Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ed�winem Averym-Finchem.To miły gość.Był.- Znowu milczałachwilę, dobierając starannie właściwe słowo, wyraznie ze względu nanią, Susannę.A że delikatność nie leżała raczej w naturze Daisy Jo�nes, Susanna poczuła się zaintrygowana.- Był bliskim przyjacielemJamesa.Zajmuje się sprzedażą antyków.Ma sklep przy Bond Street,po zachodniej stronie.Nie pokazał się w teatrze, odkąd.no, odkądstało się to z Jamesem.- Dziękuję, panno Jones.- Och, drobiazg, panie White.- Teraz, kiedy rozmowa dobiega�ła końca, Daisy znowu stała się uosobieniem zmysłowości.- Całaprzyjemność po mojej stronie.- Mrugnęła do Kita, po czym znówprzygarnęła Susannę do swego wyperfumowanego biustu.- Mam nadzieję, że uda ci się znalezć Annę, kochanie.-Ja też, panno Jones.- Głos Susanny był nieco stłumiony, jakoże jej twarz ginęła w obfitości cielesnych kształtów Daisy.- Chciała�bym doprowadzić do oczyszczenia jej nazwiska.Daisy wypuściła ją z objęć i Susanna odzyskała dech.- Czy będziemy mogli porozmawiać z panią raz jeszcze, pannoJones, o ile zajdzie potrzeba? - spytał Kit.- W tej chwili musimystawić się gdzie indziej.- Z przyjemnością, panie White.Niemal ciągnął ją za łokieć, gdy opuszczali Białą Lilię, tak sięspieszył.Przemknęli obok przystojnego pana Shaughnessy, Genera�ła i ćwiczących tancerek i błyskawicznie znalezli się w powozie.Kituderzył pięścią w sufit, dając znak, by ruszali, i po najwyżej dzie�sięciu minutach byli już w zajezdzie.Gwałtownie, nie zważając najej protesty i prośby o wyjaśnienie, pociągnął ją do pokoju, zamknąłdrzwi, przekręcił klucz w zamku i posadził na krześle.Zanim zdążyłaotworzyć usta, zaczął:- Mam pani coś do powiedzenia, Susanno.- Nigdy bym się tego nie domyśliła.218 Zignorował jej ironię.Miała wrażenie, że on przebywa tu z niątylko ciałem; oczy miał nieobecne, tak jakby nadał był zajęty odczy�tywaniem czegoś we własnej głowie.-James Makepeace został zamordowany.Myślę, że sprawca zabiłtakże pani ojca, Richarda Lockwooda, a teraz próbuje zabić panią.I pomyśleć tylko, że rok temu o tej samej porze jedynym jejzmartwieniem był krój sukien.- Dlaczego pan tak myśli? - spytała.To, że głos Susanny brzmiałtak równo, było wręcz absurdalne, biorąc pod uwagę, że rozmawialio jej całkiem prawdopodobnej nagłej śmierci.Kit oddetchnął głęboko.Chwilę milczał, najwyrazniej starając sięuporządkować myśli, a ona tymczasem rozejrzała się po pokoju.Jed�no wielkie łóżko, nieco wysłużone, sądząc po wklęśnięciu pośrodkumateraca.Biurko, za którym umieścił teraz swą długą sylwetkę Kit.Parę lamp.Dosyć czysto.Wszystko to podejrzanie przypominało at�mosferę Białej Lilii, a Kit najwyrazniej z góry doskonale wiedział,dokąd jadą.Susanna nie miała ochoty myśleć o tancerkach opero�wych, które on, być może, przyciskał do tego wklęśnięcia w matera�cu.Przyjaciółki - tak o nich mówił.Przyjaznie, życzliwie.- Proszę pozwolić, że powiem, co wiem do tej pory - zaczął.