze nosiłam przy sobie zapalniczkę, mimo iż nie stać mnie teraz na palenie papierosów.Wexford tylko rzucił okiem na wytarte, nędzne meble i zaraz tego pożałował.Niewiele umykało jej uwadze i teraz wyglądała na dotkniętą.Zmarszczyła brwi i kontynuowała opowieść:– Jednego dnia zapalniczka była w torebce, a na drugi dzień już jej nie było.W ten sam sposób tydzień wcześniej zgubiłam srebrny łańcuszek.Niektórzy nigdy nie zmądrzeją.– pieściła w rękach zapalniczkę, a Burden przyglądał się jej badawczo.– Doskonale wiem, że jest dużo warta – powiedziała pospiesznie.– Wszystko, co dawał mi Geoff, było drogocenne.On nie jest bogaty, ale ma hojną naturę.Byłam jego żoną i nic nie było dla mnie zbyt dobre.Większość innych rzeczy sprzedałam.– przerywając spojrzała na Burdena i wyglądało na to, że przypomina sobie ich poprzednie spotkanie.– Byłam zmuszona – dodała.– Jestem nauczycielką w szkole przyklasztornej, ale nie wiedzie mi się najlepiej.Sama nie wiem, jak udało mi się nie sprzedać i tej rzeczy – wzruszyła ramionami jak ktoś, kto czegoś żałuje, ale jednocześnie uważa żal za stratę czasu i energii.– Może dlatego, że to była zbyt osobista pamiątka.– Uśmiechnęła się filozoficznie.– Cóż, to przyjemnie być kochanym i pamiętać o tym, kiedy miłość już przeminie.„Nie zgubiłaś tej zapalniczki,” pomyślał Wexford, „nie jestem aż tak naiwny.Mogłaś ją zgubić albo Anita Margolis mogła ją zgubić, ale to niemożliwe, abyście obie zgubiły tę samą rzecz w przeciągu sześciu miesięcy”.– Pani Anstey – powiedział na głos – jako była żona pana Smitha musi pani znać jego obecne miejsce zamieszkania.– Nie płacił mi nigdy tych tak zwanych alimentów.Wystarczyło, że zostawił nam mieszkanie – małymi, białymi zębami przygryzła dolną wargę.– Zdaje się, że rozumiem, dlaczego go szukacie.Jakieś sprawy podatkowe? On jest przecież księgowym.Ale jestem pewna, że jeżeli nawet są w jego papierach jakieś nieścisłości, to nie ma to z nim nic wspólnego.– Gdzie moglibyśmy go znaleźć?– Tam, skąd przychodzicie.– Wexford spojrzał na nią z niedowierzaniem, przypominając sobie wizyty, które złożyli wszystkim Geoffreyom Smithom w okolicy.– Kingsbrook Road 22.W starej części miasta.Przed naszym ślubem mieszkał w Kingsmarkham i wrócił tam po rozwodzie.– Czy kiedykolwiek wspominał pani o Anicie Margolis?Nie zachwyciło jej wspomnienie imienia innej kobiety.Widać to było po niej.Uśmiech zniknął z jej twarzy, a ręce mocno zacisnęła w pięści.Ale miała antidotum na każdą truciznę:– Czy to ta dziewczyna zamieszała w jego papierach? Może uchylała się od podatków?– Pani Anstey, czy pani ex-mąż ma klucz do tego mieszkania?Zmarszczyła czoło.Jej oczy były blade, ale tętniące życiem.Bez znaczenia było to, co nosiła na sobie, rozmyślał Wexford; i tak nie zauważyło się tego.Jej osobowość i żywotność powodowały, że ubrania były czymś służącym jedynie do ochrony przed zimnem.Dopiero teraz zauważył stary sweter i fałdowaną spódnicę.– Klucz? – spytała.– Nie zdziwiłoby mnie to.Ale nawet jeżeli ma, to go nie używa.Czasami.– spojrzała na niego spod opuszczonych rzęs, ale nie skromnie czy wstydliwie, tylko tak, jakby wątpiła w jego zdolność rozumienia tego, co mu chciała przekazać.– Czasami chciałabym, żeby z niego korzystał – dokończyła myśl.– Niektórzy ludzie nie chcą wtrącać się w życie innych.Jest mi to obojętne.W przeciwieństwie do przyjętej opinii uważam, że to przesada twierdzić, że zawsze dostaje się to, na co się zasłużyło.Geoff zasługiwał na wszystko, co najlepsze, a dostał guzik z pętelką.Chciałabym tylko wiedzieć, że u niego wszystko w porządku.Była tak pochłonięta swoimi rozmyślaniami, że najwyraźniej zapomniała, z kim rozmawia.Nagle oprzytomniała:– Myślicie pewnie, że jestem szalona rozmawiając z wami w ten sposób.Rzeczywiście nie chcą panowie herbaty?– Naprawdę dziękujemy.– Jak się będziecie z nim widzieli, przekażcie mu ode mnie życzenia.Pozdrówcie go serdecznie.A może nie powinnam was o to prosić.Może on zapomniał już o przeszłości?Jej doświadczona życiem twarz pełna była małych zmarszczek.Wexford pomyślał, że wygląda jak mapa przeżyć i że nie można było tych dekonspirujących linii zbyć wzruszeniem ramion.– Dla Ann, która zagmatwała moje życie.– powiedział Burden wsiadając do samochodu.– Czy to możliwe, że wrócił i zwędził zapalniczkę dlatego, że znalazł inną dziewczynę, do której pasowała wygrawerowana na niej dedykacja?– Nie rozczulajmy się.Sam narobił niezłego bałaganu z dziewczyną, której podarował to cacko.Przypuszczam, że przypomniał sobie o tym, że dał kiedyś swojej żonie prezent, który był bardzo odpowiedni dla innej, nowej Anny.Coś niezbyt uczciwy i wspaniałomyślny jest ten nasz Smith, skoro wkrada się do mieszkania swojej byłej żony i kradnie zapalniczkę.– W każdym razie wiemy już, że nie dał jej Anicie Margolis dziewięć lat temu.Mógł wręczyć jej ten prezent całkiem niedawno.Prawdopodobnie znali się krótko.– To się trzyma kupy – stwierdził Wexford.– Zgadzam się z tą wersją, a ty, Drayton?Burden wyglądał na urażonego faktem, że Draytona pytano o zdanie.– Może nawet użył do morderstwa noża sprężynowego zakupionego u Grovera – dodał kwaśno.Drayton jakby zesztywniał.Lekko rozbawiony Wexford chrząknął.– Pojedź drogą do Stowerton – zwrócił się do Draytona.– Pokażemy to zdjęcie Ruby.Długo kontemplowała zdjęcie, ale Wexford wiedział już, że nie ma to większego sensu.Minęło zbyt dużo czasu i zbyt wiele twarzy przywodzono jej uwadze.Konfrontacja z podejrzanymi na posterunku miała wszystko wyjaśnić, tymczasem jedynie wybiła ją z równowagi.Potrząsając miedzianymi lokami oddała fotografię.– Ilu was jeszcze tu przybędzie?– Co to ma znaczyć?Ruby usiadła na niebiesko-czerwonej kanapie i wpatrywała się w gołą podłogę.– Ten facet od was, jak mu tam, Martin – odparła – dopiero co wyszedł stąd, jakieś dziesięć minut temu.Wexford słuchał zdziwiony [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript