[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Poza ropą.Z nieznanych pokładów część ropy wyciekała na powierzchnię.Kiedyś, dawno temu, piorun musiał rozpętać pożar, a ogień mógł się palić przez setki lat.Płonący wyciek był całkowicie nieprzydatny, ale gdzie był jeden, mogło być i więcej, i z całą pewnością znajdowała się tam ropa.Z odległości mili Kanion Maski wyglądał jak szczątki olbrzymiego zwierzęcia, które płonąc padło na ziemię.Zamiast płaskiego wierzchołka, tak jak na mesie, w niebo sterczały nierówne kikuty skał.Nic tu nie rosło i - nie licząc stadka kruków - nie było ani śladu życia.- Stop - powiedział Youngman.Land-rover zatrzymał się.Ani kawałka cienia, pomyślał Paine wysiadając z samochodu.Tak jakby kanion pochłaniał całe światło.Youngman zszedł w dół, patrząc na urwiska skalne.Było to, na swój sposób, zabawne.Ale Paine zmierzał w tym kierunku, kiedy dołączył do niego wczoraj.Youngman powinien był się domyślić.- Czy znasz te kaniony? - zapytał go Paine.- Zna - włączyła się Anne.- Wszyscy Hopi znają to miejsce.- Podaj mi lornetkę.- Youngman zwrócił się do Paine'a.Paine podał mu lornetkę i zastępca szeryfa skupił się na ścianie mesy, z wolna omiatając ją wzrokiem z lewej strony na prawą.- To miejsce ma wymiar religijny - powiedziała Anne.- Nawet nie wiedziałam, że naprawdę istnieje.- Przesądy - przerwał jej Youngman.- Opowieści o czarodziejach dla naiwnych.To was nie dotyczy.Czy twierdzisz, że tam są nietoperze?Paine wskazał na poszarpaną wyrwę między zboczami.- Tędy przelatują.Jeżeli nie możemy tam dojechać samochodem, to resztę drogi pokonamy na piechotę.Youngman przyjrzał się ścianom wąwozu, a potem zwrócił lornetkę na podstawę mesy, na pas czerwonego piaskowca, na którym znalazł to, czego szukał: podwójną czarną spiralę o średnicy trzech metrów, namalowaną z siedem metrów nad ziemią.- Paine, tam musi być z tysiąc jaskiń.Jak mamy znaleźć tę właściwą?- Jeżeli dopchniemy samochód kawałek dalej, to już same nas tam poprowadzą.- Paine dostrzegł napięcie, z jakim Anne przypatrywała się Youngmanowi.- Czy jest tam coś takiego, o czym powinienem wiedzieć?- Martw się o nietoperze.- Youngman oddał mu lornetkę.- Ja zajmę się resztą.Co z samochodem?- Dobra.- Paine rozłożył mapę na masce rovera.- Według mapy geologicznej, którą dostałem od Chee.- Chee ci ją dał? Ciekawe - zauważył Youngman.- W tym sektorze znajduje się ścieżka, którą przejedzie samochód.Youngman zerknął na kanion, a potem na mapę.- To nie jest ścieżka, tylko strumień pyłu wulkanicznego.Zatoniesz w nim aż po dach.- No cóż, mam też zdjęcie satelitarne.- Pokaż.Zobaczymy - powiedział Youngman, widząc wahanie Paine'a.Paine położył na ziemi metrowej długości kalkę ze zdjęciem.Kolorowe cienie mapy zdawały się wsiąkać w piasek.- Trudno je odczytać - zaczął Paine.Youngman obrócił zdjęcie na drugą stronę.- Tutaj mamy słońce - podniósł w górę palec.- Te różowe plamy to wapienne kaniony.Lawa jest czerwona, gdyż się najbardziej rozgrzewa.Te ciemniejsze pasma to kamienie narzutowe.Przez następną minutę Youngman tłumaczył znaczenie kolorów, odgadywał położenie wyschniętych studzien, załomów skalnych i ścieżek.- Ta plama to płonąca ropa.Przez cały rok objaśniałem tego rodzaju zdjęcia, tylko że tamte zostały wykonane przez samoloty zwiadowcze.Zawsze kazano nam szukać płonącej ropy naftowej.Przesunął palcem wzdłuż wschodniej ściany kanionu.- Na górę wiodą dwie drogi.Może obie są zatarasowane, a może tylko jedna.Pojedźcie z Anne samochodem z pół mili wzdłuż podstawy mesy, aż znajdziecie wjazd.Jedźcie powoli.Grozi wam tylko pył wulkaniczny, ale głupio byłoby w nim ugrzęznąć.Ja pójdę na wschód.Jest i krótsza droga, ale zawalona głazami.- Miała rację - powiedział Paine.- Dobrana z nas drużyna.Youngman nic nie odrzekł, tylko czekał, aż Anne i Paine wsiądą do samochodu.- Chciałabym, żebyś z nami pojechał.- Później.Gdy tylko rover oddalił się na zachód, Youngman puścił się biegiem na wschód, w kierunku podwójnej spirali wyrysowanej na skale.Paine zredukował bieg i skierował samochód na ścieżkę, o której mówił Youngman.Pomijając łupki miki, nie widział przed sobą żadnych przeszkód, więc nabrał otuchy.- Indianin miał rację.To znaczy Youngman.- Spojrzał na Anne, żeby się upewnić, czy jej nie uraził.Myślami błądziła gdzieś daleko.Powiedział głośniej: - Ciekawy człowiek z tego Youngmana.- Chyba tak.Obserwowała ścieżkę.Rover wspinał się pod górę; żwir tryskał mu spod kół.Wznoszące się nad nimi ściany lśniły białością.- Ale nie musi być - dodała.- „Ciekawy" to takie mało pojemne słowo.Zużyte.Wampiry są „ciekawe", dżuma jest „ciekawa", Indianie są „ciekawi".Wszystko to, z oddalenia, jest „ciekawe".Życie jest „ciekawe"
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|