-Piętnaście lat temu zamordowano Richarda Lockwooda.Sądzono, żesprawczynią jest jego metresa, i władze zamierzały ją aresztować, alezniknęła.Nikt się nie zastanawiał, co się stało z jej trzema córeczkami;chyba sądzono, że zdołała uciec wraz z nimi.Ale dziś dowiedzieliśmysię od panny Daisy Jones, że pani matka nie nazywała się Anna Smith.Pani matka to Anna Holt, metresa Richarda Lockwooda.Lockwood byłpani ojcem.I ma pani dwie siostry.Z jakiejś przyczyny pani wylądowałapod skrzydłami Jamesa Makepeace'a.A teraz James także nie żyje.- Ale.dlaczego sądzi pan, że te wszystkie morderstwa mają cośwspólnego ze mną?-Cóż.Richard Lockwood śledził pewnego polityka nazwi�skiem Thaddeus Morley.- O, pan Morley! Ludzie go bardzo poważają, prawda?219 Kit lekko spochmurniał.Otworzył usta, tak jakby chciał coś po�wiedzieć na ten temat, ale pokręcił głową i wrócił do poprzedniegowątku.-Richard Lockwood zbierał materiały mające udowodnić, żeMorley zbił swoją fortunę na sprzedawaniu informacji Francuzom.Zanim jednak zdołał przedstawić komukolwiek te dowody, został za�mordowany.Myślę, że Morleya ktoś ostrzegł.Susanna spróbowała to sobie wyobrazić.Jej ojciec, polityk, starasię udowodnić winę rzekomego zdrajcy.Zaraz, zaraz.Chwileczkę!- A skąd, na Boga, pan to wszystko wie?Kit przyjrzał się jej, jak gdyby oceniając, czy zdoła udzwignąć tęwiadomość.Westchnął z rezygnacją.-Jestem szpiegiem.Czekał na jej odpowiedz z nieodgadnioną twarzą.Błękitne oczywpatrywały się w nią nieruchomo.Ona też nie spuszczała z niegowzroku.- Wiedziałam! - powiedziała nagle z triumfem.Uśmiechnął się leciutko.-Nie.- Tak.Zawsze był pan tak doskonale przygotowany na to, że cośsię może stać, po zęby uzbrojony, tak irytująco uważny, tak znako�micie potrafił pan zawsze zapobiec nieszczęściu.Tylko szpieg albokryminalista to potrafią.Wiedziałam, że nie może pan być zwykłymżołnierzem.Zdarzyło mi się parę razy tańczyć z żołnierzami.%7ładenz nich nie miał pańskiej.Zamierzała powiedzieć: pewności siebie.Albo: prezencji.Albo:aury niebezpieczeństwa.Ale to by go prawdopodobnie rozbawiło,a ją zmieszało, więc dała spokój.A jednak wyraznie się silił, aby nie okazać, że jest pod wraże�niem.-Sporo wie pani o szpiegach.Jest pani bardzo spostrzegaw�cza.Może to w ogóle cecha artystów.Bo ja bardzo się starałem toukryć.220 - To ja jestem artystką? - podchwyciła.Zaczynała się już przy�zwyczajać do myśli, że ma talent, ale  artystka" - o, to była całkiemnowa definicja.Nowa i nader wyrazista.Susanna Makepeace-Lock-wood-Holt, artystka.Dzielna, pełna temperamentu, skłonna dorozpusty.Zaczynała istnieć jako osoba.- Tak, i to utalentowaną - potwierdził, a ona wiedziała, że to niepochlebstwo, bo z pewnością w całym swoim życiu nie powiedziałnic wyłącznie dla pochlebstwa.- Nie wygląda na to, żeby specjalniezaszokowała panią wiadomość, iż jestem szpiegiem - dodał niemalz urazą.- A co mnie jeszcze może zaszokować? - spytała ze sztuczną bez�troską.Kit prychnął, jednak ze wszystkich rewelacji, jakie dziś usły�szała, ta naprawdę wydawała się jej najmniej wstrząsająca.- Ale jakto się stało, że znalazłam się u Jamesa Makepeace'a? I w jaki sposóbJames dowiedział się o Lockwoodzie, Morleyu, Francuzach, dowo�dach i w ogóle o wszystkim?- Nie wiem, jak to się stało, że wylądowała pani u Jamesa, Susan-no.Ale to on musiał ostrzec pani matkę.On też był szpiegiem.Susanna wlepiła w niego oczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript