Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie do starych, zmęczonychzwolenników kompromisów, lecz do sępów, wizjonierów, obdarzonych siłą i wolą szybkiegodziałania, obliczonego na rzucenie skorumpowanego, nieudolnego olbrzyma na kolana.Nie doprzyjęcia była mo\liwość, \e akta Matthiasa mogłyby wpaść w Moskwie w jakieś miękkie,pomarszczone dłonie, bo wówczas stałyby się przedmiotem pertraktacji i handlu, a\ wreszciezostałyby odrzucone przez ludzi słabych, bojących się tych, których mieli kontrolować.Nie,myślał Arthur Pierce, metalowa kasetka nale\y do WKR, tylko do Wojennej.Liczne rozmowytelefoniczne przekonały go, \e przy próbie przekazania kasetki przez te parę osób, którymmógł zaufać, istniało spore ryzyko.Jak mo\na się było spodziewać, personel ambasady ikonsulatu był skrupulatnie pilnowany: kontrolowano wszystkie międzynarodowe loty iprześwietlano wszystkie baga\e.A więc sam to wywiezie, razem z ostateczną bronią, broniąśmiertelną: dokumentami, mówiącymi o planowanych kolejnych uderzeniach nuklearnych wZwiązek Radziecki i w Chiny, a podpisanymi przez wielkiego amerykańskiego sekretarzastanu.Były to atomowe fantazje, zrodzone w umyśle chorego geniusza, współpracującego zjednym z najbardziej genialnych umysłów w Związku Radzieckim.Fantazje tak realne, \ezmęczeni, starzy ludzie z Kremla uciekną do swych dacz i do swojej wódki, pozostawiającpodjęcie decyzji tym, którzy potrafią sobie z takimi sprawami poradzić.Ludziom z Wojennej.Gdzie jest teraz ten wspaniały umysł, który to wszystko umo\liwił? Człowiek, który odwróciłsię od swej ojczyzny, tylko po to, aby poznać prawdę, \e się pomylił.I to bardzo się pomylił!Gdzie jest Parsifal? Gdzie jest Aleksy Kaliazin? Z tymi myślami Pierce ponownie obrócił siędo mapy.Ten głupi, choć nie we wszystkim, Havelock wspominał o Shenandoah, i o tym, \e 341człowiek, którego nazywali Parsifalem, znajdował się gdzieś w tej okolicy, czyli w stosunkoworozsądnej odległości od wiejskiej posiadłości Matthiasa.Jednak\e pojęcie stosunkoworozsądnej odległości nie było pojęciem stałym.Dolina Shenandoah miała ponad stopięćdziesiąt kilometrów długości i prawie czterdzieści kilometrów szerokości.Co w takiejsytuacji mo\na uwa\ać za odległość rozsądną? Nie miał jednoznacznej odpowiedzi, a więcrozwiązanie nale\ało znalezć z drugiej strony, czyli w pracowitym umyśle MichaelaHavelocka vel Michaiła Havliczka, syna Vaclava, nazwanego tak na cześć dziadka Rosjaninaz Równego: człowieka wytrwałego i obdarzonego pewną dozą wyobrazni, bo na pewno niegeniuszu.Havelock zredukuje łuk, zatrudni setkę komputerów i odnajdzie jeden telefon,wykonany w określonym czasie do określonego miejsca.Havelock wykona pracę, apomieniatczik zbierze \niwo.Komandora porucznika Deckera zostawią w spokoju, on byłkluczem do otwarcia pewnych drzwi.Pierce pochylił się nad mapą, jadąc wskazującympalcem od jednej linii, do drugiej.Tu, w tym łuku, półkolu odgradzającym Shenandoah odCzyśćca Piątego, roiło się od ludzi i pojazdów na wyznaczonych pozycjach.Od Harper's Ferrydo Valley Pike, autostrady 11 i 66 oraz drogi 7, 50, 15, 17, 29 i 33, były obsadzone ludzmiczekającymi na wiadomość, \e określony samochód zbli\a się w określonym czasie, zmierzającdo określonego miejsca.Od ludzi w pojazdach nie oczekiwano niczego więcej, prócz ustaleniai podania nazwy tego miejsca.Oni byli jedynie najemnikami, nie uczestnikami, a ich czas byłopłacony pieniędzmi, nie zaś celem lub przeznaczeniem.Arthur Pierce, urodzony jakoMikołaj Pietrowicz