Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przerażenie ścisnęło jej pierś, strach zaćmił oczy.Oszołom mnie, na miłość bogów! modliła się o szybsze nadejście odrętwienia.Herne niemal się szarpnął, gdy Letniacy położyli na nim ręce; zobaczyła, jak napięły się i stwardniały jego mięśnie, nim słabość nie zwyciężyła siły.Siedziała całkowicie bez ruchu, pozwalając potulnie, by Letniacy spętali jej ręce i nogi, przywiązali ją mocno do Herne'a i przymocowali liny do wozu.Choć miał on kształt łodzi o zaokrąglonym dziobie, to wiedziała, że w dole, pod stosami futer i ofiar, jest dziurawy jak sito i że zatonie niemal natychmiast.Nie mogła powstrzymać dłoni przed szarpaniem się z więzami ani ciała od odsuwania się od Herne'a.Zwrócił ku niej zamaskowaną twarz, lecz na nią nie spojrzała.Królowa Lata znowu stanęła przed nimi, lecz zwrócona przodem do wody, odmawiała ostatnią Inwokację do Morza.Gdy skończyła, tłum znów zamarł w milczeniu, tym razem milczeniu oczekiwania.Teraz, w każdej chwili może dać znak.Arienrhod poczuła, jak senne odrętwienie zaczyna pełznąć jej nogami, wzdłuż kręgosłupa, lecz myśli ciągle miała jasne.Czy tak miało być? W końcu ciało zbyt jej znieruchomiało, by ją zdradzić, dało dostojeństwo śmierci czy chciała tego, czy nie.Ale Królowa Lata, zamiast się usunąć w bok, znowu zwróciła się do niej.- Wasza Wysokość.- W stłumionym głosie wyczuła napięcie.- Czy.chcesz przed śmiercią spojrzeć na twarz Królowej Lata?Arienrhod popatrzyła na nią ze zdumieniem, wyczuła, że to samo czyni Herne.Według tradycji nowa Królowa nie powinna zdejmować maski, odgradzającej ją od grzechów, dopóki poprzednia nie zniknie w morzu.Robi to dopiero wtedy, dając znak tłumowi, że ma iść w jej ślady.Ale ta kobieta wcześniej już zboczyła ze ścieżki rytuału.Czy jest aż taka głupia ? A może kryje się za tym coś innego?- Tak, chciałabym ujrzeć twą twarz - mruknęła, wyduszając z trudem słowa zdrętwiałymi wargami.Królowa Lata podeszła bliżej do wozu, tak by tłum nie mógł jej dobrze widzieć.Powoli uniosła ręce do maski i zdjęła ją z głowy.Wypadła spod niej kaskada srebrzystych włosów.Arienrhod wpatrywała się w odsłoniętą twarz.Przyglądał się jej również krąg otaczających wóz Letniaków.Słyszała, jak mruczą z niezmiernym zdumieniem na widok tego, co ujrzała i ona.na widok twarzy dokładnie takiej samej jak jej.- Moon.- ledwo zdołała zdradzić się szeptem.Ciało jej tkwiło w całkowitym bezruchu, jakby nie widziała niczego nadzwyczajnego, niczego niezwykłego, niewiarygodnego, niemożliwego.Nie na marne.Nie pójdzie na marnę!- Bogowie - wymamrotał niewyraźnie Herne.- Jak? Jak to zrobiłaś, Arienrhod?Uśmiechnęła się tylko.Moon odrzuciła włosy, odpowiedziała na uśmiech własnym, pełnym wybaczenia, buntu i współczucia.- Nadeszła Zmiana.dzięki tobie, wbrew tobie, Wasza Wysokość.- Znowu opuściła maskę na twarz.Letniacy wokół wozu odsunęli się, patrzyli na twarze obu królowych, ich własne wyrażały coś pośredniego między zdumieniem a strachem.- Królowa! Obie są Królową.- to znak, wróżba.Na gardle Moon widać było wyraźnie tatuaż sybilli; wskazywali na niego, coś mrucząc.Herne z trudem zachichotał.- Tajemnica się wydała.nareszcie.Była na innej planecie; dowiedziała się, kim jest.- Co? Co, Herne? - Syknęła, usiłując skręcić głowę.- Sybille są wszędzie! Nigdy się o tym nie dowiedziałaś; nigdy nawet nie podejrzewałaś.Tak samo jak te wypchane kukły.- Zerknął w stronę stojących na podwyższeniach pozaziemców.Zadławił się zduszonym śmiechem.Sybille są wszędzie?.Czy to możliwe? Nie, to niesprawiedliwe, tak mało jeszcze wie! Zamknęła oczy, nie mogąc się skupić na spoglądaniu w głąb siebie.Ale nie poszło to na marne.Chór jęków i złorzeczeń zaczął znowu ich ponaglać, nieuniknienie jak sama zmiana czekał niecierpliwie na ofiarę.Cały żal przepełniający tłum, cała jego wina, wrogość, niechęć i lęk zalewały teraz kruchą łódź, bezsilne postacie Arienrhod i Herne'a, by utonąć wraz z nimi w szczytowym momencie obrzędu.Królowa Śniegu nie unikała już zetknięcia się ciała jej i Heme'a, wdzięczna wreszcie, że ktoś dzieli z nią wyrok, ostatnie chwile.przejście gdzie indziej.Widziała zbyt wiele wizji niebios i piekieł, by wśród nich wybrać.Mam nadzieję, że trafimy do własnych.Po raz ostatni spojrzała na świat i zobaczyła Moon stojącą z boku wozu.Ciało miała bardzo napięte, jakby składała nieodwołalną przysięgę, jakiej nigdy nie będzie mogła cofnąć.Czemu to ją boli? Cieszyłabym się.Nie mogła sobie przypomnieć, dlaczego by się cieszyła ani nawet czy rzeczywiście [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript