X
 

     

Wątki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.NO I CO JEST JESZCZE PRZEDE MN? JAKI TO WSZYSTKO MA SENS? O COW OG�LE W TYM CHODZI? Nie mam pojęcia, przyjacielu.Myślę, że powinieneś się porządnie wyspać.Od razupoczujesz się lepiej.WYZPI? SEN? NIGDY NIE SYPIAM.JESTEM WRCZ.JAK TO M�WI.PRZYSAOWIOWY Z TEGO POWODU. Każdy potrzebuje snu.Nawet ja  zasugerował barman.113 NIENAWIDZ MNIE. Tak, już mówiłeś.Ale jest za piętnaście trzecia.Klient odwrócił się chwiejnie i rozejrzał po pustej sali.NIKOGO TU NIE MA, TYLKO TY I JA, zauważył.Oberżysta podniósł klapę, wyszedł zza baru i pomógł gościowi zejść z wysokiegostołka.NIE MAM %7łADNYCH PRZYJACI�A.NAWET KOTY UWA%7łAJ, %7łE JESTEM ZA-BAWNY.Dłoń wystrzeliła do przodu i zanim oberżysta odciągnął jej właściciela od baru, zdą-żyła pochwycić butelkę likieru Amanita.Gospodarz nie rozumiał, jak ktoś tak chudymoże być taki ciężki.WCALE NIE MUSZ SI UPIJA, CHYBA POWIEDZIAAEM.DLACZEGO LU-DZIE LUBI SI UPIJA? CZY TO ZABAWA? To im pomaga zapomnieć o życiu, przyjacielu.A teraz oprzyj się o ścianę, a jaotworzę drzwi.ZAPOMNIE O %7łYCIU.HA HA. Wpadnij znowu, kiedy tylko przyjdzie ci ochota.Nie zapomnij.NAPRAWD CHCIAABYZ MNIE TU ZNOWU ZOBACZY?Oberżysta spojrzał przez ramię na stosik monet na barze.Warte były odrobiny dzi-wactwa.Przynajmniej ten tutaj był spokojny i chyba nieszkodliwy. Oczywiście  zapewnił, jednym płynnym ruchem wypychając gościa na ulicęi odbierając porwaną butelkę. Zajrzyj koniecznie.TO NAJMISZ.NAJMILSZA RZECZ, JAK W Z%7łZYCIU.Trzask zamykanych drzwi zagłuszył dalszy ciąg zdania.* * *Ysabell usiadła na łóżku.Stukanie rozległo się znowu, ciche i naglące.Podciągnęła kołdrę pod brodę. Kto tam?  szepnęła. To ja, Mort  syknął ktoś za drzwiami. Wpuść mnie.Proszę. Zaczekaj!Gorączkowo sięgnęła po zapałki na nocnej szafce.Przewróciła przy tym butelkęwody toaletowej i zrzuciła pudełko czekoladek, zawierające teraz głównie puste papier-ki.Kiedy już zapaliła świecę, poprawiła pozycję dla lepszego efektu i obciągnęła koszu-lę, by dekolt więcej odsłaniał. Otwarte  zawołała.Mort wtoczył się do pokoju.Pachniał końmi, mrozem i jabłkownikiem. Mam nadzieję  rzekła z godnością Ysabell  że nie wdarłeś się tutaj, by wyko-114 rzystać swoją pozycję w tym domu.Mort rozejrzał się.Ysabell wyraznie kochała falbanki.Nawet toaletka wyglądała jakubrana w pelerynkę.Cały pokój sprawiał wrażenie wyposażonego nie tyle w meble, ilew bieliznę. Nie mam czasu na głupstwa  powiedział. Zabierz świecę i chodz do bibliote-ki.I na litość bogów, włóż coś sensownego.Wylewasz się.Ysabell zerknęła w dół, po czym z godnością uniosła głowę. Ach tak!Mort wysunął jeszcze głowę zza drzwi. To sprawa życia i śmierci  dodał i zniknął.Ysabell patrzyła, jak drzwi zamykają się za nim ze zgrzytem.Odsłoniły niebieski szla-frok z frędzelkami, który Zmierć wymyślił dla niej w ostatnie Strzeżenie Wiedzm i któ-rego nie miała serca wyrzucić, choć był już za mały i miał na kieszonce wyha5�owane-go króliczka.Po chwili zsunęła nogi z łóżka na podłogę, wciągnęła nieszczęsny szlafrok i wyszłana korytarz.Mort czekał. Czy ojciec nas nie usłyszy?  spytała. Jeszcze nie wrócił.Chodzmy. Skąd wiesz? Kiedy jest w domu, panuje tu inna atmosfera.Różnica jest taka.czy ja wiem.jakmiędzy płaszczem, który ktoś nosi, a takim, który wisi na wieszaku.Nie zauważyłaś? A co właściwie mamy zrobić?Mort pchnął drzwi do biblioteki.Dmuchnęło ciepłe, suche powietrze, a zawiasy pi-snęły ostrzegawczo. Musimy komuś uratować życie  wyjaśnił. Księżniczce.To natychmiast rozbudziło ciekawość Ysabell. Prawdziwej księżniczce? To znaczy, że może wyczuwać ziarnko grochu przez tu-zin materaców? Czy potrafi.?  Jedno z drobniejszych zmartwień Morta rozpłynęło się nagle.No tak.Wiedziałem, że Albert coś pomylił. Kochasz się w niej?Mort znieruchomiał wśród regałów, świadom cichego skrobania między okładkamiksiążek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mikr.xlx.pl
  • Powered by MyScript