Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby nie stałe wibracje, które powodowały, iż wieczne złote pióro kapitana wędrowało po wypoliturowanym blacie biurka, można by pomyśleć, że oto prezes wielkiej firmy i jego pomocnik omawiają interesy we wspaniałym biurze na nieokreślonym piętrze wielkomiejskiego wieżowca.Drugi oficer raz jeszcze spojrzał na kurs wytyczony na mapie.Szeroka szczera twarz wyrażała absolutne zdumienie.Ogilvy wydawał się nie dostrzegać niepewności przeżywanej przez drugiego oficera, do którego należały problemy nawigacji.Jego obowiązkiem było wyty­czanie najekonomiczniejszego kursu przy określonym stanie morza i warunkach meteo.Przy kosztach wynoszących milion funtów za rejs z Europy do Zatoki Perskiej i z powrotem, każda zaoszczędzona mila i godzina oznaczały spory zysk.Natomiast każda mila i godzina stracone powodowały napływ ostrych reprymend i zapytań ze strony dyrekcji wraz z mało delikatnym przypomnieniem, że sto niepotrzeb­nych mil równa się rocznej pensji drugiego oficera.I stąd dylemat: czy należało zaprotestować teraz, czy wziąć na siebie odpowiedzialność i stanąć pod zarzutem, że w odpowiednim czasie drugi oficer nie zgłosił zastrzeżeń.Z kapitanem Ogilvy nic nigdy nie było wiadome i pewne.Czasami, kiedy nudziła go zbyt długa podróż, naumyślnie wystawiał ludzi na próbę, ośmieszając ich.Teraz kapitan Ogilvy wyraźnie go kusił.Poirytowanym głosem zapytał: - Coś pana niepokoi?- To będzie "kosztowało" dodatkowe siedemset mil, kapitanie! - Dwadzieścia tysięcy funtów - zgodził się łaskawie Ogilvy.Drugi oficer z powątpiewaniem pokręcił głową.Zdobył się na odwagę i odparł: - Raczej trzydzieści tysięcy, kapitanie.- Dziękuję panu - powiedział Ogilvy, kończąc rozmowę.Drugi oficer, dotychczas spięty, teraz jakby się zgarbił.Odprężenie.Udało mu się zgłosić obiekcje i specjalnie na tym nie ucierpieć.Kiedy wychodził, Ogilvy zawołał: - Może pan znajdzie sposób zminimali­zowania kosztów!"Psiakrew!" Pobiegł piętro wyżej do kabiny nawigacyjnej za mostkiem.A jednak wpadł w pułapkę! Kapitan z pewnością już obliczył nowy kurs i zna co do jednego penna jego koszt.Jeśli drugi oficer nie zduplikuje tego, co kapitan wymyślił, to przez tydzień ten stary człowiek będzie z niego podkpiwał.Nie może teraz iść na obiad, nie mając gotowych wyliczeń.Pracował do południa nad rozwiązaniem problemu.Przed samą dwunastą pakistański steward przyniósł mu do kabiny nawigacyjnej talerz curry.Drugi szybko zjadł i potem objął wachtę na mostku, zwalniając trzeciego oficera.Pobrał południowe namiary, by ustalić położenie Lewiatana; potwierdziły to, co wskazywały światełka sateli­tarnego nawigatora.Resztę minut czterogodzinnej wachty spędził na głowieniu się, jak obniżyć koszty okrążania zawietrznego skraju Wysp Zielonego Przylądka.Przedstawił kilka różnych propozycji komputerowi, który miał wszystkie informacje na temat zaopatrzenia w paliwo, generalnego zaopatrzenia, balastu i wydajności maszyn w różnych warunkach, a także był wypełniony danymi na temat pogody, prądów, wiatrów i średniej wysokości fal na milionach kilometrów kwadratowych oceanu - a wszystkie te dane w ostatecznym rachunku wpływały na koszty.Przetwarzane przez komputer i wypełzające z drukarek mapy pogodowe wskazywały na wielki niż formujący się w Cieśninie Drake'a, na miotanych sztormami wodach między Antarktydą a południowoamery­kańskim przylądkiem Horn.Jeśli popłyną nowym kursem, to im również da się ten niż we znaki, chyba że przepchnie go południowoatlantycki wyż.Pod koniec wachty wiedział już, którą z propozycji "zabierze" na kapitańską kolację.Trochę popływał w basenie, potem się zdrzemnął, żeby nie być zbyt zmęczonym na nocnej wachcie.Ilekroć Lewiatan płynął po otwartym morzu, kolację podawano w oficerskiej mesie w dwu turach.Młodsi oficerowie - mechanicy, elektrycy i elektronicy, drudzy i trzeci oficerowie, radiomechanicy i pokładowy trzeci oficer - jeśli rozpoczynali wachtę o ósmej – jedli o siódmej, podczas gdy oficerowie starsi - kapitan, główny mechanik, główny elektryk i Drugi nawigacyjny - spotykali się o tej samej porze na koktajlu w gabinecie kapitana Ogilvy.Na tę uroczystość trzeba było się specjalnie ubierać, ponieważ kapitan Ogilvy nosił w sercu tradycje P&O, a do ważniejszych obyczajów wielkich linii transoceanicznych należało spożywanie kolacji w tak zwanym czerwonomorskim rynsztunku - tropikalnym mun­durze oficerskim [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript