Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wesołych świąt dla wszystkich! Joe, nie kantujemy cię.Jak tylko wzejdzie słońce, wyślemy helikoptery, które cię osłonią.- Posłuchaj mnie uważnie.Słuchaj i myśl! Jeżeli jeszcze żyję, to tylko dlatego, że oni są przekonani, iż panują nad sytuacją.Oni chcą zestrzelić helikopter.- Nie masz racji, Joe, oni chcą się dostać do telewizji.Chcą się podłączyć do sieci, potem do satelity i oznajmić coś na cały świat.- I?- Ludzie, z którymi się skonsultowaliśmy, mó­wią, że to trudne, jeśli nie niemożliwe.Właśnie staramy się im to powiedzieć.O świcie helikoptery mają spuścić to, co zostanie z grupy policjantów SWAT, którzy spróbują przedrzeć się do zakładników.Tylko że wtedy wielu zakładników zginie.Wśród nich Stephanie, Judy i Mark.Policja jednak nie da rady.Zadanie zostanie prze­kazane wojsku, które utoruje sobie drogę, wysadzając dół i górę budynku.Armia ma szansę zwyciężyć, ale wtedy wszyscy zginą.Leland zdecydował się nie dyskutować więcej.- Joe, czujesz się na siłach porozmawiać z kump­lem?- Mówisz, jakbyś występował w telewizji.- Daj spokój, stary.Chcę jedynie wrócić do domu i sprawdzić, co Mikołaj zostawił mi pod choinką.- Ja dostałem kilka automatów.- Wstał, stara­jąc się nie zwracać uwagi na ból.Dostałem ich już sześć.- Myślałem, że mówiłeś: siedem.- Ach, dostałem ich siedem.Ostatnia była Hannah.- Skąd znasz jej imię?Policja chciała się zorientować, co się stało na dachu.- Chciałem z nią porozmawiać o poezji.Co z tym przyjacielem? - Przypadkiem uświadomił sobie, że jeśli będzie przebywał w świetle, żeby obserwować, co się wokół dzieje, nie będzie mógł tego robić zbyt długo.Zostanie dostrzeżony.- Masz dwie możliwości do wyboru: Billy Gibbs lub Kathi Logan.- Powiedz Billy'emu, że nadal jestem górą.Bę­dzie wiedział, o co chodzi.- Chcesz więc porozmawiać z panną Logan?- Z panią.- Billy Gibbs słyszał cię w telewizji i radzi ci zejść ze słońca, cokolwiek to znaczy.- To znaczy, że Billy wie, kto jest kapitanem, - Nie była to wcale zła rada.Leland skierował się ku wschodniej stronie budynku.- Czy taką miałeś rangę w czasie wojny?- Pozwolisz mi porozmawiać z Kathi Logan, czy nie?- Chyba tak, bo inaczej dostanę listy z pogróżka­mi od twoich fanów.- Zapomniałem, że mamy widownię.Co za szko­da, stracili pół widowiska.- Jesteś pewien, że zabiłeś siedmioro?- Jak dotąd.- I na początku było ich dwanaścioro?- Słyszałem, jak to mówili - i wcale nie na mój użytek.- Co chcesz przez to powiedzieć?- Od dziewiątej wieczorem bawimy się w kotka i myszkę.Jeśli któryś z nich to przeżyje, urządzimy sobie wspominki w przyszłym roku.Z pizzą i kręglami.Połącz mnie, do cholery, z Kathi Logan, zanim jeszcze coś powiesz.- Rany, cieszę się, że nie jeżdżę z tobą w czarno--białym.- Joe? Tu Kathi.Słyszysz mnie?- Jakbyś była w sąsiednim pokoju.Pójdziesz ze mną do kina? Jak się czujesz?- Pewnie, że pójdę.U mnie wszystko w porząd­ku, a co u ciebie? Siedzę przed telewizorem.To wszystko wygląda tak, jakby tam była wojna.- Nie, to tylko jeden głupi gliniarz oczyszcza okolicę.- Powiedzieli mi, co już zrobiłeś.- Sama możesz to powiedzieć.- Nie, nie mogę.- Rozumiem.Słuchaj, dziewczyno, tego mnie właśnie uczono.Leży tu jedna młoda dama, która nazwała mnie wyszkolonym psem.Ci ludzie zawsze starają się odmówić ci twojego człowieczeństwa.Ob­chodzi cię, ze nas słuchają i oglądają?- Nic a nic.Interesujesz mnie jedynie ty.- Wyszkolono mnie, ale nie jestem psem czy innym zwierzęciem.Jestem tylko człowiekiem działa­jącym w pojedynkę.Moja ciągła obecność tutaj powin­na ich czegoś nauczyć.- Joe, zgadzam się z tobą, ale nie wiem, czy stać mnie na tyle odwagi, co ciebie.Starał się odnaleźć drogę do budynku przez dach.Jeśli terroryści podsłuchują tę rozmowę, niech myślą, że uciął sobie pogawędkę z dziewczyną.Niemal czuł zapach jej perfum, a na swoich ustach smak jej ust.Na szczęście przeznaczenie zostawiło mu coś, w co mógł wierzyć.- Dobrze, czy możemy to potraktować jako osobistą rozmowę? Słuchałaś taśmy?- Tak.- Zostałem odcięty przez tych ludzi.Nie wie­dzieli, że wyszedłem z przyjęcia, żeby zadzwonić do ciebie.Udało mi się dostać na górę.Zobaczyłem, jak zabijają jednego faceta o nazwisku Rivers.Anton Gruber strzelił mu w serce i ja byłem tego świadkiem.Starałem się nadać SOS, ale oni wysłali za mną jednego ze swoich.Odesłałem go ze złamanym karkiem.Teraz już chyba domyślasz się, kim jestem.Pracowałem na ulicy przez prawie trzydzieści pięć lat.Policja chce mieć dokładną informację o tym, co tu zaszło.Wiesz już, co robię?- Tak.- Czy naprawdę mogę to uznać za rozmowę osobistą? - Nie było żadnej drogi przez dach.- Myś­lałem o tym miejscu na plaży.Trochę czasu upłynie, zanim będę mógł znowu chodzić, ale to by było cudowne.- Dlaczego nie możesz chodzić?- Powiem ci to później.Jedyna droga, jaką znał, wiodła przez szyb wentylacyjny, ale wtedy nie mógłby wrócić na górę, nawet gdyby udało mu się zejść na dół.Zorientował się, że byłoby dla niego korzystne, gdyby Mały Tony doszedł do przekonania, że go całkowicie unieszkodliwił.Miał zapewnić osłonę helikopterom.Która, do cholery, godzina? Prawie 5.30.Za jakieś pół godziny powinno wzejść słońce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript