[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Znajdą i zabiją.Pana też zabiją i zabiją każdego, o kim będąmyśleli, że zna ich tajemnicę.– Tajemnicę? Jaką tajemnicę? Niech pan posłucha, jeśli naprawdę uważa pan, że pańskie życiejest w niebezpieczeństwie, proszę mi powiedzieć, gdzie pan jest.Będziemy pana chronić.Po drugiej stronie rozległo się prychnięcie.– Proszę nie składać obietnic, których nie będzie pan mógł dotrzymać.– głos zamilkł namoment.– Skontaktuję się z panem później.Muszę wymyślić jakiś sposób, dzięki któremu nie uda sięim tego przechwycić.Czy pan rozumie?Fabel zmarszczył brwi i zastanowił się.– Tak, rozumiem.Połączenie zostało przerwane.ROZDZIAŁ 28Fabel zdawał sobie sprawę, że nie spotka się z serdecznym przyjęciem.Zadzwonił, żeby umówićsię na spotkanie z Tanją Ulmen, pierwszą rzekomą ofiarą Föttingera, ona zaś zapytała, czy niemogliby załatwić sprawy przez telefon.Teraz była szczęśliwą mężatką, miała dzieci i mieszkaław Bad Bramstedt – małym miasteczku między Hamburgiem i Kilonią – a jej rodzina nic niewiedziała o incydencie, który wydarzył się dawno temu, gdy studiowała razem z DanielemFöttingerem.Fabel wyjaśnił jej, że to część śledztwa w sprawie morderstwa, więc rozmowa przeztelefon nie wchodzi w grę.Tak naprawdę jednak nie lubił, gdy cokolwiek nie pozwalało muobserwować reakcji ludzi, których przesłuchiwał.Tanja Ulmen niechętnie zgodziła się porozmawiaćz nim po pracy.Jak wytłumaczyła, jest nauczycielką w miejscowej średniej szkole.Był lekkozaskoczony, kiedy Ulmen zażądała, żeby na przesłuchanie przywiózł ze sobą jakąś policjantkę.Czterdzieści minut trwało, zanim Fabel i Anna dotarli do Bad Bramstedt, i kolejne dziesięć, nimznaleźli parking postojowy przy drodze numer dwieście siedem, na zachód od miasteczka.W czasiepodróży Anna zwróciła uwagę, że jej towarzysz częściej niż zwykle spogląda we wsteczne lusterko.– Czy on znów tam jest? – spytała.– Ten wóz z napędem na cztery koła?– Nie.Przez chwilę myślałem, że jest.Ale nie.Może na starość dopadła mnie paranoja?– Jeśli naprawdę uważasz, że ktoś cię śledzi, zwłaszcza przy okazji tego całego gównianegorozgardiaszu ze znikającymi mailami i SMS-ami, to moim zdaniem powinniśmy wpaść z wizytą doSeamark International i uzyskać od nich parę odpowiedzi.– To może nic takiego – odparł Fabel.– Może to był zbieg okoliczności.Może też pomyliłem się,biorąc dwa albo trzy różne samochody za jeden i ten sam.Zanim wykonamy jakiś ruch, najpierwchcę się upewnić.Zresztą, sama widzisz, że teraz go nie ma – zawahał się, a po chwili dodałniepewnie – Jest jeszcze coś, Anno.To znaczy, coś poza tymi mailami i SMS-ami.Wczorajwieczorem miałem telefon.Anonimowy telefon od kogoś, kto twierdził, że wie o wszystkim, że wie,co się stało z Melihą Yazar i Müllerem-Voigtem.– I mu uwierzyłeś? – w głosie Anny brzmiało niedowierzanie.– Nie uważasz, że po wszystkim,co tu się dzieje, jest całkiem prawdopodobne, że to dalszy ciąg tej samej zabawy?– Też się nad tym zastanawiałem.Ale.Sam nie wiem.W tym telefonie było coś, co mnieporuszyło.Gość mówił, że tamci go znajdą i zabiją, i wierzę, że naprawdę tak myślał.Może on jestbyłym członkiem albo ma z nimi inny związek?– Więc rzeczywiście jesteś przekonany, że za całą sprawą stoi Pharos Project?– Nawet więcej, Anno.Zaczynam powoli mieć wyobrażenie o tym, co tu naprawdę sięwydarzyło.Spójrz, to chyba ona.Na parkingu stał jeden jedyny samochód: wiekowy citroen.Parking od drogi oddzielała gęstazasłona drzew, a po drugiej jego stronie rozciągał się jeszcze gęstszy las.Frau Ulmen nalegała, żebyspotkanie odbyło się właśnie tutaj; znajdowało się na tyle daleko od miasteczka, żeby nikt jej niezauważył, i na tyle blisko, by mogła wrócić do domu, nie wzbudzając niczyich podejrzeń.– Powiedziałam dzieciom, że muszę zrobić zakupy, ale że za godzinę wrócę – powiedziała napowitanie bez ogródek, wsiadając na tył samochodu Fabla.– Mówił pan, że chce porozmawiać zemną na temat Daniela Föttingera?Fabel wiedział z raportu, że Tanja Ulmen ma trzydzieści kilka lat, ale wyglądała na tak zmęczonążyciem, że w innym wypadku trudno byłoby na pierwszy rzut oka odgadnąć jej wiek.Rozczochranejasne włosy, spięte były wielką, drewnianą klamrą, ozdobioną motywem celtyckiego łuku, a luźneubranie, które miała na sobie, nieco przypominało cygański strój.W każdym calu pasowała dowyobrażeń o ekscentrycznej nauczycielce malarstwa, choć Fabel wiedział, że w rzeczywistościTanja Ulmen wykłada informatykę.– Tak, Frau Ulmen – potwierdził.– Chcielibyśmy porozmawiać z panią o Danielu Föttingerze.Czy pani wie, że on nie żyje?– Owszem.Czytałam o tym w gazetach.– Więc wie pani, w jaki sposób umarł?– Tak.W bardzo bolesny sposób.I jestem z tego zadowolona.Mam nadzieję, że ten bydlakumierał długo, bardzo długo.– Obawiam się, że niestety tak – odparł Fabel.– Trudno sobie wyobrazić gorszy rodzaj śmierci.– Czy mam rozumieć, że przyjechał pan po to, żeby oskarżyć mnie, że miałam z tym cośwspólnego?Na twarzy Tanji Ulmen pojawiła się zaciętość.Bunt.Fabel przypuszczał, że bardzo chciałacieszyć się ze śmierci Föttingera, ale nie potrafiła.– Nie, Frau Ulmen.Poprosiłem panią o rozmowę, ponieważ próbuję stworzyć sobie jakiś obrazDaniela Föttingera.Dlatego chcę zapytać, co się wydarzyło pomiędzy nim a panią.– Między nami nic się nie wydarzyło.Ten gnojek po prostu mnie zgwałcił.– Więc czemu nie ścigała go pani sądownie? – wtrąciła Anna
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|