[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Vesta mówi, żenie powinien był spać, bo dobrze mu płaci.Pewnie wszyscy już wiedzą, że wczoraj ten głupek, mój mąż, spalił nasz garaż.Takibył zajęty naprawianiem radia, żeby móc ze swoją kolejową bandą słuchać transmisjimeczów baseballa, że upuścił papierosa na stertę moich starych Ladies Home Compa-nions , które zbierałam, i w ciągu kilku minut nasz garaż spłonął do szczętu.Moja dru-ga połowa była tak zaabsorbowana ratowaniem swej drogocennej piły, którą mu dałamna urodziny, że zapomniał wyprowadzić samochód.Samochodu nie żal mi tak jak tych magazynów.Zresztą i tak nie jezdził.Synek Essie Rue, który dzięki swoim rozmiarom zaskarbił sobie miano Maleństwa,wygrał 10 dolarów w konkursie fasolkowym.Pomylił się o 83 fasolki, ale Idgie mówi, żebył najbliżej.A przy okazji, zdechła Boots i Opal mówi, że ma nadzieję, że jesteście zadowoleni.Dot Weems.151KAWIARNIA WHISTLE STOPWHISTLE STOP, ALABAMA22 listopada 1930Był zimny, krystalicznie czysty dzień.Zbliżała się pora jednej z ulubionych przezwszystkich audycji radiowych.Grady Kilgore właśnie kończył drugą filiżankę kawy.Sip-sey, która zmiatała niedopałki papierosów pozostawione przez poranny tłum, pierwszawypatrzyła ich przez okno.Przed kawiarnią cichutko zaparkowały dwie czarne półciężarówki, z których powoli,lecz zdecydowanie wysiadło ze dwunastu członków Klanu w pełnym rynsztunku.Usta-wili się w szeregu przed kawiarnią. O Boże, przyszli. powiedziała Sipsey. Wiedziałam, po prostu wiedziałam.Ruth, która pracowała za barem, spytała: Co jest? I podeszła do okna, żeby zobaczyć.W chwili kiedy ich zobaczyła, krzyknęła za siebie: Onzell, zamknij tylne drzwi i przynieś mi dziecko!Mężczyzni nic, tylko stali na chodniku przed kawiarnią niczym jakieś białe posągi.Jeden trzymał tablicę z krwistoczerwonym napisem: STRZE%7łCIE SI NIEWIDZIAL-NEGO KR�LESTWA.POCHODNIA I SZNUR S GAODNE.Grady Kilgore wstał, podszedł do okna, wyjrzał i, dłubiąc w zębach wykałaczką, za-czął przyglądać się ludziom w spiczastych kapturach.Spiker w radiu powiedział: A teraz, dla wielu przyjaciół, którzy! na niego czekają,przedstawiamy słuchowisko Zwykły Bill, fryzjer z Harville.opowieść o człowieku, któ-ry może mieszka obok ciebie.Idgie, która była w łazience, wyszła i zobaczyła, że wszyscy wyglądają przez okno. Co się dzieje? Chodz tu, Idgie powiedziała Ruth.152Idgie wyjrzała. O, cholera!Onzell podała Ruth dziecko i stanęła u jej boku. O co tu, do diabła, chodzi? spytała Idgie Grady ego.Grady, który wciąż dłubał w zębach, powiedział z przekonaniem: To nie nasze chłopaki. No to kto?Grady rzucił na stół dziesiątaka. Zostańcie tu.Już ja się, kurczę, dowiem.Sipsey siedziała w kącie z miotłą, mrucząc pod nosem: Ja tam się nie boje duchów białych ludzi.A gdzie tam.Grady wyszedł i zagadnął mężczyzn.Po paru minutach jeden z nich pokiwał głową,powiedział coś do pozostałych i, jeden po drugim, równie cicho jak przyszli, zaczęli od-chodzić.Ruth nie była pewna, ale wydawało jej się, że jeden z mężczyzn patrzył prosto na niąi na dziecko.Potem przypomniało jej się, co kiedyś powiedziała Idgie, i spojrzała najego buty, gdy wsiadał do ciężarówki.Kiedy zobaczyła, że to czarne, wypolerowane nawysoki połysk pantofle, nagle się przeraziła.Grady wrócił do kawiarni całkiem spokojny. Niczego nie chcieli.Postanowili was tylko trochę nastraszyć i już.Jeden z nich byłtu któregoś dnia i zobaczył, że sprzedajecie czarnuchom jedzenie, więc pomyślał, że dawam nauczkę.I to wszystko.Idgie spytała, co takiego im powiedział, że tak szybko zabrali się z powrotem.Grady zdjął kapelusz z wieszaka. Och, powiedziałem im tylko, że to nasze czarnuchy i nie chcemy, żeby jacyś z Geo-rgii mówili, co nam wolno, a czego nie wolno.Spojrzał Idgie prosto w oczy. I gwaran-cholera-tuję, że już nie wrócą. Po czym włożył kapelusz i wyszedł.Chociaż Grady był członkiem założycielem klubu Dill Pickle i nałogowym oszustem,tego dnia powiedział prawdę.Idgie i Ruth nie wiedziały jednak, że ci chłopcy z Georgiico prawda byli zli, ale nie na tyle głupi, by zadzierać z Klanem w Alabamie i na tyle by-strzy, żeby czym prędzej się wynieść i już nigdy nie wrócić.To dlatego Frank Bennett wrócił, wrócił sam.i pod osłoną nocy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plmikr.xlx.pl
|