Malekow w wiosce Ramenskoje, w Związku Socjalistycznych RepublikRadzieckich, nagle pomyślał o przeznaczeniu i tych wszystkich latach, które prowadziły dojego fascynującej roli w tym przeznaczeniu.Nigdy się nie wahał, nigdy nie zapomniał, kimjest, i dlaczego ma tę najwy\szą mo\liwość słu\enia jedynej sprawie.Sprawie tak znaczącej itak potrzebnej światu, gdzie niewielka garstka tyranizowała masy, gdzie miliony \yły nakrawędzi rozpaczy i w beznadziejnym ubóstwie po to, aby bezwzględni manipulatorzy moglicieszyć się ze swych bogactw.W tym samym czasie kapitalistyczne wojska mordowały gdzieśdaleko niewinne dzieci.I nie były to krzykliwe, prowokacyjne wnioski banalnychpropagandzistów, to była szczera prawda.Widział wszystko na własne oczy: od podpalanychwiosek w południowo wschodniej Azji, przez eleganckie jadalnie, gdzie ofertom zatrudnieniatowarzyszyły uśmiechy, mrugnięcia i obietnice finansowe, będące pierwszym krokiem dobogactwa, do wewnętrznych korytarzy władzy rządowej, gdzie hipokryci i ludzie nieudolnizachęcali do dalszej hipokryzji i nieudolności.Jak\e tego wszystkiego nienawidził!Nienawidził korupcji, chciwości i świętoszkowatych kłamców, oszukujących masy.Ludzi,nadu\ywających danej im władzy, napychających kabzy sobie i swoim sojusznikom.DlaPierce'a istniał lepszy świat.Istniało prawdziwe zaanga\owanie.Istniała Wojennaja.Kiedy miał trzynaście lat, ludzie, których nazywał matką i ojcem, przeprowadzili z nimpowa\ną rozmowę.Tłumaczyli mu całą sytuację, trzymając go w ramionach i patrząc mu woczy, aby widział, jak go kochają.Nale\ał do nich, powiedzieli mu, ale nie tylko do nich.Urodził się bowiem w wybranej rodzinie, oddalonej o tysiące kilometrów, która kochała gotak bardzo, \e ofiarowała go państwu i sprawie.Sprawie, mającej stworzyć lepszy świat dlaprzyszłych pokoleń.W miarę, jak Arthur Pierce słuchał "matki" i "ojca", wiele rzeczyzapamiętanych z dzieciństwa nabierało nowego znaczenia.Wszystkie te dyskusje, nie tylko z"rodzicami", lecz tak\e z licznymi gośćmi, często odwiedzającymi farmę, traktowały ocierpieniu i prześladowaniu, o despotycznej formie rządzenia, którą nale\y zastąpić przezrząd oddany ludziom, wszystkim ludziom.I to on miał być jego cząstką.Ludzie, którzy tuprzyje\d\ali, przywozili mu gry, układanki, ćwiczenia i testy, sprawdzające jego uzdolnienia.Wreszcie pewnego dnia, kiedy skończył trzynaście lat, dowiedział się, \e jest chłopcem onadzwyczajnym umyśle.Tego samego dnia poznał te\ swoje prawdziwe nazwisko.Był gotówprzyłączyć się do sprawy."Ojciec" i "matka" ostrzegali, \e to nie będzie łatwe, lecz wprzypadku jakichś wielkich trudności miał pamiętać, \e oni są, \e są zawsze.A gdyby im sięcoś stało, ich miejsce zajmą inni, aby mu nadal pomagać, kierować nim, zachęcać go.Miał byćnajlepszy we wszystkim, miał być Amerykaninem: grzecznym, szczodrym, a przede 342wszystkim pozornie sprawiedliwym.Miał wykorzystać swoje zdolności, aby zajść tak wysoko,jak tylko się da.Jednak\e nigdy nie wolno mu było zapomnieć kim i czym jest, ani jakiejsprawie zawdzięcza dar \ycia i szansę uczynienia świata lepszym.Od tamtego pamiętnegodnia, jego \ycie wcale nie stało się tak trudne, jak to przewidywali "ojciec" i "matka".Podczas nauki w szkole i na uniwersytecie, jego tajemnica słu\yła mu jako ostroga, poniewa\to była jego tajemnica, a on był nadzwyczajny.Były to lata niesłychanie radosne: ka\da nowanagroda i wyró\nienie stawały się dowodem jego nieprzeciętności [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript