Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kropa - już na peronie - słyszy świst hamulców, gwar ludzkiej ciżby,dzwonki telefonów komórkowych i końcówkę komunikatu:-.wagony klasy pierwszej zatrzymują się w sektorze pierwszym, wa-gon restauracyjny: w sektorze drugim.Sto pięćdziesiąt metrów od niego kobieta o kuli pomaga ruszyć kale-kiemu młodzieńcowi.Chłopak macha ręką i wydaje z siebie jakieś głośneniezrozumiałe dzwięki.- Musimy! Już teraz! Nasz pociąg! - Kobieta w moherowym berecienajwyrazniej rozumie, co ten biedak do niej mówi.Ale chyba brakuje jejsił, aby pociągnąć go za sobą.- Idziemy, Jacek! Jacek!! - Stuka laską wkamienną posadzkę i prosząco przekrzykuje hałas zatrzymującego się po-ciągu.Młody kręci uniesioną wysoko głową, jak gdyby odprowadzał wzro-kiem gołębie przelatujące pod sklepieniem dworca.Na zaślinionej brodziewisi mu kawałek kiełbasy.- To jest nasz pociąg!! - kobieta krzyczy na wpół histerycznie.- Ja pani pomogę! - Maja podchodzi i bierze chłopaka pod ramię.-Pomogę wam wsiąść!- Dziękuję ci, dziecko.dziękuję.- Opiekunka młodego inwalidy patrzy z wdzięcznością, ale chłopak wciąż stawia opór.Szarpie się z niespodzie-waną siłą.- No to raaazem, hooop! - Maja, wysilając się do granic swych nie-wielkich możliwości, wpycha zaślinionego chłopaka do wagonu.Szukający jej agent już od dziesięciu sekund przetrząsa peron.Arsensłyszy jego świszczący oddech.Ponaglająco kiwa palcem na Marksa:- Kamery z dołu?- Jeszcze chwila.chwila.- Zachodni kraniec.- Róża powiększa poszczególne fragmenty obrazu.Zainstalowany w destilerze program potrafi z kilku pikseli na krzyż stwo-rzyć najbardziej prawdopodobny obraz twarzy.Arsen nie ma wątpliwości -nie oni jedni szukają teraz dziewczyny numer siedemnaście.Ale oni jąpierwsi dopadną.Przewaga technologiczna.- Idz w stronę lokomotywy - dowódca przekazuje komendę agentowi,który rzuca do mikrofonu krótkie potwierdzenie i rusza we wskazanymkierunku wzdłuż wagonów.Kilkunastoosobowe grupki podróżnych skupiłysię przed wejściami.Pierwsi z wsiadających - widoczni przez przybrudzonerdzawo szyby - zajmują puste jeszcze przedziały.Kropa skanuje twarze, profile i sylwetki.Błyskawicznie odsiewa męż-czyzn, dzieci, stare kobiety.Młodym poświęca ułamki sekund, ale nie robibłędu: nie ta, ta też nie, ta - nie.Jeszcze cztery wagony.Większość prze-działów jest dobrze oświetlona, niektóre - ciemne.Te wymagają więcejuwagi.Mijają cenne sekundy.Komunikaty brzęczą nad głową.Przed wejściem do korytarza pierwszej klasy, który właśnie mija, zosta-ło tylko dwóch mężczyzn - jeden jest czarnoskóry.W środku, za szybą,widać młodą suczkę, włosy jasne, proste, z wplecionymi warkoczykamibordo.Kropa zbliża twarz do okna, ale to jednak nie ta.Kolejny przedział inastępna blondynka.Zbyt grube dupsko.Jeszcze jedna w przejściu.dużydekolt.też nie ona. Za plecami agenta słychać szum, stukot i zgrzyt.Ekspres z Lublina doGdyni staje po drugiej stronie peronu.Jest czternaście po siódmej.Sytuacjazaraz się skomplikuje.Dwie suki w wagonie drugiej klasy - obie niepodobne.Pociąg do Trójmiasta wypluwa przeszło setkę wysiadających.Niektó-rzy, by uniknąć tłumu, przechodzą na drugą stronę peronu.PrzeszkadzająKropie w marszu.Na szczęście mało kto jest na tyle wysoki, aby zasłonićmu widok.Zaraz.Kątem oka dostrzega stojącą tyłem do niego jasnowłosą dziewczynę wpopielatym, włóczkowym blezerze i ciemnych okularach.Elegancka, ta-baczkowa torebka na ramieniu, wzrost się zgadza.Identyczne włosy i jesz-cze coś identycznego.ten sam, zapamiętany ze zdjęć kształt ramion i uło-żenie głowy.Te same zgrabne nogi w opiętych dżinsach.Wypięty tyłek.Całkiem zdrowy: sweter osłaniający pośladki właśnie podjeżdża do góry,bo suczka wchodzi na stopień wagonu pierwszej klasy.- Ich sehe.Warsssziawa Zachodnia, G-dynija.Agent odczytuje tablicę ze ściany pociągu i rzuca się w stronę popiela-tego swetra.Ona już wsiadła, tuż za nią wepchnął się do wagonu ktoś mon-strualnie gruby i niewiele niższy od Kropy.Całkowicie zasłonił, jebany wdupę, figurantkę.Pięć-sześć osób przy drzwiach.Kropa roztrąca całą tęgrupę łokciami, próbując jednocześnie zobaczyć ściganą przez okno.Jest!Niestety - znów odwrócona.Kolejny komunikat nadawany przez megafony miesza się z gwizdkamikonduktorów.Pociąg do Piły rusza z przeciwnej strony peronu, lecz agenttego nie widzi.Już wdarł się do wnętrza wagonu.Jest w wąskim korytarzu.Szerokie plecy grubasa.Mocne kopnięcie wycelowane tuż nad piętą spro-wadza tę tłustą świnię do parteru.Kropa przeskakuje wierzchem.Jeszczedrugie i trzecie męskie ramiona.czarne skórzane kurtki.Przeciska się,spychając przeszkadzających na bok.Drugi przedział - nie.Trzeci: też nie. - Który wagon? - krótkie pytanie Arsena.- In der Mitte.- Agent nie jest w stanie określić tego precyzyjnej.- yle.To nie tam - Róża mówi spokojnie i wyraznie.- Nie tam!! - Słowa Arsena docierają do agenta w tym samym mo-mencie, w którym ukazuje mu się wnętrze piątego z kolei przedziału wwagonie do Gdyni.Blondynka jest sama, stoi przy oknie, tyłem do szyby,patrzy na Kropę skośnymi oczami.Ufarbowana na blond Wietnamka, amoże Chinka?Kropa straszliwie klnie, Arsen, słuchając jego bluzgów, wypluwa z ustgorzki, tytoniowy wiór, Marks i Ezra milczą wpatrzeni w szefa, Róża, po-ruszając niewielkim dżojstikiem, odczytuje kolejne wskazania destilera.- Musiała być w drugim pociągu.Już ruszył.- Pizdzielec! - Tym razem Arsen mówi to głośno i do mikrofonu, tak,aby Kropa słyszał.- Oba pociągi jadą przez tę samą stację.- Ezra podchodzi do szefa ipokazuje coś na ekranie.- Warszawa Zachodnia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript